Strony

niedziela, 2 lutego 2020

Mama czyta- "Za dwie minuty wiosna" Monika Zarzeczna

Witam serdecznie.
Dzisiaj mam przyjemność zaprosić Was, 
w ramach cyklu "Mama czyta", na prawdziwą ucztę czytelniczą. 
Nie wierzycie? Sprawdźcie sami...
  
"Za dwie minuty wiosna", 
tak brzmi tytuł książki o której Wam dziś opowiem.
Brzmi przyjemnie, pobudza wyobraźnię i zachęca do lektury, prawda? A co jeśli, za tak pięknie skonstruowanym tutułem idzie cudna okładka? Mówią, że mężczyźni są wzrokowcami. Ale ja zdecydowanie też. Niejednokrotnie właśnie tutuł i okładka przykuwa moją uwagę i decyduje o tym, czy sięgnę po daną książkę czy nie- zwłaszcza, gdy nazwisko autora nic mi nie mówi. A w tym przypadku tak właśnie było. Jeśli macie ochotę poznać autorkę koniecznie zajrzyjcie na jej stronę autorską w mediach społecznościowych <klik>.


Monika Zarzeczna jest stosunkowo młodą osobą, więc z rezerwą podeszłam do lektury. Spytacie dlaczego... Nie, żebym nie wierzyła w młode pokolenie, ale moje doświadczenia z literaturą typowo kobiecą nie są najlepsze. Czasem mam wrażenie, że traktuje się nas niepoważnie. Jakbyśmy były mniej wymagającymi czytelnikami. Duża część książek jest niemal infantylna i przesłodzona. Czy taka właśnie będzie i ta powieść? O tym za moment.

Rzut oka na tylną okładkę...


I pierwsza myśl: fajnie się zapowiada, ciekawe jak autorka poradziła sobie z tematem. Udało się mnie zaintrygować, co nie często się zdarza...
Tylko dlaczego imię rodem z Szekspira? 
Tak to patetycznie brzmi...
Ale nawet wybór imienia nie jest przypadkowy, 
o czym miałam się przekonać zagłębiając się w lekturze książki.
Główna bohaterka to osoba niezwykle wrażliwa. Z jednej strony marzycielka, z drugiej- odważna młoda kobieta, która wie czego pragnie od życia. Jak każda z nas Julia popełnia błędy, z których potrafi jednak wyciągnąć wnioski na przyszłość. Każda przeciwność losu sprawia, że staje się silniejszą, bardziej zdeterminowaną... Co ją nie zabija, to ją wzmacnia, 
jak mówi popularne powiedzenie.
Trudna, wręcz toksyczna relacja z Mariuszem. Wyjazd z Polski i zderzenie się z brutalną rzeczywistością na emigracji. Czy dałaby sobie radę, gdyby nie poznana tam bratnia dusza?


Nie będę Wam zdradzała więcej szczegółów. 
Szczerze zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę. Sama zarwałam dwie noce na jej przeczytanie, choć na nadmiar snu nie narzekam... 
Wzrusza, śmieszy, pobudza do refleksji...
Nie sposób pozostać wobec niej obojętną. A to chyba najlepsza rekomendacja. 


Ps. Okładkę zdobią zdjęcia łąki z dmuchawcami... Mnie osobiście kojarzą się z dzieciństwem i beztroską. Ale jeszcze obudziły we mnie pewną refleksję. Nasze marzenia są właśnie jak te dmuchawce- kruche i ulotne. Tylko od nas zależy, jak bardzo. Weźmy więc swój los w nasze ręce, walczmy o nasze marzenia by nie uleciały wraz z pierwszym podmuchem wiatru.

 Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novea Res, za co serdecznie dziękuję.

Pozdrawiam serdecznie
Aga S

6 komentarzy:

  1. Zaciekawiła mnie. Chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Świetna książka, która naprawdę wciąga od pierwszych stron :)

      Usuń
  2. Przeczytałam,noc oczywiście zarwana,ale nie sposób się oderwać, z każdą przeczytaną stroną wciąga coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko mnie tak pochłonęła :) Cieszę się niezmiernie! Pozdrawiam

      Usuń
  3. Dzieki ! Zapisuje na liste :)

    OdpowiedzUsuń