niedziela, 29 stycznia 2017

Kreatywne czytanie - Amelia Badelia

Witajcie.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego <klik> w nasze ręce wpadła sympatyczna opowieść o przygodach gosposi Amelii Badelii autorstwa Peggy Parish w tłumaczeniu Wojciecha Manna.

Państwo Rogers zatrudnili nową gosposię, jednak pierwszego dnia jej pracy musieli pilnie wyjechać, Pani Rogers zostawia Amelii Badelii listę czynności do wykonania i prosi ją o dokładne wykonanie tych poleceń. Co z tego wyniknie? Amelia Badelia bardzo dosłownie traktuje każde z poleceń...




-Zmienić ręczniki w zielonej łazience - oj Amelia Badelia zmieniła je nie do poznania!



-Odświeżyć meble - kto by pomyślał, żeby meble odświeżyć za pomocą pudru, na to wpaść mogła tylko sympatyczna, choć nieco niemądra Amelia Badelia




-Pamiętać o zdjęciu zasłon do prania - Amelia Badelia sądziła, że trzeba im zrobić zdjęcie, a ponieważ nie miała aparatu wiernie odwzorowała firany na rysunku




-Po skończeniu pracy w salonie wyłączyć lampy i dać im odpocząć - żarówki z lamp takiego odpoczynku, jaki zafundowała im Amelia Badelia, jeszcze nie miały...




-Odmierzyć dwie filiżanki ryżu - jak mierzyć to mierzyć...do pomiaru przydał się Amelii Badelii centymetr krawiecki:



-Rzeźnik dostarczy mięso i kurczaka. Przygotować ładną porcję steku i włożyć go do lodówki. Kurczaka przygotować do obiadu.
Wykonanie tego polecenia wymagało od Amelii Badelii nie lada umiejętności krawieckich.




Nie trudno się domyślić jaka była reakcja Państwa Rogers gdy wrócili do domu i zobaczyli w jaki sposób polecenia z listy zinterpretowała Amelia Badelia. Jednak Amelia niczego nieświadoma oprowadzała Państwa Rogers po domu pokazując jak DOKŁADNIE wykonała wszystkie polecenia z listy pozostawioną przez Panią Rogers. Złość Pani Rogers była ogromna, jednak Pan Rogers tuż przed wybuchem gniewu żony poczęstował ją przepysznym bezowym tortem cytrynowym, która zrobiła-a jakże!- Amelia Badelia...Państwo Rogers w jednym momencie oddali się chwili zapomnienia, przymknęli oko na szalone pomysły Amelii Badelii, przyzwyczaili się do steku udekorowanego koronkami w zamian na najpyszniejszy cytrynowy tort bezowy.




Opowiadanie o Amelii Badelii to bardzo sympatyczna lektura. 
Od wczoraj przeczytałam ją swoim dzieciakom chyba z 4 razy, za każdym razem komentujemy zachowanie Amelii, dzieciaki (4 i 5 lat) zdają już sobie sprawę, że nie o taką zmianę ręczników chodziło Pani Rogers i bynajmniej nie taki odpoczynek dla żarówek...
Opowiadanie to skłoniło mnie do poszukiwania dalej i wymyślenia zabawy ze "słowem" w roli głównej. Stąd to opowiadanie jest dziś wyjściową do dalszej zabawy i nauki przez zabawę :)

Przypomniało mi się np. jak dawno temu wracając do domu utknęliśmy w korku przy wyjeździe z miasta. Dzieciaki "szukały" KORKA...wypatrując za okna samochodu ;)Wtedy po raz pierwszy słowo korek nabrało nowego znaczenia dla niespełna dwuletniej Zosi ;)
Nasz język jest bardzo bogaty, posługujemy się porównaniami i przysłowiami w codziennym życiu. Nim dzieci ogarną sztukę ich rozumienia minie nieco czasu, ale przychodzi to w miarę naturalnie.

Homonimy (homografy/homofony) jest w naszym języku nieco wyrazów o takim samym brzmieniu, lecz odmiennym znaczeniu, pochodzeniu i czasami także pisowni...

To pierwsze wyrazy, o wielorakim znaczeniu , które mi przyszły na myśl.
Możecie je napisać na karteczkach, losować i podawać znaczenie słów, można zilustrować także te słowa :) 

GRANAT
ZAMEK
POKÓJ
KLUCZ
KOMÓRKA 
KOREK
MIGDAŁ
KOZA
MOŻE/MORZE

Poza tym ze starszymi dzieciakami z powodzeniem możemy zagrać w gry typu Scrabble czy bawić się w tworzenie słów na ostatnią literę słowa jakie podał poprzednik... 
np. GosposiA-ArmagedoN-NianiA-AtoM-MarionetkI-IgielniK-KróliK...etc...

Można się pobawić sylabami, np,kto stworzy historyjkę w której ulokuje najwięcej wyrazów z sylabą "ba" albo "ata" etc.


Dzieciaki (Kalina 11 lat, Malwina 6 lat i Zosia 5 lat) narysowały dzielnicę domów, taką w której być może mieszkaliśmy Państwo Rogers:





  

Nie mogło też zabraknąć tortu bezowego, u nas co prawda nie jest to wersja cytrynowa, lecz malinowa...ale była również przepyszna :





Musimy sięgnąć po kolejne opowiadania z tej serii, ponieważ humor narracji bardzo przypadł dzieciakom do gustu.
A Wy?
Mieliście już okazję przeczytać o przygodach tej zwariowanej gosposi?

Pozdrawiam


5 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie i genialna recenzja :)) u nas słowne zabawy są na porządku dziennym, w szczególności stojąc w korku ;)) Ale ta dzielnica piękna musiała być, ile w niej piesków :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, ze mieliśmy Adaś z wielkim entuzjazmem recenzowane
    Tacie książkę😎

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja przyznam, że u dzieci siostry nie widziałam tej książeczki, więc raczej jej nie znają, a wygląda na naprawdę zabawną.
    Dzieci uwielbiają takie słowno-literowe zabawy. My do tego dołączamy kulanie piłką, ot takie urozmaicenie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka cudna.
    Chetnie poszukam jej dla nas :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuudna ksiazeczka :))) Daje do myslenia :)) Baardzo mi sie podoba :)) A Torcik mniaaam :)))Piekne obrazki dzieci :))

    OdpowiedzUsuń