sobota, 3 listopada 2018

Mama czyta - Stephen Baxter "Proxima"

Dziś recenzja kolejnej książki.

"Proxima" wydawnictwa Zysk, to powieść z typu science fiction, która ukazuje świat przyszłości. Ludzie poza zamieszkiwaniem borykającej się z ciężkim klimatem Ziemi po erze bohaterów, dzięki nowoczesnej kosmicznej technologii już dawno zasiedlili Marsa, opanowali część planetoid, z których czerpią zyski z międzyplanetarnych dostaw surowców, a także zbudowali na Merkurym bazę. Świat, a raczej opanowane przez ludzi tereny naszego Układu Słonecznego rządzony jest przez 2 supermocarstwa: Chiny oraz twór powstały z USA, którego przedstawicielem jest ONZ. Istotą również mającą pieczę nad bezpieczeństwem oraz sprawami ziemi jest samoświadoma megainteligencja umiejąca przybierać ludzką postać, która jednak z racji swej samoświadomości ukrywa się głęboko w nieznanych miejscach gdzie nikt niepowołany nie dotrze. 
Ludzie dążąc do podboju kosmosu, zapędzają się coraz dalej w Układ Słoneczny, a nawet poza niego. Po odkryciu układu Proximy oraz planety Proxima c, gdzie wszystkie pomiary wskazują na to, że istnieją tam warunki podobne do ziemskich oraz istnieje życie, ludzie wysyłają na nią pierwszego człowieka, który podróżuje 40 lat, aby się na nią dostać i nic nie wiadomo o zakończeniu tej misji. "Proxima" nie odpowiada nam na pytanie, czy istnieje życie poza Ziemią tylko zakłada, że ono istnieje i szuka odpowiedzi na pytanie, skąd na dwóch odległych planetach życie które okazuje się mieć wspólne cechy?

Czytelnik zostaje wrzucony wraz z różnymi ludźmi z łapanki z Ziemi i Marsa, na pokład statku kosmicznego, który dzięki odkryciu na Merkurym tzw. ziaren o nieznanym pochodzeniu oraz niesamowitej energii, leci jedynie kilka lat na Proximę c aby tam pozostawić wbrew ich woli na pastwę losu kilkunastoosobowe grupy ludzi  wyposażonych w podstawowe niecyfrowe sprzęty oraz obdarzonego częściową samoświadomością robota, który pomoże im przetrwać na tej planecie. Są skazani na nieznaną, niezbadaną planetę oraz samych siebie. Obcy sobie ludzie jak króliki doświadczalne mają się rozmnażać i próbować zasiedlić planetę aby kiedyś z tego eksperymentu mogły skorzystać przyszłe pokolenia. Książka jednak nie pokazuje tej jednej historii. Raz jesteśmy w statku kosmicznym, innym razem kilkanaście lat wcześniej gdzie dopiero zaczęto badać ziarna. Cały czas skaczemy w czasie towarzysząc losom Yuriego na Proximie a innym razem Stephanie Penelope Kalinsky, córce naukowca, która sama jest pochłonięta nauką.
Nie będę opisywać losów ludzi na planecie, gdyż warto samemu je przeczytać. Wystarczy, że napiszę, że w istocie na tej planecie istnieje życie, a losy ludzi i ich poczynania są inne od tych, jakie próbowano dla nich zaaranżować.

Książkę czyta się dobrze choć przyznam szczerze, że pierwsza jej połowa momentami mi się strasznie ciągła. Pierwsza połowa tej 550 stronicowej książki wprowadziła mnie w taki męczacy niemal stan, gdzie miałam wrażenie, że sama wędruję te dziesiątki lat po Proximie- generalnie dosyć nudnej, burej planecie, gdzie niewiele się dzieje, a żyjące stworzenia też nie są specjalnie ciekawe i interesują na prawdę głównie robota, który je bada i analizuje. W pewnym momencie jednak dochodzimy do punktu, gdzie zaczyna się robić mocno ciekawie. Wracamy na Merkurego i do jego złóż zieren. Tam prof. Kalinsky staje przed niesamowitym odkryciem, które na zawsze odmieni jej życie i świat, a którym okazuje się pewna płyta, która wygląda na właz ale donikąd nie prowadzi. A może się myli? Na Proximie ludzie dokonują podobnego odkrycia. Pozostaje pytanie, kto lub co i jak umieściło miliony lat wcześniej podobne elementy  na dwóch tak oddalonych od siebie ale mających podobne warunki do życia planetach? Nagle oddalone od siebie o 4 lata świetlne planety stawiają przed ludzkością możliwości, których do tej pory nie mieli i z którymi tak na prawdę postępują w przewidywalny jak dla ludzi sposób. To zmienia na zawsze daleką Proximę ale również i klimat polityczny w naszym Układzie Słonecznym. Zaczyna się zimna wojna o dostęp do ziaren i odkrycia na Merkurym. 
Chińczycy mający niesamowite kosmiczne żaglowce straszą zniszczeniem Merkurego. Nie wiedzą z jaką siłą ukrytą w ziarnach zadzierają.
Natomiast Yuri na "Per Ardui"(bo tak ludzie nazwali Proximę c) udaje się wraz z paroma osobami na ciemną stronę planety, gdzie nikt jeszcze się nie zapędził. A może się myli? 
Tam dokonują kolejnego odkrycia, przed którym ciężko powstrzymać człowiekowi wrodzoną ciekawość świata. Dokąd ono zaprowadzi? Co lub kto za tym stoi?

Zachęcam do przeczytania książki. Choć z początku ciągnąca się momentami, to jednak zaciekawia i pokazuje m.in. jak człowiek w swej naturze odkrywcy i zdobywcy nadal jest istotą słabą, która w wielkim Wszechświecie tak na prawdę jeszcze nic o nim nie wie, a swej dumie i chęci zysku podejmuje zgubne dla ludzkości decyzje. Na koniec pozostaje tylko pytanie:"kto za tym stoi?".

Tym, którzy zdecydują się przeczytać, życzę miłej lektury,
Katrin

2 komentarze:

  1. Ten rodzaj literatury to nie moja bajka ale fajnie ze dzielicie sie recenzjami ;) pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, nie lubię książek o takiej tematyce.

    OdpowiedzUsuń