piątek, 31 lipca 2020

Domowy Zielnik - BYLICA

Bylica to roślina należąca do rodziny astrowatych. Choć można wyróżnić 300 gatunków bylicy, najbardziej typowym gatunkiem jest Artemisia vulgaris, czyli bylica pospolita. Popularne są również takie gatunki, jak bylica piołun czy bylica roczna.
Bylica pospolita to roślina, która kwitnie od lipca do października. Rośnie często wzdłuż dróg, w rowach, przy rzekach oraz na terenach, które porastają chwasty. Preferuje gleby gliniaste, lekko zasadowe i bogate w azot. Bylica ma właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne. Wspomaga układ trawienny, pomaga na bóle brzucha i dobrze działa na wątrobę, dlatego jest stosowana w kuchni. Liście i wierzchołki młodych pędów wykorzystywane są do robienia przyprawy. Zbiera się je zazwyczaj przed zakwitnięciem, mniej więcej w sierpniu. Przyprawa ma silny, korzenny zapach i jest gorzka. Nadaje się do dań mięsnych, potraw z kapusty i grzybów, dodawana jest również w niewielkich proporcjach do sałatek czy zup, na przykład cebulowej bądź jarzynowej. Nie można jej używać w dużych ilościach, ponieważ wtedy jest toksyczna. W czasach starożytnych wierzono w magiczne siły rośliny, między innymi w to, że odpędza ona złe moce i chroni przed czarami. <źródło>

Bylica  jest stosowana również jako lekarstwo. Pomaga między innymi na przeziębienia, obniża gorączkę, leczy trądzik i padaczkę. Płukanka z bylicy wzmacnia cebulki włosów, zapobiega ich przetłuszczaniu się. Działa także jako środek uspokajający i nasenny, ponieważ ma właściwości narkotyczne. Zwiększa apetyt, ma działanie przeczyszczające  i moczopędne. <źródło>









Z mojej nowej zielarskiej perełki "O czym szumią zioła" Pani Ruty Kowalskiej wyczytałam kilka ciekawostek, między innymi to, że dawniej dziewczęta i kobiety na wsi nosiły ziele bylicy pod ubraniem, aby ładnie pachnieć. (o tej książce napiszę niedługo i dużo, dużo więcej...dziś tylko tytułem wstępu...bowiem to nie jest zwyczajny zielnik, to porywająca poetycka opowieść o roślinach...czytając te opisy poczujecie ich zapach, smak, wyobrazicie sobie je niemalże namacalnie. Po lekturze już nie spojrzycie na rośliny obok Was obojętnie i lekceważąco. Zmieni się Wasze postrzeganie na ich temat.) Faktem jest, że gdy rozetrzecie ziele bylicy w dłoniach wyłoni się aromat niepodobny do innych...intensywny, bardzo przyjemny, świeży jakby może lekko cytrusowy i korzenny zarazem.
Może jesteście ciekawi książki już teraz, jeszcze nim o niej Wam opowiem szerzej? Zapraszam w takim razie tu <klik>




Latem zwykle piję kawę (jeśli nie jestem w trakcie prób jej nie picia, a miewam takie okresy w życiu bez niej) lub wodę. Ale gdy sięgam po zielniki moje dłonie same kierują się ku słoiczkom i puszkom z moimi suszami ziela rozmaitego. Jakoś tak i te napary ziołowe lepiej smakują przy lekturze a i lektura przy ziołowym akompaniamencie wydaje się bardziej "żywa". Zatem nie odmawiam sobie nigdy tej przyjemności poznawania nowych smaków. 

Dałam się oczarować temu jedynemu w swoim rodzaju zapachowi wyjątkowo niepozornej rośliny. Wszędzie jej pełno...a tak niewielu korzysta z jej dobrodziejstwa.
Ostatnio zmajstrowałam bardzo improwizacyjny obiad...to taki placek, a'la tarta? Sama nie wiem.
Wykorzystałam po raz pierwszy gotowe ciasto typu "filo" (takie pszenne, niezwykle cieniutkie, po upieczeniu wygląda jak pergamin) Płat ciasta posmarowałam mieszanką serową (ser biały z wiaderka 3 łyżki, 2 łyżki kanapkowego słonego a'la feta, kawałek sera wędzonego żółtego startego na tarce, do tego łyżeczka posiekanego ziela bylicy), przełożyłam kolejnym płatem, posmarowałam mieszanka serową na to kolejny płat i ser a następnie warzywka i ziółka ułożyłam sobie niczym kolorowy obrazek, aby danie to ucieszyło najpierw oczy...a dopiero później żołądek. A powiem Wam nieskromnie, że wyszło przepysznie! Moja prawie dwulatka zjadła pół takiego "placka". Starszaki skosztowali resztę i siłą rzeczy musiałam upiec taki drugi dla nich :) 
Bylica oddała lekką goryczkę do nadzienia, sprawiając, że danie nie było mdłe. Nas to ujęło w tym zestawieniu :)





Pozdrawiam Was ciepło.
Ciekawe kto z Was dziś podczas wieczornego spaceru zwróci uwagę na niepozorną wiechę bylicy?

tynka

czwartek, 30 lipca 2020

Podróże małe i duże - Beskid Śląski i Beskid Żywiecki

Tegoroczne wakacje są dość wyjątkowe ... strach wyruszyć gdzieś dalej. My mieliśmy inne plany, ale z obawy przed możliwą kwarantanną zmieniliśmy je i w końcu udało nam się chłonąć cudowne widoki Beskidów :) Od dawna o tym marzyliśmy ale zawsze mieliśmy albo za mało czasu albo za dużo (tak nam się wydawało). Teraz spędziliśmy tam pięć dni i okazało się, że to za krótko. 
Rejony Żywca, czy Szczyrku to cudowne miejsca na piesze wycieczki, pochłanianie niesamowitych widoków, radość z każdego "zaliczonego" kilometra. 

My ucztę dla zmysłów rozpoczęliśmy od zapory Porąbka:



Naszym celem była góra Żar. Na jej szczyt wjechaliśmy kolejką zębatą, z mijanką, która przypomniała nam kolejki, którymi zdarzało nam się jeździć w Szwajcarii. Na górze Żar znajduje się jedna z niewielu tego typu elektrowni szczytowo-pompowych z wybudowanym zbiornikiem wodnym. Więcej o samej elektrowni możecie przeczytać tutaj (klik)

Mnie urzekły widoki:



Po drodze do Szczyrku zatrzymaliśmy jeszcze przy zaporze Tresna ...

... minęliśmy Szczyrk (w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg) i pojechaliśmy dalej, do Wisły.

Miałam ochotę odwiedzić Izbę Pamięci Marii Gwarek w Koniakowie, niestety z powodu koronawirusa jest nieczynna, więc odłożyłam tę wizytą na później. Chcieliśmy wypić kawę w kawiarni przy rezydencji prezydenckiej w Wiśle (Zamek Górny i Zamek Dolny), niestety również ze względów sanitarnych była zamknięta. 
Jednak sama okolica jest cudowna a trasa ze Szczyrku do Wisły i potem dalej do Istebnej jest malownicza i dla tych co lubią górskie zakręty ;)


Stamtąd udaliśmy się w kierunku Wisły Malinki ... trochę esktremalnie bo akurat droga była w remoncie. Po drodze spotkaliśmy koleją zaporę Wisłę Czarne i mogliśmy podziwiać naszą kochaną Wisłę w początkowym jej biegu ...



Jak Wisła Malinka to oczywiście skocznia Adama Małysza :)



Doczytałam, że są tutaj fajne trasy spacerowo-turystyczne dla małych i dużych. My już nie skorzystaliśmy, byliśmy od rana w trasie, przyszedł czas na wypoczynek. Na pewno tam wrócimy więc jeszcze i spacery w tych okolicach są przed nami.
O trasach możecie przeczytać choćby tutaj (klik).

Ze Szczyrku warto wybrać się na Skrzyczne. Znajdziecie tu wiele ścieżek spacerowych - to już wyprawa ze starszakami, lub kolejkami. My trochę z obawy przed niestabilną pogodą (na termometrze w naszym pensjonacie zobaczyliśmy 5 stopni!) wybraliśmy się kolejkami: najpierw gondolową na Halę Skrzyczeńską, potem kanapami na Zbójnicką Kopę. Mieliśmy ochotę powędrować na Malinowską Skałę, z której podobno rozpościerają się przepiękne widoki, ale pokręciliśmy ścieżki i musieliśmy w końcu zawrócić, tym bardziej, że pogoda średnio nam dopisywała.




Rozpogodziło się na tyle, że postanowiliśmy zejść z góry do Szczyrku, co było małym wyzwaniem, ale się udało :)

Szczyrk od Żywca dzieli kilkanaście kilometrów, odwiedziliśmy więc Muzeum Browaru (wstęp powyżej 10 lat). Polecam, fajnie zorganizowane zwiedzanie, nawet w dobie koronawirusa. 

