Witajcie!
W kolejną podróż zaproszę Was słowami piosenki Starego Dobrego Małżeństwa:
"Zabieszczaduj dzisiaj z nami
niech pokłonią ci się połoniny
zabieszczaduj razem z aniołami
lot swój kieruj do Górnej Wetliny"
Jak się domyślacie, wyruszamy w Bieszczady, a konkretnie na Połoninę Wetlińską, która należy do najchętniej odwiedzanych miejsc na obszarze Bieszczadów.
Dlaczego właśnie tam?
Odpowiedź jest prosta. O tej porze jest tam szczególnie pięknie i malowniczo.
Zauroczeni?
W takim razie wędrówkę czas zacząć.
Załóżcie wygodne buty, wyruszamy do Chatki Puchatka.
Jak przed momentem wspomniałam, z Połoniną Wetlińską nieodzownie kojarzy się nam niemal legendarna Chatka Puchatka. Jest to najwyżej położone schronisko w Bieszczadach. Początkowo budynek pełnił funkcję punktu obserwacyjnego obrony przeciwlotniczej. Jako schronisko służy dopiero od 1967 roku, kiedy dzierżawcą został Ludwik Pińczuk, zwany "Lutkiem".
Musicie wiedzieć, że to urokliwe miejsce początkowo miało inne nazwy. Znane było jako "Tawerna" czy "Republika Wetlińska". Jednakże znikały one z czasem na rzecz Chatk i Puchatka. Wielu z Was zada sobie pewnie pytanie, skąd taka właśnie nazwa. Przecież w żaden sposób nie nie łączy się z naturą, historią czy tradycyjną Bieszczadów. Otóż dwa słowa wyjaśnienia... Schronisko swą nazwę zawdzięcza Leonidowi Telidze. Słynny polski żeglarz odwiedził to miejsce, gdy nie było ono jeszcze tak popularne i oblegane przez turystów, jak obecnie. Odcięcie schronisk a od świata, poczucie pustki i samotności sprawiły, że w jednym z reportaży porównał ów bieszczadzki zakątek do swych morskich wojaży:
"czuję się na swej łajbie zagubionej na bezmiarze oceanu, jak ta samotna Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej".
I tak o to nazwa przyjęła się, a Chatka Puchatka stała się symbolem. To niestety ostatnia okazja by zobaczyć ją w obecnym kształcie, gdyż wiosną przyszłego roku rusza jej przebudowa.
Jeśli choć odrobinę zainteresowałam Was tym miejscem, to zapewne zadajecie sobie pytanie czy Chatka Puchatka może być celem podróży dla każdego. Czy mając małe dzieci możemy planować wędrówkę w tak malownicze miejsce? Moja odpowiedź brzmi: Tak! Każdy turysta, nawet najmłodszy, ma szansę podziwiać to niezwykłe miejsce. Dla dzieci najwygodniejszy będzie szlak żółty z Przełęczy Wyżnej.
My, drogie Czytelniczki i Czytelnicy, wyruszymy szlakiem czerwonym, byście razem ze mną mogli podziwiać niezwykłą panoramę Bieszczad.
Zatem w drogę!
Podróż zaczynamy w Wetlinie, a dokładniej w dzielnicy Stare Sioło. Początkowo naszym oczom ukazuje się szczyt Smerek w pełnej okazałości.
Po kilku minutach spaceru mijamy punkt kasowy, gdzie należy wykupić bilet wstępu. W tym miejscu trasa jest mało urokliwa, droga wiedzie bowiem przez las. Jednak wychodząc na otwartą przestrzeń widoki zapierają dech w piersiach. Naszym oczom ukazuje się przepiękna panorama, która odtąd nie opuszcza nas nawet na moment.
A my ruszamy w dalszą drogę na Przełęcz Orłowicza. Pomijamy Smerek (choć szczerze polecam zdobycie tego szczytu), cały czas trzymając się czerwonego szlaku.
Kilkanaście minut marszu za nami. Smerek i Przełęcz Orłowicza zostają w tyle, a na horyzoncie pojawia się kolejny punkt na trasie, czyli Osadzki Wierch. Jest to najwyżej położony, dostępny dla turystów, wierzchołek Połoniny Wetlińskiej.
Stojąc w tym miejscu mamy doskonały widok na Połoninę Caryńską i w oddali dostrzegamy cel naszej podróży, czyli Hasiakową Skałę ze wspomnianą Chatką Puchatka.
Krótki odpoczynek przy Chatce Puchatka i schodzimy do Brzegów Górnych.
Będąc w Brzegach Górnych warto zobaczyć pozostałości po cmentarzu bojkowskim.
To już koniec naszej wyprawy. Zmęczenie rekompensują wspaniałe widoki, które zostają w sercu, bo Bieszczady są magicznym miejscem.
A jak mówią ich miłośnicy- odwiedza się je tylko raz, później się już tylko wraca.
Za wspólną wędrówkę dziękuję członkom Podkarpackiego Klubu Turystyki Górskiej "Trepik" z Zarzecza.