sobota, 25 kwietnia 2020

Mama czyta- Ted Chiang "Wydech"


Barack Obama napisał o niej na FB: „Książka science fiction, która zmusi was do myślenia i postawienia sobie ważnych pytań, będących podstawą człowieczeństwa”.

Zapraszam zatem na zwykłą recenzję o niezwykłej książce.

Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-k
Liczba stron: 400
Data premiery: 24.03.2020

WSZECHŚWIAT ZACZĄŁ SIĘ JAKO POTĘŻNY ODDECH,
WSTRZYMYWANY W PŁUCACH…


W tych dziewięciu zdumiewająco oryginalnych, prowokujących
i wzruszających opowiadaniach Ted Chiang rozważa niektóre z najstarszych pytań stawianych przez ludzkość, a także inne, zupełnie nowe pytania,
które mogły przyjść na myśl wyłącznie jemu.
W opowiadaniu Kupiec i wrota alchemika czasowy portal zmusza sprzedawcę tkanin z dawnego Bagdadu do stawiania czoła starym błędom, dając mu drugą szansę.
W tytułowym Wydechu obcy uczony dokonuje zdumiewającego odkrycia o uniwersalnych konsekwencjach. W noweli Lęk to zawrót głowy od wolności możliwość zajrzenia do alternatywnych wszechświatów umożliwia bohaterom zupełnie nowe spojrzenie na kwestię wolnej woli.

"Wydech" cieszy się ogromną popularnością. "Financial Time" uznał go za jedną z najlepszych książek science fiction 2019 roku, a "New York Times" - jedną z 10 najlepszych książek roku. Cieszę się niezmiernie, że w końcu doczekałam się polskiej premiery tego utworu, bo jest to książka, którą warto przeczytać.

A muszę przyznać, że tenże zbiór opowiadań zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nigdy nie przepadałam za literaturą science fiction. Traktowałam ją, jak swoiste wynurzenia autora. Takie gdybanie, jak by wyglądał świat za kilkadziesiąt lat. "Wydech" sprawił, że ujrzałam ją w nieco innym świetle. A może w końcu
dojrzałam do tego gatunku...


Ted Chiang w swych fantastyczno- naukowych opowiadaniach prezentuje motywy i zagadnienia bardzo popularne w literaturze science fiction i znane czytelnikom tego gatunku. Niemniej realizuje je w taki sposób, że zmusza nas do myślenia, stawiania sobie trudnych pytań, na które nie ma chyba dobrych odpowiedzi.

Zbiór otwiera opowiadanie o wdzięcznym tytule "Kupiec i wrota alchemika". Każdemu z Was alchemia kojarzy się zapewne z próbami przemienienia metalu w złoto, zabiegami mającymi na celu wynalezienie leku na wszelkie choroby czy eliksiru pozwalającego uzyskać nieśmiertelność. U Chianga pojawiają się wrota alchemika, które pozwalają przenieść się w czasie. Czy nie jest to kusząca propozycja? Któż z nas nie chciałby dowiedzieć się co czeka go za 20 lat? I któż nie chciałby cofnąć się w czasie by móc naprawić popełnione błędy? Tylko czy jest to możliwe... Alchemik z powyższego opowiadania przywodzi mi na myśl tytułowego bohatera z powieści Paulo Coelho. Staje się on nauczycielem dla Fuwaada ibn Abbasa i nie pozostawia mu złudzeń. Taki wynalazek nie zmieniłby naszego losu, bo "przeszłość i przyszłość niczym się od siebie nie różnią. Nie możemy zmienić żadnej z nich, a co najwyżej lepiej je poznać." Najważniejsze są nasze doświadczenia życiowe- doświadczenia,
które gromadzimy szukając swej przyszłości i badając to,
co już dawno za nami.


Kolejne opowiadanie w moim odczuciu bardziej wpisuje się w stylistykę s-f. Trafiamy bowiem do świata zamieszkanego przez w pełni zmechanizowanych obcych, którzy jawią się nam niczym roboty napędzane do życia tlenem z wymiennych płuc. Główny bohater próbując badać samego siebie odkrywa, że nic nie trwa wiecznie. Musimy pogodzić się z faktem, że przeminiemy. Końca dobiegnie także świat, w którym istniejemy. I tu pojawia się metafizyczny sens opowiadania- wszystko ma swój kres. Bardziej wnikliwy czytelnik dopatrzy się być może analogi realnym efektem cieplarnianym... Skoro wiemy, co czeka nas w przyszłości, warto podjąć działania mające na celu opóźnienie nieodwracalnych zmian, które sami powodujemy?

Następne opowiadanie jest niemalże igraszką autora z czytelnikiem. "Co z nami będzie" jeśli okaże się, że nie mamy wolnej woli? Czy świadomość, że otaczający nas świat jest kłamliwą iluzją pozwoli nam zachować psychiczny komfort?

"Cykl życia oprogramowania" to historia digitientów- awatarów zwierząt i różnorakich form ich doskonalenia. Autor analizuje różne scenariusze- jak rozwiną się ucząc poprzez pozytywne wzmocnienie i interakcje z ludźmi, a jak poprzez naśladowanie czy oprogramowanie. Pozornie opowiadanie o robotach ma swoje drugie dno- moralne. Digitienty przedstawione są bowiem jako istoty świadome i czujące. Czy można pozbawiać je zatem życia poprzez wyłączenie? Czy nie będzie to swoista eutanazja? Jesteśmy odpowiedzialni za byt, który powołujemy do życia. Myślę, że nieprzypadkowo Ted Chiang porównuje je do osób upośledzonych, niepełnosprawnych... Co chciał w ten sposób przekazać? Przekonajcie się sami...

Zbiór jest dość zróżnicowany, dzięki temu każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Jak się domyślacie, przywołane przeze mnie opowiadania to tylko fragment z "Wydechu".
Szczerze zachęcam Was do lektury, bo książkę Teda Chianga czyta się naprawdę przyjemnie, a refleksje nad technologią i miejscem człowieka we wszechświecie
zagoszczą w waszej podświadomości na dłużej.

Szczerze polecam

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 

dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.




2 komentarze:

  1. Nie czytam tego typu ksiazek ale ciekawie mi sie czytało ten post, dzieki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że ja też sporadycznie. Ale tę konkretną pozycję szczerze polecam!

      Usuń