Strony

sobota, 5 stycznia 2019

Mama czyta - Max Czornyj "Grzech"


W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy pełne ukrytych znaczeń. Do sprawy zostaje przydzielony kontrowersyjny i wybuchowy komisarz Eryk Deryło. Gdy znalezione zostają pierwsze zwłoki, na miasto pada strach, a presja wywierana na lubelską policję rośnie. Tropy mnożą się i plączą. Krąg podejrzanych rośnie. Kiedy zostaje odnaleziona kolejna ofiara, strach przeradza się w panikę. Ciało kobiety zostało okrutnie zbezczeszczone, z rozmysłem upozowane i porzucone na jednym 
z lubelskich cmentarzy. Do sprawy zostaje włączony Miłosz Tracz, profiler mający za zadanie przygotować portret psychologiczny sprawcy. Czy okoliczności, 
w jakich porzucane są ciała, mają jakieś znaczenie? A może wyraźne, bluźniercze nawiązania do symboliki religijnej stanowią jedynie próbę zmylenia pościgu? Morderca przez cały czas znajduje się o krok przed ścigającą go policją. Pojawiają się kolejne ofiary, a spirala zła zdaje się nie mieć końca. Kiedy w kręgu zagrożonych przez psychopatę znajdzie się córka Deryły, komisarz zrozumie, 
że czas, jaki miał na ujęcie szaleńca, właśnie się skończył.
 A zapłatą za grzech jest śmierć.

Źrółdło <link>

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć...”
Rz 6, 23 

Choć w mojej skromnej biblioteczce jest sporo pozycji, 
których jeszcze nie czytałam, to właśnie ten cytat przekonał mnie do przeczytania debiutanckiej książki Maxa Czornyja pt. „Grzech”, jak tylko dorwałam odrobinę czasu. I nie żałuje, thriller ten ma kapitalną fabułę, choć mogłoby się wydawać podobną do innych o seryjnych mordercach, zwłaszcza tych dotykających tematyki religijnej. Prawda jest taka, że to tylko pozory, bo nie ma tu kopiowania od innych autorów, a jest coś dla mnie najważniejsze. Do samego końca nie wiadomo, kto jest sprawcą i nie ma szans się tego domyśleć. Autor nas zaskakuje, bo dopiero na końcu książki, wszystko układa się w spójną całość, choć wcześniej zawsze coś nie pasuje. Pewne jest jedno – niebawem zakupię kolejną część „przygód” komisarza Eryka Deryło, bo ciekawość mnie zżera, czy autor w kolejnej książce potwierdził, 
że nie był to jednorazowy przypadek,
 a naprawdę ma świetne pomysły i prawdziwy talent. 
Gorąco wszystkim polecam i pozdrawiam..


4 komentarze:

  1. Czytałam w zeszłym roku :)) Dostałam na urodziny od syna :)). Fajna książka chociaż jak dla mnie za bardzo wzorowana na Cobenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam, ciekawie się zapowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio miałam ją w ręku i się zastanawiałam czy kupić, wzięłam jednak coś innego, ale widzę, że powinnam po nią wrócić.

    OdpowiedzUsuń