Przesycony atmosferą starej Kopenhagi, pełen zaskakujących zwrotów akcji thriller o skutkach pomieszania fikcji z rzeczywistością..
Pewnego dnia wczesnym rankiem starszy pan, Gregers Hermansen, idzie wyrzucić śmieci w nieco zaniedbanej kamienicy w centrum starej Kopenhagi.
Pewnego dnia wczesnym rankiem starszy pan, Gregers Hermansen, idzie wyrzucić śmieci w nieco zaniedbanej kamienicy w centrum starej Kopenhagi.
Na jednym z pięter zauważa uchylone drzwi. Zaniepokojony zagląda ostrożnie
do środka, nagle potyka się i upada. Kiedy dochodzi do siebie, dociera do niego, że leży na zakrwawionym ciele młodej dziewczyny, która wynajmowała jedno
z mieszkań wspólnie z współlokatorką. Tak zaczyna się koszmar mieszkańców kamienicy. Śledztwo w sprawie tajemniczego i z pozoru pozbawionego motywów mordu prowadzi dwoje policjantów z kopenhaskiego wydziału zabójstw, inspektorzy Jeppe Korner i Anette Werner. Wkrótce okazuje się, że mieszkająca
w tej samej kamienicy właścicielka domu, Esther de Laurenti, pisze kryminał,
w którym ofiara dziwnie przypomina zamordowaną dziewczynę. Policjanci stają przed nie lada zagadką do rozwikłania, tym bardziej, że tropy mnożą się
i prowadzą w nieoczekiwanych kierunkach. Czy klucz do rozwiązania tajemnicy tkwi w przeszłości właścicielki domu? Dlaczego napisana przez nią powieść tak inspiruje mordercę?
Źródło <link>
Nie wiem dlaczego, ale już od samego początku byłam pewna, że ta książka będzie strzałem w dziesiątkę. A fakt, że w 2017 roku została okrzyknięta jedną
Nie wiem dlaczego, ale już od samego początku byłam pewna, że ta książka będzie strzałem w dziesiątkę. A fakt, że w 2017 roku została okrzyknięta jedną
z najlepszych książek w Danii, tylko to potwierdzał. Jest to debiutancki kryminał Katrine Engberg, który na polskim rynku pojawił się 28 stycznia 2019 r. i który dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka, miałam okazję teraz przeczytać.
Jak zwykle w przypadku skandynawskich autorów, nie zawiodłam się – książka zaciekawiła mnie już od pierwszej sceny, kiedy to starszy mężczyzna znajduje zwłoki młodej kobiety, potykając się i upadając na nie. I choć później akcja minimalnie spowalnia, to tylko po to, żeby niebawem nabrać tempa
i wzbudzić w czytelniku jeszcze większe emocje.
Dwójka bohaterów – para prowadząca śledztwo – Anette i Jeppe,
tak bardzo się od siebie różniących, których życie wygląda zupełnie inaczej
i którzy wydaje się nie mając ze sobą nic wspólnego dodaje kolorów całej historii. Wbrew pozorom potrafią oni ze sobą współpracować, ufać sobie i wzajemnie sobie pomagać. Wszystko to pomaga im w końcu rozwikłać zagadkę śmierci młodej lokatorki, choć początkowo wydaje się, że mordercy brak jakiegokolwiek motywu. Jednak na wyjaśnienie sprawy czytelnik musi trochę poczekać, bo Katrine Engberg tą tajemnicę zostawia na zakończenie. Po drodze jednak potrafi zbudować napięcie a momentami rozbawić, wplatając w poważne śledztwo w sprawie
o morderstwo kilka zabawnych „momentów”. To właśnie dzięki nim
„Stróż krokodyla” nigdy nie zaliczyłabym do grona tych „ciężkich” kryminałów, które czyta się do końca tylko i wyłącznie dlatego, że jest się ciekawym,
kto był mordercą. Książkę czyta się z wielką przyjemnością,
z uśmiechem na ustach, a jednocześnie z zapartym tchem i w napięciu.
Na koniec pozostaje mi tylko pogratulować autorce lekkiego pióra i mieć nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś przeczytać inne jej książki.
Natomiast Wydawnictwu Zysk i S-ka bardzo serdecznie dziękuję za możliwość poznania książki „Stróż krokodyla”,
a Was, chyba już tradycyjnie zapraszam do zakupu, np. tutaj.
Pozdrawiam
Super, zapisuje zatem na listę ;)
OdpowiedzUsuńZapisuje do przeczytania! Uwielbiam takie książki!
OdpowiedzUsuńKsiązka dla mnie:-)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie pozycja.
OdpowiedzUsuń