Witajcie!
Dziś gościmy u nas Monikę, czyli maneruki, która zabierze nas w mentalną podróż do Kazachstanu.
Mam na imię Monika, a w sieci posługuję się
nikiem maneruki. Tak też nazywa się mój blog, który prowadzę od marca 2011
roku. Blog w zamierzeniu miał być rękodzielniczy i chciałam na nim pokazywać co
ufilcowałam, wyhaftowałam i wydziergałam. A potem doszły jeszcze posty o
gotowaniu i twórczych działaniach mojego syna oraz relacje z naszych wspólnych wycieczek.
I chociaż syn już coraz większy i coraz mniej chętny na wspólne prace
plastyczne, to bardzo się cieszę, że w dobrym momencie trafiłam na blog Klubu
Twórczych Mam. Dziewczyny inspirujecie i dzięki Wam mam więcej chęci do
działania i dzielenia się efektami na blogu. Dzięki, że jesteście!
Monika / maneruki.blogspot.com
Kazachstan
Szczerze mówiąc, o tym rejonie świata nie wiedziałam zbyt
wiele. Nie miałam też żadnych uprzedzeń ani oczekiwań, kiedy okazało się, że na
nasz wydział przyjeżdża studiować młodzież z Kazachstanu i że z kilkoma osobami
będę mieć zajęcia. Młodzież, jak to młodzież, weseli młodzi ludzie, każdy
wyposażony w smartfona :-), ciemnowłosi, o lekko skośnych oczach. Super
dogadali się z innymi studentami Erasmusa i wspólnie pracowali na
ćwiczeniach.
Ale! Nigdy dotychczas nie spotkałam się z taką gościnnością. Studenci zaprosili nauczycieli, z którymi mieli zajęcia na świętowanie z nimi nowego roku, 22 marca. Przygotowali regionalne potrawy, niektóre z produktów, które przywieźli ze sobą (np. z kiełbasą z koniny), opowiedzieli z wielką dumą i patriotyzmem o swojej fladze i symbolach narodowych (które też ze sobą przywieźli) oraz zwyczajach. Oni naprawdę się tym dniem i tym wspólnym świętowaniem, tak daleko od domu, bardzo cieszyli!
Suszony twaróg, który je się jak cukierki, to to coś białego
na talerzyku przed owocami.
Gdy już się żegnaliśmy, zostaliśmy obdarowani prezentami -
każdy wyszedł z jakąś pamiątką z Kazachstanu. Dwie moje koleżanki zostały
spontanicznie obdarowane odzieżą, którą wcześniej miały na sobie studentki -
pięknymi haftowanymi bogato welurowymi kamizelami. Nigdy w życiu się z czymś
podobnym nie spotkałam i nawet dzisiaj, jakiś czas później, wydaje mi się to
wszystko wręcz niesamowite.
Prezenty, jakie dostałam - flaga Kazachstanu i
miniaturowa dombra.
Pierwsza po prawej to moja koleżanka z wydziału. Ma na sobie
kamizelkę ofiarowaną przez dziewczynę z Kazachstanu.
- Proszę, ubierz tą kamizelkę do zdjęcia. O! Super wyglądasz,
pasuje Ci. Jest Twoja, nie zdejmuj! - tak mniej więcej wyglądało przekazanie
prezentu :-)
Dziękujemy za ciekawą podróż i przybliżenie nam tego kraju.
Zapraszamy także na właśnie trwające wyzwanie Moniki- Serce, która jest w czerwcu naszą gościnną projektantką.
Super przygoda !!!:)
OdpowiedzUsuńInteresujące spotkanie.:) Pierwszy raz słyszę o suszonym serze, człowiek uczy się przez całe życie.:)
OdpowiedzUsuńTakie spotkania z ludźmi z innej kultury są bardzo ubogacające. Ileż to sie można nauczyć.
OdpowiedzUsuńSuper są takie wyjazdy, sama uczestniczyłam w takim wyjeżdziecie, no prawie takim, najpierw była au pair we Francji a potem Erazmusem w Francji. Uważam obaw wyjazd za jeden z wielu najfajnieszych okresów w moim życiu.
OdpowiedzUsuń