Nieopodal znajduje się Węgierska Górka z bastionami obronnymi zwanymi Westerplatte Południa - frajda dla miłośników II Wojny Światowej. Schronów można poszukać w okolicy Węgierskiej Górki, również na górkach :)



My tak spacerując spotkaliśmy ... rodzinkę alpak :))



A potem ... nasza gromadka spotkała się z rodzinką tynki :)) To jak zawsze jest cudowne spotkanie, które na długo pozostaje w pamięci i zawsze chciałoby się więcej ...


Tutaj nasze rodzinki przy wodospadzie na Sopotni Wielkiej :)


Kolejnego dnia wyruszyliśmy  na trochę dłuższą wycieczkę, malowniczymi drogami, do Suchej Beskidzkiej zobaczyć słynną Karczmę Rzym, w której ... 
"Siedzą piją, lulki palą, tańce hulanki swawola ..." 


Z tego miasta pochodzi Billy Wilder, zdobywca 6 Oscarów, twórca m.in. Bulwaru Zachodzącego Słońca i Pół Żartem pół serio. 


W Suchej Beskidzkiej znajduje się również Zamek Suski zwany Małym Wawelem



Tuż obok zamku znaleźliśmy ścieżkę prowadzącą do kaplicy konfederatów barskich na górze Jasień. Warto zaopatrzyć się w środki odstraszające komary, picie - ścieżka prowadzi przez las, 40 minut pod górkę.


Spędziliśmy w Beskidzie Śląskim i Żywieckim pięć bardzo aktywnych dni i czujemy niedosyt. 
Z racji tego, że nasze dzieci są nastoletnie możemy pozwolić sobie na bardziej wyczynowe spacery. Jednak nawet gdy były młodsze dzielnie zwiedzały zamki, bunkry i podziemia - taki nasz styl "wypoczynku" - aktywny :) 

Pozdrawiam Was serdecznie

Ania





piątek, 24 lipca 2020

Testujemy z Coricamo #14

Witajcie.
Za nami kolejne tygodnie zmagań z wzorami od naszego sponsora- Coricamo. Ania, Asia i Aga dzielnie pracują nad haftami, a ich wysiłki zmierzają już ku końcowi. 

Ani udało się wyhaftować całość kwitnącej gałązki jabłoni, brakuje jeszcze tylko kilku listków:





Aga "walczy" z wiankiem Pani Wiosny ;)



Asia również zmierza ku zakończeniu...



Niebawem zaprezentujemy efekt końcowy naszego testowania. 
Życzymy Wam miłego i spokojnego weekendu.

Pozdrawiamy serdecznie
Ania, Aga i Asia

środa, 22 lipca 2020

Mama czyta- "Świadek" Teresa Lewandowska

Witajcie
Dzisiaj zapraszam Was na recenzję książki z nutą historii w tle...
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res mam przyjemność zaprezentowania Wam książki Teresy Lewandowskiej pt. "Świadek".


Nasi czytelnicy są już przyzwyczajeni, że recenzuję dla Was kryminały, thrillery bądź książki historyczne. No cóż, uwielbiam te gatunki, więc nie mogłam obojętnie przejść obok tej książki.

"Świadek" Teresy Lewandowskiej to pozycja interesująca, aczkolwiek momentami trudna w odbiorze. Wynika to z faktu, iż historia opowiadana jest z perspektywy małego chłopca, na oczach którego zachodzą istotne zmiany dziejowe. Jest on świadkiem wydarzeń historycznych, które miały trwały wpływ na jego życie. Tytułowy świadek pamięcią wraca do miejsc, gdzie zostawił "odcisk stopy, dziecięcy oddech i stary blaszany guzik". Najstarsze wspomnienia sięgają Jaremcza, gdzie upłynęło mu wczesne dzieciństwo. Przywołuje obrazy dziecięcych zabaw nad rzeką Prut. Sielanka życia na Kresach nie trwała jednak długo-  "Ukraińcy, Żydzi i Polacy żyli tu w symbiozie, ale jak się okazało- tylko do czasu". Nadeszły trudne i niepewne czasy. "Wojna zmieniła ludzi; przestaliśmy ufać Ukraińcom, bo mogli być przyjaciółmi w dzień, a w nocy przyjść z siekierą i zarąbać". Wobec zaistniałej sytuacji musieli uciekać przed Banderowcami z Jaremcza, zabierając ze sobą wyłącznie wspomnienia, gdyż wszystko co miało jakąkolwiek wartość zamienili na jedzenie. W ten sposób trafili do Polski, a mianowicie do Strzyżowa. Tu życie wcale nie okazało się łatwiejsze...

Gdy czytałam tę książkę wiele razy w mej głowie rodziła się myśl- nikt nie powinien doświadczać w życiu tak wielu przykrości i niebezpieczeństw, a już z pewnością nie dziecko. My, pokolenie urodzone w wolnej Polsce, wielu rzeczy nie potrafimy docenić, bo nie zaznaliśmy okrutnego losu wojennej zawieruchy, która pozbawia człowieka poczucia bezpieczeństwa, odbiera dom i najbliższych, skazuje na tułaczkę... Dla mnie to niewyobrażalne, a ów "świadek" jest wręcz wdzięczny losowi za to, co go spotkało. Z perspektywy czasu wie, że dzięki tym wydarzeniom stał się takim, a nie innym człowiekiem. Wzruszyło mnie to wyznanie, bo współczesny człowiek potrafi chyba tylko narzekać i przeklinać los przy każdym najmniejszym niepowodzeniu...

Szczerze polecam Wam tę książkę. Warto znać historię, a tego typu wspomnienia są szczególnie cenne, bo tych, którzy mogą dać świadectwo, coraz mniej kroczy po tym świecie. Zachęcam Was do lektury, chwili zadumy i refleksji.

Pozdrawiam
Aga S

sobota, 18 lipca 2020

Mama czyta - "Pozerka" J.Harrow

Witajcie Kochani.

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk, mam okazję zrecenzować dla Was książkę pt. "Pozerka", której autorką jest J.Harrow, znana Wam z mojej poprzedniej recenzji- "Nieodpowiedniej Dziewczyny". 
Wyczekiwałam z wielką niecierpliwością na tą książkę, wiecie jak 5 latek wyczekujący prezentu urodzinowego.
Pierwsza książka tej autorki skradła mi serce. Podobnie jest z drugą jej powieścią, która od pierwszych stron porwała mnie w swój świat.
Ogólnie jestem bardzo wybrednym czytelnikiem. Nie zawsze podobają mi się wszystkie książki jednego autora. W tym przypadku jest to już druga wydana powieść tej autorki, która wręcz przyciąga mnie swoimi powieściami jak magnez. 


Po pierwsze: ty decydujesz.
Po drugie: pamiętaj o uśmiechu.
Po trzecie: nie zakochuj się.
Potrafisz?...

Od pierwszych stron książki poznajemy główną bohaterkę- Magdę, która jest atrakcyjną i niezależną kobietą nie łamiącą swoich zasad pod żadnym względem. Pozornie wydaje się to być sztuczką, ale po złych doświadczeniach z przeszłości Magda wyznaję zasadę, że idealny facet to taki, który płaci, nie wymaga miłości i nie pyta...
Magda jest materialistką, która twardo dąży do wyznaczonych sobie celów. Jednak wszystko zmienia się z chwilą, gdy całkiem przypadkowo poznaje wysokiego bruneta, który namiesza jej w życiu.
Przypadkowa znajomość zaczęła oddziaływać w bardzo niespodziewany sposób na naszą bohaterkę. Wszystkie maski, które nosiła ukrywając się przed światem zaczęły pękać. Czy Magda pójdzie za głosem serca? Otworzy się na miłość? Czy schowa się pod stertą masek i pozorów?
Co takiego wydarzyło się w jej życiu, że postanowiła się ukrywać przed światem, starając się ukrywać swoją prawdziwą twarz?
Autorka podzieliła swoją opowieść na 3 części, które na samym końcu łączą się w nieoczekiwany dla nas sposób w całość. 
 
 Jeżeli chcecie więcej wiedzieć, koniecznie zajrzyjcie do książki.
 Pełna wzlotów i upadków, poruszająca serce historia napisana przez J.Harrow daje do myślenia, refleksji i zastanowienia się nad pewnymi kwestiami w życiu. Porusza dość trudne kwestie związane z samym życiem, relacjami międzyludzkimi, traumatycznym dzieciństwem, alkoholizmem, przemocą jak i wiele różnych zachowaniami, których sami  doświadczamy w życiu.

Stwierdzam, że J. Harrow po mistrzowsku powiązała ze sobą te kwestie i jestem bardzo zadowolona z przeczytania jej kolejnej książki, która stała się moja ulubiona opowieścią o życiu.
Takie książki uwielbiam czytać, czuję się wtedy jakbym ja była główną bohaterką. 
Ksiażki J. Harrow to jak dobra whisky, która smakiem Cię przyciąga i relaksuje. Takie właśnie są dla mnie jej książki. 
Polecam wszystkim lubiących lektury o życiu, nadziei, niespodziewanej miłości, która potrafi nas nieoczekiwanie zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie naszego życia.

Dziękuję wydawnictwu  Zysk i s-ka za możliwość przeczytania tej książki.

Miłej lektury Kochani.
Sandii :)