„Bliżej
mi do 30-tki niż do 20-tki…” Uwielbiam ten tekst, sprawdzi się nawet po 50-tce 😉
Ach
ten wiek… czas leci nieubłagalnie i mimo, że pytana o wiek nadal odpowiadam, że
mam 30 lat, to dobijam do 36 roku życia, dzień za dniem ucieka mi między
palcami i ani się obejrzę, a będę już witać się z 40-tką!
Gdzie
nie czytam i z kim nie rozmawiam, mamuśki po 30-tce, to naprawdę zapracowane
babki! Jeśli nie zajmujemy się domem, pociechami, to póki pogoda… szybko
wskakujemy do ogrodu ogarnąć grządki, trawnik, rabaty… pracujemy w domu czy
robimy karierę, i tak ciągle gonimy czas! Musimy powiedzieć STOP, zatrzymać się
na chwilę i zastanowić, co możemy zrobić, by nie zwariować…
Dość
stresu, dość nerwów, czas o siebie zadbać, bo kto jak kto, ale mamuśki mają dla
kogo żyć! Dlatego dziś, jak najbardziej w temacie naszego cyklu, zastanówmy
się, co możemy zrobić dla siebie.
KROK 1
Nie
bądźmy wobec siebie tak wymagające!
Powiedzmy
sobie w końcu, że jesteśmy najlepsze, jakimi możemy być. Nie dążmy do ideału,
nie zachodźmy w głowę, że dzieciak idzie do szkoły czy przedszkola w
niedoprasowanej koszulce, zmywarka nie jest jeszcze rozpakowana, a łóżka nie są
pościelone. Ta wieczna lista zadań do wykonania może każdego, nawet
najspokojniejszego osobnika przyprawić o zawroty głowy, a z każdą chwilą, kiedy
zauważamy, że nie wykonamy części planowanych pozycji, narażamy siebie i nasze
otoczenie na niepotrzebny stres.
Poranne
wyjście z domu zawsze będzie łatwiejsze, jeśli nie narzucimy sobie zbyt wiele
punktów do wykonania, a skupimy się na przygotowaniu siebie i dzieci… i jakoś
to pójdzie 😉
Patrząc
choćby po sobie, wiem jak często odczuwam frustrację z powodu ciążących
tematów, obowiązków, zadań, wówczas łatwo jest o wybuch złości, później wyrzuty
sumienia… Często niepotrzebnie
koncentruję się na dążeniu do tego, jaka chciałabym być, co zabiera mi sporo
energii i czasu, które mogłabym w rzeczywistości dać moim dzieciom…
Stąd
od dziś mówię sobie, że mój plan na dany dzień będzie realny i możliwy do
wykonania.
Mało tego,
wykreślając swój dominujący perfekcjonizm, postaram się doceniać swoje
starania, a nie tylko wiecznie dążyć do oczekiwanego efektu.
KROK 2
Bądźmy
asertywne i prośmy o pomoc!
Kochane
babeczki, nie wiem, jak Wy, ale ja mam z tym problem. Z reguły nie potrafię
mówić NIE, a kiedy zmuszona jestem komuś odmówić, zawsze męczą mnie wyrzuty
sumienia… Dlaczego? Bo często nie zastanawiam się czego ja tak naprawdę chcę.
Kończy się to zarwanymi nocami i znowu stresem!
Kluczem
do naszego lepszego samopoczucie jest też asertywność wobec rodziny, znajomych,
czy pracodawcy, ale też wobec dzieci. Niekiedy musimy odpowiedzieć na ich
potrzeby „ rozumiem, że chcesz ze mną spędzić czas, ale w tej chwili jestem
zmęczona, potrzebuję odpocząć”. Niekiedy musimy powiedzieć innym, że coś jest
dla nas ważne i postawić to nad potrzebami innych. Mało tego, musimy się też
nauczyć prosić o pomoc! Wraz z tym podejściem i nasze pociechy lepiej będą
sobie radzić w życiu z ciążącą frustracją, zobaczą jak ważna jest współpraca,
że każdy – poza nimi - ma prawo mieć jakieś potrzeby.
KROK 3
Bądźmy
szczęśliwe!
Wobec
natłoku zadań, stresu, gonitwy, dążenia do realizacji planów, często nie
zastanawiamy się, co już osiągnęłyśmy. Mimo problemów, kłopotów, przysiądźmy i
sporządźmy listę tych rzeczy, z których jesteśmy dumne, zadowolone, które
sprawiają nam radość.
Zacznijmy
więc myśleć, że „nie mam wszystkiego, ale kocham wszystko, co mam”.
Będąc
kiedyś w trudnym okresie sięgnęłam po książkę „Naucz się żyć” M.S. Billmark, to
dzięki niej codziennie w terminarzu zaczęłam spisywać dobre rzeczy, dobre
zdarzenia z każdego dnia. Bardzo mi to pomogło przetrwać tamten czas, co więcej
pozwoliło docenić to, co mam i teraz – mimo kłopotów mniejszych czy większych –
staram się zawsze „łapać chwilę”.
KROK 4
Dbajmy
o zdrowie!
Poprzednie
punkty już nawiązywały do krwiożerczego stresu, jaki nas często dobija… Atakuje nasz organizm, blokując często nasz
metabolizm, stwarzając wszelkie zaburzenia, np. snu. Nie możemy sobie na to
pozwolić, stąd jeśli nie pomagają tu zmiana nastawienia, asterywność, czy
wszelka pomoc naszych bliskich i mimo wszystko otoczenie boksuje nas wciąż, to
szukajmy naturalnych sposobów na jego minimalizowanie.
Próbowałyście
kiedyś w stresujących sytuacjach popijać wodę maleńkimi łyczkami, albo
prosiłyście kiedyś męża, by przytulił Was i głaskał po lędźwiowym odcinku
kręgosłupa, lub robiłyście sobie kilkuminutowy relaks głaszcząc ukochanego
czworonoga? Niby głupota, a spróbujcie czasem.
Zawsze
możecie też sięgnąć po ziołową herbatkę ( np. miętową, rumiankową, czy zieloną)
lub po
prostu włożyć trampki i pobiegać, czy wsiąść na rower. Taka samotna wycieczka
uwolni Was nieco od zgiełku codzienności, pozwoli pozbierać myśli, poza tym
uwolni energię do dalszego działania. Tak, następnym punktem tego kroku jest
ruch, który jest sposobem na wzmocnienie nie tylko mięśni i stawów, ale naszego
całego ciała. Systematyczne ćwiczenia wesprą działanie naszego metabolizmu,
wzmocnią odporność i pozwolą utrzymać odpowiednią wagę ciała. Zdecydowanie pozwolą
nam się wolniej starzeć, tym bardziej jeśli w parze zadbamy również o
prawidłową dietę.
I nie
będę tu pisać o morderczych dietach odchudzających, bo mimo, że sama dźwigam
zbyt wiele kilogramów, nie uciekam się do nich (w naszym wieku, to już lepiej
chudnąć powoli, ale zdrowo 😉).
Piszę
tu po prostu o zdrowym odżywianiu, zachęcam do analizy naszego menu.
To,
czy jemy regularnie, jak wartościowo ma olbrzymie znaczenie dla naszego ciała.
Po
pierwsze musimy wyeliminować z diety składniki ewidentnie szkodzące ( u mnie
już w odstawkę poszedł cukier, mąka, minimalizuję sól). Eliminujmy wysoko
przetworzoną żywność, już na etapie zakupów wybierajmy produkty możliwie
naturalne (o świadomych zakupach poczytacie TUTAJ) i nade wszystko doceńmy
otaczającą nas przyrodę i sezonowość jej darów!
Poza
tym wysypiajmy się! Dajmy naszym organizmom czas na regenerację!
KROK 5
Podarujmy
sobie trochę czasu!
Ten
punkt jest czasem naprawdę trudny do zrealizowania, nie da się ukryć, że natłok
obowiązków, praca, dzieci, dom często nie sprzyjają chwili dla siebie…
Nie
każdy ma pasjonującą pracę, w której się realizuje, choć i od takiej pracy,
potrzebny jest odpoczynek.
Pomyślmy
więc, co lubimy robić, kiedy najlepiej odpoczywamy, twórczo, w ruchu, czy na
leżaku z książką? Tak zaplanujmy dzień, tak sterujmy
domownikami, by dali nam na to choć chwilę… Pozwólmy, by zmywanie trochę
poczekało 😉
Trzymam
za Was kciuki!
To
wszystko Kochane, takie są moje dzisiejsze, luźne przemyślenia, co mogę jeszcze
zrobić, by o siebie zadbać. Zapewne jutro zorientuję się, że jeszcze o czymś
mogłabym wspomnieć …
A może
Wy macie jakąś receptę na życie po 30-tce?
Może
sięgnięcie jeszcze po garść lektury?
Ściskam
Lola
No prosze prosze, wolne mysli a ile tego! Swietnie zebralas wszystko w jednym !!! I z wiekszością sie zgsdzam 👍😄
OdpowiedzUsuń