"Cykada
na parapecie" M.M.Macko
„Duża
cykada rozśpiewała się na parapecie. Skąd się nagle wzięła na piątym piętrze
krakowskiego mieszkania? Wiem, że to dziwne, ale miałem wrażenie, jakby
wygrywała melodię specjalnie dla mnie. I ja w tej melodii poczułem obecność
Boga.”
Wybrałam
tą książkę, bo miał to być obyczaj. Historia dwójki ludzi, małżeństwa, które
jedzie do domku w górach aby spróbować naprawić swoje małżeństwo. Dostałam
natomiast dramat połączony z kryminałem i thillerem. Książka bardzo
emocjonalna, powiedziałabym nawet ciężka ze względu na tematy jakie porusza. To
nie błaha opowiastka o kłótni małżonków o jakąś mało istotną rzecz. Tu na
światło dzienne musza wyjść mroczne sprawy z przeszłości, demony, które nie
pozwalają spać i normalnie żyć. Trzeba się z nimi zmierzyć i… wybaczyć. Mamy tu naprzemienną narrację
dwóch głównych bohaterów, która doskonale rysuje nam ich portrety
psychologiczne. Do tego dochodzi jeszcze rozpatrywanie myślenia pedofila,
mordercy… Osoby skrzywdzone w dzieciństwie zaczynają też krzywdzić – czy tak
jest zawsze? Czy tak być musi? Tak, ta książka z pewnością zmusza do refleksji.
Pojawia
się tu też wątek mistyczny – Boga, który daje nam znaki. Z jednej strony bohaterzy
chcą Mu zaufać a z drugiej pytają” Dlaczego dopuściłeś do takiego okrucieństwa?”.
Zarówno Krystian jak i Justyna spotyka na swej drodze ludzi, którzy pozwalają im
dostrzec wiele rzeczy, pomagają. Tu nic nie dzieje się przypadkiem, choć konsekwencje
niektórych spotkań są tragiczne. Książka uczy najważniejszej rzeczy: to nie
zemsta nas wyzwoli a przebaczenie.
Polecam.
Z pewnością wciągnie Was historia Justyny i Krystiana i też będziecie ciekawi
zakończenia.
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz