środa, 20 czerwca 2018

Podróże małe i duże- Podróżujemy mentalnie do Kazachstanu z maneruki

Witajcie!

Dziś gościmy u nas Monikę, czyli maneruki, która zabierze nas w mentalną podróż do Kazachstanu.

Mam na imię Monika, a w sieci posługuję się nikiem maneruki. Tak też nazywa się mój blog, który prowadzę od marca 2011 roku. Blog w zamierzeniu miał być rękodzielniczy i chciałam na nim pokazywać co ufilcowałam, wyhaftowałam i wydziergałam. A potem doszły jeszcze posty o gotowaniu i twórczych działaniach mojego syna oraz relacje z naszych wspólnych wycieczek. I chociaż syn już coraz większy i coraz mniej chętny na wspólne prace plastyczne, to bardzo się cieszę, że w dobrym momencie trafiłam na blog Klubu Twórczych Mam. Dziewczyny inspirujecie i dzięki Wam mam więcej chęci do działania i dzielenia się efektami na blogu. Dzięki, że jesteście!
Monika / maneruki.blogspot.com 

Kazachstan

Szczerze mówiąc, o tym rejonie świata nie wiedziałam zbyt wiele. Nie miałam też żadnych uprzedzeń ani oczekiwań, kiedy okazało się, że na nasz wydział przyjeżdża studiować młodzież z Kazachstanu i że z kilkoma osobami będę mieć zajęcia. Młodzież, jak to młodzież, weseli młodzi ludzie, każdy wyposażony w smartfona :-), ciemnowłosi, o lekko skośnych oczach. Super dogadali się z innymi studentami Erasmusa i wspólnie pracowali na ćwiczeniach. 

Ale! Nigdy dotychczas nie spotkałam się z taką gościnnością. Studenci zaprosili nauczycieli, z którymi mieli zajęcia na świętowanie z nimi nowego roku, 22 marca. Przygotowali regionalne potrawy, niektóre z produktów, które przywieźli ze sobą (np. z kiełbasą z koniny), opowiedzieli z wielką dumą i patriotyzmem o swojej fladze i symbolach narodowych (które też ze sobą przywieźli) oraz zwyczajach. Oni naprawdę się tym dniem i tym wspólnym świętowaniem, tak daleko od domu, bardzo cieszyli! 


Ze wszystkich potraw na stole najbardziej smakowały mi ciasta - sernik i pomarańcze na cieście francuskim oraz słone pączki. Najbardziej z kolei zdziwił mnie suszony twaróg, o konsystencji kamienia. Na moje pytanie, jak oni to jedzą, Uzhalgas i Zhasuan wyjaśnili z uśmiechem, że jak cukierki :-)


  Suszony twaróg, który je się jak cukierki, to to coś białego na talerzyku przed owocami.

Gdy już się żegnaliśmy, zostaliśmy obdarowani prezentami - każdy wyszedł z jakąś pamiątką z Kazachstanu. Dwie moje koleżanki zostały spontanicznie obdarowane odzieżą, którą wcześniej miały na sobie studentki - pięknymi haftowanymi bogato welurowymi kamizelami. Nigdy w życiu się z czymś podobnym nie spotkałam i nawet dzisiaj, jakiś czas później, wydaje mi się to wszystko wręcz niesamowite. 


 Prezenty, jakie dostałam - flaga Kazachstanu i miniaturowa dombra.


Pierwsza po prawej to moja koleżanka z wydziału. Ma na sobie kamizelkę ofiarowaną przez dziewczynę z Kazachstanu.
- Proszę, ubierz tą kamizelkę do zdjęcia. O! Super wyglądasz, pasuje Ci. Jest Twoja, nie zdejmuj! - tak mniej więcej wyglądało przekazanie prezentu :-)


Dziękujemy za ciekawą podróż i przybliżenie nam tego kraju.


Zapraszamy także na właśnie trwające wyzwanie Moniki- Serce, która jest w czerwcu naszą gościnną projektantką.

4 komentarze:

  1. Interesujące spotkanie.:) Pierwszy raz słyszę o suszonym serze, człowiek uczy się przez całe życie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie spotkania z ludźmi z innej kultury są bardzo ubogacające. Ileż to sie można nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super są takie wyjazdy, sama uczestniczyłam w takim wyjeżdziecie, no prawie takim, najpierw była au pair we Francji a potem Erazmusem w Francji. Uważam obaw wyjazd za jeden z wielu najfajnieszych okresów w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń