Witajcie Drogie Twórcze Mamy!
Dziś, dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka mam możliwość zrecenzowania Wam świetnej opowieści znanego i uwielbianego na całym świecie twórcy Śródziemia J.R.R. Tolkiena. Ta pozycja to nie tylko ciekawa, uniwersalna wiekowo lektura, ale także może być książką do nauki języka angielskiego. Zaciekawione? Zapraszam do lektury! :)
Pierwszą wielką zaletą tej książki są oryginalne ilustracje autora, które znajdziemy na każdej stronie. Właśnie dlatego napisałam, że jest ona uniwersalna wiekowo. Sama historia nie jest bardzo długa, a do tego dość mała ilość tekstu i kolorowe, ciekawe obrazki powodują, że można ją na raty czytać nawet przedszkolakom. Ja czytałam ją wspólnie z moją Anią, która po tygodniu lepiej niż ja pamiętała, że akcja kręciła się wokół bananów i kapusty :)
A dlaczego książka napisana dla dzieci miała by się podobać dorosłym? Ponieważ znajdziemy w niej świetny humor, który według mnie dorosły inaczej zrozumie niż dziecko. Mnie osobiście zafascynowały kryteria według jakich Pan Błysk, który nawet nie miał uprawnień do prowadzenia samochodów, wybierał swoje pierwsze auto. Ja sama niedawno kupowałam swoje i obczytywałam się o mocy silnika, turbinach, trakcji toru i milionie innych rzeczy. Pan Błysk zażyczył sobie całkowicie jaskrawożółte auto (wewnątrz i zewnątrz) oraz czerwone koła. I to by było na tyle. W zamian za auto zastawił swój rower - też nie byle jaki, bo bez pedałów... :) W trakcie historii dowiemy się, że pojazdowi brakowało pewnych istotnych elementów wyposażenia podstawowego, bez których my nie wyobrażamy sobie auta i nawet nie da się bez nich go kupić.
Całą historia pełna jest komicznych sytuacji, które czytając śmieszą i przy okazji relaksują. Gwarantuje Wam, że czytając same lub z dziećmi przygody Pana Błyska, i jego dołączonych przez los znajomych, zapomnicie o czekających Was zadaniach, czy zmartwieniach. Będziecie za to chciały wiedzieć co jeszcze niespotykanego spotka Pana Błyska.
Drugą wartością tej książki jest jej dwujęzyczność. Czytając od przodu mamy w pionie ilustrowany tekst po polsku. Czytając od tyłu mamy w poziomie tekst książki po angielsku na jednej stronie, a na drugiej (co jest dla mnie jako fanki twórczości Tolkiena jest wielką gratką) oryginalnie pisany przez autora tekst z ilustracjami (tak jak napisał go autor 30 lat wcześniej).
Jeśli ktoś ma ochotę może przeczytać stronę po polsku, a następnie ten sam tekst po angielsku ucząc się słownictwa. Walorem edukacyjnym jest też to, że słownictwo nie jest skomplikowane, a zdania w większości są krótkie i proste. Tylko korzystać. Dla fanów jest możliwość przeczytania po angielsku rękopisu Tolkiena (trzeba przyznać, że pięknie kaligrafował).
Na uwagę zasługuje też jakość samej książki, wydajnej w satynowej w dotyku, twardej oprawie. Do książki dołączona jest też papierowa okładka, a także mamy w niej coś co w książkach spotyka się już rzadko - dołączony na stałe sznurek do zakładania stron. Wygoda dla tych, którzy gubią zakładki i tworzą je z paragonów ;)
Polecam serdecznie,
Twórcza Mama Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz