Witajcie.
Zachęceni piękną pogodą postanowiliśmy wybrać się dwa tygodnie temu w niedzielę na wycieczkę. Chcieliśmy zobaczyć coś, co znajduje się stosunkowo blisko.
Wybór padł na Miasteczko Westernowe Twinpigs w Żorach.
Wybraliśmy się tam zaraz po śniadaniu, żeby uniknąć korków i tłumów ludzi, którzy podobnie jak my postanowili spędzić ten piękny dzień poza domem.
Oto nasze wrażenia z wycieczki:
Po pierwsze cena. 49 zł bilet normalny, ulgowy według wzrostu - powyżej 120 cm kosztował nas 42 zł. Pierwszy raz widziałam, żeby bilet kupować według wzrostu. Dla mnie to absurd. Tym bardziej, że chociaż moja starsza córka ma 121 cm (oczywiście musiałam za nią zapłacić te 42 zł) to i tak nie mogła korzystać ze wszystkich atrakcji, ponieważ wpuszczano na nie od 8 lat (130 cm wzrostu). Nie ma także opcji "dzieci do lat trzech wchodzą za darmo" jak to ma miejsce przy większości atrakcji i miejsc tego typu - za malutkie płacisz symboliczne 1 zł.
Przydałaby się również opcja zakupu biletu rodzinnego tak jak jest to przyjęte w wielu innych tego typu miejscach.
Przydałaby się również opcja zakupu biletu rodzinnego tak jak jest to przyjęte w wielu innych tego typu miejscach.
Małe ZOO jest serio małe. Także nie spodziewajcie się jakiś wypasionych gatunków, bo konie to widzieliśmy nawet na pastwiskach jadąc po drodze.
Karuzele: Whisky- od 10 lat, z opiekunem dziecko może skorzystać od 8.
Generalnie jeżeli masz dwójkę dzieci w różnym wieku tak czy siak musisz pojechać z drugim dorosłym, bo kiedy jedno ewentualnie spełni kryteria i może skorzystać z jakieś atrakcji, drugi rodzic musi zostać i pilnować młodszego.
Koło Młyńskie to główna atrakcja miasteczka. Z góry widać miasto i atrakcje Twinpigs.
Kolejna atrakcja, która jest na mapce miasteczka, a jej tam nie było to Serce Missisipi. Na stronie internetowej podano, że atrakcja jest czynna w okresie letnim, ale kiedy się ten okres zaczyna? ...nie wiadomo...
Na terenie miasteczka organizowane są różne pokazy np. taniec kowbojek czy napad na bank. Miałam okazję oglądać taniec dziewczyn, które nie dość, że wyglądały tak jakby tańczyły za karę to chyba pierwszą próbę miały godzinę przed premierą. Kompletnie nie były ze sobą zgrane. Jedna z dziewczyn musiała pozostałe naprowadzać na to, co mają dalej robić, dlatego też całość występu wyglądała bardzo niespójnie i chaotycznie.
Plus dla miasteczka za park linowy (oczywiście dla mojej dwulatki był nie do pokonania, dlatego tylko starsze dziecko skorzystało) i za gry terenowe.
Dziewczynkom podobało się również malowanie twarzy.
Co do obsługi gastronomicznej to mam kolejne zastrzeżenia.
Nasze zamówienie obiadu przepadło, ponieważ Panie zaniosły je komuś innemu i to dopiero okazało się, kiedy mój mąż po ponad godzinnym oczekiwaniu poszedł zapytać, gdzie nasze jedzenie. Panie przy stoisku z lodami miały nieco problemu z liczeniem i wydawaniem reszty. Źli i głodni wróciliśmy do domu z ubytkiem na koncie o prawie 200 zł... tak naprawdę wydanych na nic szczególnie ciekawego i wartościowego.
Mam wrażenie, że w takich miejscach jest tak drogo dlatego, że wszyscy wiedzą, że już więcej tam nie wrócisz.
Mam wrażenie, że w takich miejscach jest tak drogo dlatego, że wszyscy wiedzą, że już więcej tam nie wrócisz.
Pozdrawiam
Zastanawialiśmy się czy się tam nie wybrać ale po Twojej relacji chyba jednak zrezygnujemy.
OdpowiedzUsuńDo Żor mam rzut beretem (10 km) ale oglądałam kiedyś ceny tego Miasteczka Westernowego i po prostu to bardzo droga impreza. Za sam wjazd dla 4 osobowej rodzinki z dziećmi 200 zł. Rozbój na miarę Dzikiego Zachodu.
OdpowiedzUsuń