Witajcie.
Co roku uprzyjemniam sobie Święta Bożego Narodzenia książkami, w których mogę odnaleźć ten magiczny klimat, poczuć zapach piernika, ciepło czyjegoś serca, wyobrażając sobie wystrojone do Wigilii domy bohaterów, poczuć ich emocje...
Książki Pani Joanny Szarańskiej kusiły mnie od pierwszego tytułu, od momentu pierwszej wydanej książki...ale dopiero w zeszłym roku (czyli w te Święta, co dopiero przeminęły) pod choinką znalazłam wszystkie 3 tomy, czyli: "Cztery płatki śniegu", "Anioł na śniegu" oraz "Choinka cała w śniegu"...i to był dobry pomysł...usychałabym z tęsknoty za bohaterami, gdybym nie znała dalszych ich perypetii. Autorka się zarzeka (mam nadzieję, że jak żaba błota) że "Choinka cała w śniegu" to ostatni tytuł tego cyklu...oby nie....
Przedłużam sobie zatem świąteczną atmosferę, na przekór "styczniowej wiośnie" za oknem...Wam też polecam!
Standardowo nie zamierzam Wam opowiadać tu treści, bo nie o to chodzi, ale...
Postaci w książce świetnie zarysowane, charaktery fantastycznie dopasowane, a historia...a raczej historie? Kawałek po kawałku odkrywamy kim są mieszkańcy bloku przy ulicy Weissa. Z czym borykają się na co dzień, jakie troski, zmartwienia ale i dobre i zabawne rzeczy się im przytrafiają...
Świetnym pomysłem jest pewna klamra, spinająca powieść...w każdej części opowiadania czytamy fragmencik z aktualnie trwających Świąt...następnie cofamy się do początku grudnia by poznać kolejne dni przygotowań oraz całą masę wydarzeń (które niczym puzzle układają się w całość)...tym samym perypetii bohaterów, by na sam koniec -to taka wisienka na torcie, nadająca głęboki sens opowieści - dowiedzieć się czegoś więcej z "opowiadania retrospekcji". Tak łatwo nam przychodzi oceniać ludzi, gdy nie znamy ich historii...wielu bohaterów zmieniło zdanie o swoich sąsiadach, gdy poznawało ICH historię.
Pełna uroku i ciepła narracja. Konsekwentnie nakreślone postaci. Codzienność opowiedziana w taki sposób, że nie raz i nie dwa a to uśmiechniecie się albo uronicie łzę...jak w życiu. Przeplata się tu wszystko. Na pierwszy plan wysuwa się wniosek tak oczywisty, a jednocześnie tak trudny do zrealizowania...trzeba rozmawiać! Trzeba być wrażliwym na drugiego człowieka, trzeba chcieć poznać jego historię życia, trzeba być czujnym i empatycznym, by nie przeoczyć problemu, który dla kogoś może być życiową porażką/traumą...a szczególnie w święta trzeba mieć serce otwarte na innych, by w tym czasie nikt nie doznał poczucia osamotnienia, bo nigdy nie wiadomo z czym mierzy się ten człowiek za ścianą...
To nie dlatego, że jestem maniaczką opowieści w świątecznym klimacie i co roku staram się zaopatrzyć swoją biblioteczkę o kolejne opowiadania...ale dlatego, że to naprawdę przyjemnie napisane książki-bardzo serdecznie Wam polecam :)
A Wy znacie te opowiadania?
Miłego dnia!
tynka
PS. a wieczorem zapraszamy na przypominajkę...bo ZIMA trwa...choć może na to nie wygląda...tak samo jak trwa wciąż nasze ZIMOWE wyzwanie dla KAŻDEGO. Zostało już tylko kilka dni do podsumowania pierwszego etapu <klik>...bawicie się z nami?
A ja polecam Magdalenę Kordel i jej "Nieświętego Mikołaja" :))))
OdpowiedzUsuńNieświętego nie mam jeszcze ;p dziękuję za polecenie :) :)
UsuńZaintrygowała mnie twoja recenzja. Z przyjemnością sięgnę po te książki.
OdpowiedzUsuńGdy czytałam te opowiadania...wyobraziłam sobie Ciebie jako jedną z bohaterek, ciekawe czy jak przeczytasz, będziesz wiedziała o którą mi chodzi ;p
UsuńTym bardziej mnie zaintrygowałaś;)
UsuńSame juz okładki zachęcaja aby po nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńTo prawda Agniesiu. Takie proste a urzekające...jak opowieść. Niby prosta za każdym razem, ale jest w nich COŚ takiego, że zapadają w pamięć i poruszają :) warto po nie sięgnąć :) pozdrawiam
UsuńHmm widzialam te ksiazki w Polsce w sklepie jak bylam na swieta :)) Ale jakos tak nie odwazylam sie ,aby je wziasc. Ale dzieki Tobie mysle ,ze nastepnym razem sie skusze i wezme :)) Dziekuje Kochana za post !!! Sciskam !!! :))
OdpowiedzUsuńZapisuje !
OdpowiedzUsuń