Strony

środa, 30 grudnia 2020

Mama czyta "Milczenie nut" Tomasz Petrus

 Drodzy czytelnicy naszego bloga, dziś mam dla Was recenzję książki „ Milczenie nut’, którą miałam okazję przeczytać dzięki wydawnictwu Novae Res.  Pierwszy raz mam w ręce recenzecki egzemplarz, czyli taki, który jest jeszcze przed ostateczną korektą i wydaniem.

Zachęcił mnie krótki opis książki ,który obiecywał opowieść o tajemnicy sprzed lat, którą odkrywają współcześni bohaterowie. Opis był krótki, ale książka okazała się dosyć grubym tomem na ponad 800 stron. O czym można pisać tak obszernie? Toż to nie Potop 😊 Na szczęście miło się rozczarowałam. Autor, którego nazwiska nie znałam wcześniej, bardzo ciekawie opisuje wymyśloną historię z czasów II Wojny Światowej, która rozgrywała się w okolicach Bydgoszczy. Jest to fikcja literacka oparta na fakcie, że pod Bydgoszczą znajdował się obóz, gdzie w zakładach DAG Fabrik Bromberg były zwożone kobiety do niewolniczej pracy jak do każdego obozu w tamtych czasach. Na koniec przed wkroczeniem Sowietów kobiety zostały pognane na mrozie w kierunku innego obozu, której to drogi w dużej mierze nie przeżyły. Na kanwie tej historii zostało usnute „Milczenie nut”.  Recenzja krótka nie będzie gdyż chcę poruszyć kilka kwestii.




Autor książki prawdopodobnie poza pisaniem książek jest wielkim wielbicielem literatury gdyż główny bohater, którego prawdziwego imienia tak naprawdę nie poznajemy, często przytacza albo dosłowne fragmenty z książek (głównie przygodowych), lub które są lekko przerobione tak, że bohaterowie danej sytuacji stają się postaciami np. z „Ostatniego Mohikanina” czy serii „Tomek…” Szklarskiego. Przez to, przynajmniej na początku książki jako czytelnicy brniemy w jakimś delirycznym śnie gdzie jawa miesza się z wyobraźnią. Z tego też powodu na początku trudno jest stwierdzić czy historia Lili jest historią, która powstała w wyobraźni głównego bohatera, czy też jest jakąś wstawką z historii, która wydarzyła się kiedyś.

Książka prawie od samego początku niezauważalnie, ale mocno wciąga. Nie polecam jej osobom, które lubią szybkie, łatwe historie, gdyż tu wszystko dzieje się dosyć wolno i nie ma szybkiego finału, tak naprawdę od dzieciństwa, gdy główny bohater poznaje bitą przez kolegów niepozorną Zuzię i wiedziony tak naprawdę nie wiadomo czym (chęcią pomocy słabszemu, urzeczony jej urodą czy też tajemniczością rozsiewaną przez nią?) towarzyszy jej, a raczej przeżywa z nią resztę swojego dzieciństwa, okres dojrzewania i początek dorosłości.

Główni bohaterowie czyli główny narrator zwany przez Zuzię zawsze „Tomciem” na cześć Tomka z powieści Szklarskiego oraz sama Zuzia mają dziwne jak na dzieci zainteresowania. Czytają na głos i odgrywają między sobą sceny z czytanych przez siebie książek również dosyć „dojrzałych”. Biorąc pod uwagę ich początkowy wiek- 9 lat- jest to dosyć dziwne zajęcie nawet jak na dzieciaki lubiące czytać książki. Akcja rozpoczyna się  w latac 70-tych a kończy już w obecnym wieku, także obejmuje sporo czasu.

„Tomcio” jako najlepszy przyjaciel Zuzi ratuje ją od samego początku z opresji, a to przed starszymi kolegami, którzy wyzywają ją i biją, a to oboje uchodzą ledwo z życiem z sytuacji gdy porwana spod szkoły Zuzia staje się prawie ofiarą gwałtu, a to z innych sytuacji. Zuzia jak dla mnie to z jednej strony intrygująca, a z drugiej irytująca postać. Wieczna ofiara o pociągającym wyglądzie, która czegoś szuka, a sama nie wie dokładnie czego i tak kręci się przez wiele lat jak w jakimś śnie, idąc nie wiadomo gdzie i po co.  Za to główny bohater zdaje się być jak niewolnik własnych uczuć, chorobliwie i maniacko do niej przywiązany, co powoduje u niego w dorosłym już życiu studenta uczucie bezsensu i życia bez celu w częstym stanie upojenia alkoholowego i imprez na mieście. Dochodzi do tego bezradność zagubionych w czymś rodziców Zuzi oraz dziwna prośba Anny-jej matki, aby główny bohater się Zuzią już zawsze opiekował i ją chronił. Duże zobowiązanie jak dla dziecka.

Zuzia trafia w swoim domu na książkę, którą jej rodzice nie wiedzieć czemu przytwierdzili od spodu taśmą do łóżka, potem natrafia na nuty, które ukryte przez wiele lat, nie mogły dać się poznać. Chce rozwiązać tę zagadkę. Zuzia zaczyna uczyć się nut. Nie mówi Tomciowi skąd u niej ta nagła chęć. Pobiera lekcje od młodego nauczyciela, który ma w stosunku do niej mieszane uczucia a sam nie wie dlaczego akurat zamieszkał w Bydgoszczy i co nakazuje mu tutaj poszukiwać sensu swojego życia. Jej rodzice z kolei są bardzo tajemniczy i zamknięci.

