sobota, 11 marca 2017

Mama czyta - Marcowe fiołki - Sarah Jio


Dziesięć lat temu Emily miała wszystko. Dziś jej kariera leży 
w gruzach, a ukochany mąż zabiera z ich mieszkania ostatni karton
 i odchodzi do innej kobiety. Załamana Emily wyjeżdża na wyspę,
 na której jako dziecko spędzała beztroskie wakacje.
Tu będzie mogła odpocząć, wyleczyć rany.
Ale wymarzony spokój nie trwa długo. Kim jest Jack, tajemniczy artysta, od którego ciotka każe jej się trzymać z daleka? 
I czemu historia z odnalezionego pamiętnika
 tak bardzo przypomina Emily jej własne życie?




(zdj. <klik>)

Generalnie nie jestem fanką czytania romansów i rzadko sięgam
 po tego typu pozycje. Nie pamiętam też dokładnie, dlaczego kupiłam i przeczytałam tę książkę.. Za to wiem doskonale, 
że pomimo, iż uwielbiam typowe kryminały i horrory, "Marcowe fiołki" mnie zachwyciły. Po pierwsze - zwięzłą fabułą, bo czyta się ją naprawdę jednym tchem i każda strona rodzi chęć poznania tego, 
co wydarzy się na następnej. A po drugie, choć historia pewnie podobna do wielu innych, to w żadnym stopniu nie banalna. 
Najważniejsze w tej książce nie są tak naprawdę uczucia głównej bohaterki, ale to, że jej losy są uderzająco podobne do wydarzeń 
z przeszłości. Mamy tu dwie historie - jedną sprzed kilkudziesięciu lat, a druga to to, co dzieje się w chwili obecnej. 
Emily czytając pamietnik niejakiej Esther, czuje, jakby czytała własny pamietnik i choć dzieli obie bohaterki sporo czasu to podobieństwo jest wręcz niesamowite.. Dlatego Emily mocno przywiązuje się do "kobiety z przeszłości". Zaczyna szukać, wypytywać swojej babci 
i nowo poznanego mężczyzny o to, 
co wydarzyło się w latach czterdziestych.
Okazuje się, że tragiczna w skutkach miłość, po tylu latach wciąż ma olbrzymi wpływ na mieszkańców wyspy,
 a skrywane tajemnice nadal potrafią ranić..
 Ale jak pisze autorka...kwitnące w marcu "kwiaty  posiadają magiczne zdolności, potrafią leczyć rany serca i ciała, uratować przyjaźń, a nawet przynieść szczęście"...



1 komentarz: