Wkrętośrubek. W
poszukiwaniu szczęścia
Autorzy: Mariusz Kulma i Tomasz Wiśniewski
Ilustratorka: Oliwia Ziębińska
Ta fantastyczna książka wpadła w nasze dłonie dzięki Wydawnictwo Apogee Games <klik>
Asia (JB) i Lila:
Pierwsze spotkanie z
ta książką nie wywołało pozytywnych emocji u mojej ośmiolatki: „ Mamo, książka
o robocie? Naprawdę????” I tu sprawdziło się stare powiedzenie: Nie oceniaj książki
po okładce. Córka myślała, że jak o robocie to tylko dla chłopców. Okazało się,
że to bardzo piękna historia o poszukiwaniu szczęścia. Idealna dla dzieci a i
dorosłym pewno też się spodoba. Napisana tak, że nawet te najmłodsze pokochają
głównego bohatera.
Wrętośrubek to robot
wyrzucony na wysypisko, który poznając kolejne osoby na swojej drodze
przemierza świat w poszukiwaniu szczęścia. Pierwszą poznana istotą jest pająk,
który nie był zbyt miły. Nie ma co się dziwić skoro robot zniszczył jego sieć.
Ale to właśnie nadał robotowi imię i wspomniał o „szczęściu”, którym bardzo
zainteresował się Wkrętośrubek.
"- Szczęście? -
dopytał robot.
- No tak, szczęście. Każdy ma swoje. Nie wiesz co to jest ?
- Nie, nie wiem .Proszę, powiedz mi coś więcej o tej szczęście - zaciekawił
się"
Książka przypomina „Małego
księcia” w przyszłości. Jest pełna ciepła, magii i empatii. Robot stara się pomóc
każdemu kogo spotka na swej drodze. Każde zwierzątko opowiada mu tez czym dla
niego jest szczęście. Piękna, pouczająca lektura dla dzieci. Po jej
przeczytaniu dorosły też się uśmiecha, bo ten bajkowy świat jest pełen tak
pozytywnych emocji, że aż chłonie się z niej optymizm.
Bardzo ładnie wydana
z ślicznymi, dużymi ilustracjami. Jedynie co mnie zdziwiło to zostawianie
pustych stron , aby każdy rozdział rozpoczynał się od nowej kartki.
Po skończonej
lekturze córka wymyślała dalsze losy Wkrętośrubka, co wskazuje, że książka wywarła
na nią duży wpływ i bardzo się podobała. Polecam ją serdecznie.
tynka, Zosia, Antoś i Jadzia
Miałam nadzieję, że oszczędzę sobie gardło i głos czytając dzieciakom Wkrętośrubka, ponieważ książeczka podzielona jest na kilka osobnych rozdziałów, traktujących o podróży Wkrętośrubka w poszukiwaniu szczęścia. Każde opowiadanie to spotkanie nowej postaci, która opowiada robotowi, czym szczęście jest... Wspominałam na początku, że miałam nadzieję, że przeczytam jedno, maks dwa opowiadania i "odpocznę"? Nie dało się. Czytaliśmy ja, Zosia i Antek na głos, któregoś poranka tuż po śniadaniu. Przeczytaliśmy szybciutko całą...ba pochłonęliśmy, bo każdy z nas ciekawy był zakończenia...
Mieliśmy podobne jak Asia i Lila odczucie, że lektura przypomina znaną historię "Małego Księcia". Z tym, że może dla młodszych czytelników ta wersja naszych rodzimych autorów jest bardziej czytelna?
Bardzo się nam podobało to wspólne czytanie...na tyle drodzy autorzy i zdolna Pani Ilustratorko, że dzieci zapragnęły zostać pisarzami w tamtym momencie tuż po przeczytaniu Wkrętośrubka... ochoczo i z wielką motywacją Zosia, Antoś i Jadzia zabrali się do pracy...chcieli stworzyć ilustracje do swojej skróconej wersji opowiadania.
Potem pół dnia spędzili na tworzeniu innych książeczek, a to chyba świadczy o tym, że Wkrętośrubek wskazał im drogę jak odnaleźć szczęście :)
Bardzo lubię takie aktywne czytanie, kiedy po przeczytaniu książki nie trafia ona jedynie na półkę ale zachęca dzieci do twórczej aktywności, piękne prace powstały.
OdpowiedzUsuńUwielbiamy takie książki, książki które inspirują do dalszego działania.
OdpowiedzUsuńKoniecznie dopisuje do listy 😀😃🙂
OdpowiedzUsuń