Pomiędzy rozdziałami pisanymi przez „Tomcia” w liczbie pierwszej, pojawiają się pojedyncze rozdziały pisane jakby z boku o zagmatwanej historii miłości dwóch mężczyzn, którzy kochali te same dwie kobiety i jednej z tych kobiet, która kochała dwóch mężczyzn. Historia Anki, Witka, Adama staje się zagmatwana przez Lili, którą mężczyźni poznają w obozie.

Wracając do współczesnej opowieści, ojciec Zuzi ciągle wyjeżdża i pozostaje poza domem bardzo długo. Tomcio dowiaduje się od matki Zuzi, że on kogoś od lat poszukuje.

Po paru latach wspólnego czytania książek Tomcio i Zuzia poznają Tadka, który niemal siłą wkracza w ten ich bezpieczny świat, zawłaszczając go i prowadząc po sobie wiadomym torze. Razem z Tomciem i Zuzią czytają różne utwory, a  do tego angażują się w sztukę tworzoną przez Tadka poprzez inscenizacje a to fragmentów literackich opisów a to odtwarzanie namalowanych obrazów, co skwapliwie z namaszczeniem uwiecznia na zdjęciach Tadek. Zuzia jest muzą Tadka i Tomcia, który jest o nią zazdrosny. Tadek w pewnym momencie angażuje w to całe przedsięwzięcia również kilka innych osób ze szkoły. Kilku chłopaków i dziewczyn, które mają też zacięcie do sztuki i literatury. Tadek odkrywa coś w podziemiach muzeum, gdzie pracuje jego piękna mama, co do której robi niestosowne żarty kierowane w kierunku Tomcia. Tomcio też poznaje Elizę, która robi na nim wrażenie. Szukając w podziemiach tego, co znalazł Tadek i co jest motorem napędowym podejmowanych przez niego działań, a co napawa matkę Tadka lękiem, nie znajduje nic. Tadek prowadzi grupę w różne miejsca odgrywając różne sceny w tylko sobie wiadomym celu. Tomcio z Zuzią przeczuwają że ma to coś wspólnego z Zuzią i tajemnicami w jej rodzinie i tym, co znalazł w podziemiach muzeum. Już jako młodzież w przededniu egzaminów maturalnych odgrywają w lesie „odważną” scenę gdzie Zuzia staje się postacią kobiety, która nago tańczy wokół swojej ofiary, odgrywanej przez Tomcia. W tym momencie ziemia się zapada i to, co było tajemnicą nagle odżywa. W zapadlisku odkrywają ...a to już przeczytajcie sami. Kim jest Lili dla Zuzi i reszty? Jak to się wiąże z jej rodziną? Jaką tajemnicę kryje w sobie zapadlisko? Tego Wam nie zdradzę. Kim jest budzący zazdrość Tomcia nauczyciel muzyki i kogo szukał przez lata ojciec Zuzi? To już przeczytajcie sami bo historia jest warta przeczytania choć nieprawdopodobna momentami.

Na koniec, żeby nie było samych peanów kilka moich spostrzeżeń, które nie rzutują na całokształt tej książki, ale na co zwróciłam uwagę…niestety. To, co uważam za drażniące w tej książce, to ciągłe podteksty o podłożu seksualnym. Literatura pisana przez kobiety, wiadomo, często pełna jest wzdychań, uczuciowych odniesień i uniesień, co może powodować słodki odruch wymiotny u niektórych. Tutaj męski autor z kolei wkłada w usta nawet dziewięciolatka skojarzenia, które zdecydowanie dziewięciolatkowi raczej by do głowy nie przyszły , a prędzej dojrzewającemu nastolatkowi. Pisane z perspektywy dojrzałego mężczyzny wydają mi się nietrafione i niestosowne  a także za niesmaczne sytuacje gdy małe dziecko patrzy niemal pożądliwie na matkę swojej koleżanki z dokładnym opisem, który może wzbudzić pewnie niestosowne myśli u czytelnika (pewnie o to chodzi). Jestem mamą chłoców w tym wieku i zachowania czy spostrzeżenia głównego bohatera z początku tej książki są, moim zdaniem nieadekwatne do wieku. Biorąc pod uwagę, że to się dzieje w latach 70-tych i późniejszych, gdzie też nie było dostępu do internetu i tak rozpowszechnionej pornografii, nijak się to ma do takich dzieci.  Przychodzi mi na myśl znany wszystkim slogan, że „mężczyźni myślą tylko o jedym”. Tutaj wygląda na to, że już dzieci. Serio? Te seksualne aluzje, myśli i marzenia senne gdzie matka Zuzi- Anna i matka kolegi Tadka- Eliza, pojawiają się w myślach i snach nie jako matki, a jako kobiety „do wzięcia” ciągnie się gdzieś przez 2/3 książki i powoduje przesyt - bardzo męczący przesyt. Dodajmy do tego urodziwe nęcące nogami, tym co między nogami, dekoltami i dwuznacznymi zachowaniami koleżanki (włącznie z Zuzią), to już robi nam się w tej atmosferze duszno. Gdyby tylko na tym opierała się ta książka, to nie byłoby czego czytać, choć ta chorobliwa wręcz fascynacja głównego bohatera jest wątkiem, który ciągle się pojawia, to jednak przeważa na szczęście tutaj główna fabuła.

Czy polecam tę książke? Polecam. Sądzę, że fani tajemnic i książek przygodowych oraz litereatury szeroko pojętej znajdą w tej lekturze zapomnienie na sporo wieczorów.

 

Pozdrawiam

Katrin.

1 komentarz: