Witajcie.
Miewacie czasem wrażenie, że jakaś książka, choć w sumie niby przypadkowo, ale wpada w Wasze dłonie w najbardziej odpowiednim momencie? Że to jest COŚ czego potrzebowaliście?
Poniższa pozycja trafiła do mnie idealnie w czas. Co prawda jej recenzja powinna już się tu trochę wcześniej pojawić, ale ja się tą książką zachwycałam, chłonęłam i jednocześnie delektowałam, wracałam do niektórych fragmentów. Wiele cytatów w niej pozaznaczałam.
Czytając ją śmiałam się i płakałam, przytakiwałam głową jakby ze zrozumieniem ale i kiwałam w niezgodzie...poruszyła we mnie wszystko, co możliwe było do poruszenia.
Czytało mi się ją też dobrze, ponieważ sposób w jaki autor skonstruował fabułę przypomina mi nieco styl Ojca Adama Szustaka...krótka opowiastka/bajka/sentencja i rozbudowana do niej treść tłumacząca jak to odnieść do naszego życia.
:):):) wiedziałam ze to Twoja recenzja Justynko :):):) dzieki za nia !
OdpowiedzUsuń