Strony

sobota, 24 października 2020

Mama czyta- Mistral

 Dziś "na tapecie" kolejna książka. "Mistral" Justyny Mietlickiej (Wydawnictwo Zysk i S-ka) to opowieść o jednym tygodniu z życia małżeństwa z 17-lenim stażem, które oddaliło się od siebie nie wiedzieć nawet kiedy. 



Ona- znawca sztuki, która prowadzi galerię, on z kolei sporą firmę, który jego żona odziedziczyła po ojcu. Pewnego dnia Hubert oświadcza żonie, że jedzie na tydzień do Marsylii jak zwykle w sprawach służbowych. Kobieca intuicja podpowiada jednak Ricie zwanej przez męża Mona Lisą lub po prostu Moną, że tu chodzi nie tylko o interesy. Upiera się, że tym razem chce mu towarzyszyć co ewidentnie jest Hubertowi nie po myśli. Lecą do Marsylii gdzie ona ma zaplanowane obejrzeć po kolei wszystkie znaczące muzea w mieście i inne miejsca związane ze sztuką. On- nie cierpi chodzić po muzeach i wysłuchiwać nudnych gadek jego zdaniem,  jednak jak zwykle po części jest na nie zdany w chwilach gdy nie załatwia spraw służbowych .

Oboje realizują swoje plany. Niespodziewanie w trakcie wyjazdu Rita natrafia na Marcela- jak się potem okazuje swoją miłość z czasów studiów, której nie wiedzieć czemu próbuje unikać. Marcel zaciekawia Huberta swoimi opowieściami o inwestowanych przez niego pieniądzach w marsylskie nieruchomości, czym wzbudza jego ogromną ciekawość. Od tej pory Mona jest skazana niemal codziennie na spotkania z Marcelem. 

Książkę czyta się przyjemnie choć nie należy ona do tych, które pochłania się jednego wieczora. Na końcu jest jednak kilka myśli, które intrygują i nie pozwalają przestać czytać. Po drodze dowiadujemy się, że ten wyjazd Hubert miał spędzić zupełnie inaczej. Intryguje postać Marcela- kim na prawdę jest, czym na prawdę się zajmuje, czemu Mona niezbyt chętnie z początku chce z nim przebywać. Dowiemy się czemu Hubert ma mdłości na sam widok zupy rybnej i morza i czemu w pewnym momecie jego żona przestaje go wspierać w uciekaniu od nich.

Pojawia się też niepokojący wątek tytułowego Mistrala. To wiatr, który nawiedza rokrocznie zaspaną Marsylię zwiewając ze swojej drogi wszystko, co napotka, powodujący zmiany nastroju, a nawet ponoć wielu ludzi od niego dostaje pomieszania zmysłów lub odbiera sobie życie. Mistral ma lada moment uderzyć i przeczuwamy, że jakiś kulminacyjny moment będzie miał z nim coś wspólnego.

Książka z pewnością umili zimne jesienne coraz brzydsze dni przenosząc nas do nieco dusznych wąskich nie za czystych uliczek, gdzie unosi się zapach ryb i morza.

Czy mistral i tego roku przywiedzie z sobą jakieś nieszczęście?

Katrin



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz