sobota, 21 września 2019

Mama czyta - Alvin Schwartz "Upiorne opowieści po zmroku"

Kultowa antologia opowieści grozy, która stała się podstawą najbardziej oczekiwanego filmowego horroru roku, powstałego ze współpracy Guillermo 
del Toro, reżysera oscarowych obrazów "Kształt wody" i "Labirynt fauna", 
oraz André Øvredala, reżysera głośnych horrorów 
"Autopsja Jane Doe" i "Łowcy trolli".

Klasyczna kolekcja niesamowitych opowieści, zebranych i opowiedzianych 
przez zbieracza folkloru Alvina Schwartza i zilustrowanych przez cenionego artystę Stephena Gammella.

"Upiorne opowieści po zmroku" zawierają jedne z najbardziej przerażających opowieści o makabrze, mrocznej zemście i nadprzyrodzonych wydarzeniach wszech czasów. Chodzące zwłoki, tańczące kości, szaleńcy z nożami i ucieczki krętymi uliczkami przed śmiercią – wszystkie te motywy znajdziemy 
w tym mrożącym krew w żyłach zbiorze opowieści o duchach.


Źródło <link>

Niedawno otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka do zrecenzowania książkę Alvina Schwartza pt. „Upiorne opowieści po zmroku”. Na jej podstawie powstał horror, którego premiera odbyła się w sierpniu tego roku, 
dlatego z niecierpliwością chwyciłam za książkę i przeczytałam ją od razu – siedząc w poczekalni u lekarza. I nie dlatego, że tak długo czekałam na wizytę, 
bo tylko dwie godziny, ale dlatego, że tak naprawdę czyta się ją bardzo szybko. Niestety, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, jest w niej po prostu mało treści. Każde z opowiadań ma może 2 – 3 strony dość sporym drukiem.
Widziałam kilka recenzji filmu i z ciekawości też i książki. Ktoś pisał, że dla lubiących horrory ta książka jest idealnym uzupełnieniem filmu. W związku z tym niestety muszę oglądnąć film, bo ja akurat lubię horrory, lubię się bać, a czytając książkę, miałam wrażenie, że jestem na obozie harcerskim dla 12 lub 13 – latków, gdzie opowiada się „straszne historie”. Z całym szacunkiem dla osób, z których recenzjami się zapoznałam, ale nie wiem, co było w tych historiach strasznego. Może żebym nie była całkiem gołosłowna, oto skrót jednej z nich.. mały chłopiec wykopał z ziemi duży ludzki paluch, razem z rodzicami ugotowali go, zjedli, 
a w nocy to dziecko słyszało głos za oknem wołający, żeby oddał mu paluch.. 
głos się zbliżał i zbliżał.. i bach!! Koniec strasznej historii.

Niestety pomimo, iż książkę czyta się bardzo szybko, mnie nie przypadła do gustu. Język jest super, bardzo fajny i przystępny, ale wydaje mi się, że „Upiorne opowieści po zmroku” bardziej nadawałyby się dla nastolatków, niż dla fanów horrorów. Może zekranizowane, są ciekawsze – tzn. na pewno, skoro tylu fanów, ale książkę z czystym sumieniem mogę polecić póki co tylko młodzieży (choć mojej siedmiolatce kilka też się podobało – oczywiście wybranych, wszystkiego czytać nie mogłam:)).

Zatem zachęcam mamy do sprezentowania książki „Upiorne opowieści po zmroku” swoim niegrzecznym pociechom, a Wydawnictwu Zysk i S-ka po raz kolejny dziękuję za udostępnienie książki.

Pozdrawiam,







2 komentarze:

  1. Oglądałam ekranizację i szczerze mam do tego filmu mieszane uczucia. Raczej film również dla nastolatków :)) Książki nie czytałam. Dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń