sobota, 29 maja 2021

Mama czyta "Ruchomy Chaos" autor Patrick Ness

RUCHOMY CHAOS

 Tom I Trylogii "Na ostrzu noża"

 autor Patrick Ness 

Wydawnictwo ZYSK I S-KA


    Miejscem akcji  opowieści jest skolonizowana przez ludzi planeta. Osadnicy jak tylko wylądowali na planecie, zostali zarażeni Szumem. Zaraza polega na tym, że wszyscy słyszą myśli innych ludzi oraz zwierząt, którzy znajdują się w pobliżu. Wyjątkiem są kobiety, których myśli nie są słyszane. One jednak dokładnie wiedzą co myślą mężczyźni. Ta sytuacja dla wielu mężczyzn nie jest prosta. Osadnicy po za trudnym przystosowaniem się do Szumu, muszą walczyć o przetrwanie na nowej plancie, co nie jest takie proste.

   Głównym bohaterem tej historii jest Todd Hewitt, dwunastoletni chłopiec, który za miesiąc ma stać się mężczyzną. Chłopak stracił swoich rodziców. Wychowywany jest przez Bena i Clliana, którzy byli przyjaciółmi jego rodziców. Todd nie ma przyjaciół, jest już ostatnim chłopcem w osadzie. W tym miasteczku znajdują się sami mężczyźni. Podobno zaraza doprowadziła do śmierci wszystkich kobiet w osadzie. Jedynym towarzyszem chłopca jest jego pies Manczi, którego otrzyma od opiekunów. Todd jest tak jak inni niezadowolony, że wszędzie słyszy Szum ludzi i zwierząt. Osadnicy prowadzą proste życie. Todd pomaga opiekunom w prowadzeniu farmy. Cały czas jest przekonany, że jak tylko zostanie mężczyzną, to jego życie w pewien sposób się zmieni na lepsze. 

    Nagłym zwrotem akcji jest dziwna sytuacja, która wydarzyła się na bagnach. Todd zauważa, że na bagnach znajduję się luka w Szumie. Jest tym zaskoczony. Chce o tym opowiedzieć swoim opiekunom, którzy chcąc go ochronić, oznajmiają chłopcu, że musi uciekać z osady. Obawiają, się że inni już wiedzą o tej sytuacji na podstawie jego Szumu. Todd na drogę dostaje plecak, prowiant, pamiętnik swojej matki wraz z mapą, gdzie ma uciekać. Chłopak jest w ciężkim szoku, bo wygląda na to, że opiekunowie już wcześniej planowali jego ucieczkę. Nie wyjaśniają mu jednak, dlaczego tak naprawdę inni osadnicy, w tym burmistrz będą go ścigać. Chłopak nie rozumie, dlaczego musi uciekać. 

     Na samym początku ucieczki Todda odnajduje na bagnach Aaron, mężczyzna z osady, który wcześniej już go zaatakował bez powodu. Na bagnach są, też inne niebezpieczeństwa, jak groźne zwierzęta o nazwie kroksy. W trackie walki Todda z Aaronem wygląda na to, że chłopak nie ma szans i zostanie pochwycony przez mężczyznę. Niespodziewanie na Aarona rusza kroks i chłopakowi udaję się uciec. Todd oddala się szybko z bagien, lecz nagle jest w ciężkim szoku, bo nagle spotyka dziewczynę. Mówione miał, że kobiety wyniszczyła zaraza. Okazuje się, że dziewczyna przyleciała statkiem zwiadowczym, który się rozbił. Rodzice dziewczyny zginęli w katastrofie. Wkrótce Todd i dziewczyna o imieniu Viola, razem uciekają przed Aaronem oraz ludźmi z osady, którzy nadal usilnie chcą dopaść Todda. 

   Akcja książki od momentu ucieczki chłopca z osady, pełna jest w nagłe, niespodziewane zwroty akcji. Czytelnik ciągle jest zaskakiwany. Naglę się okazuję, że powód, dlaczego nie było kobiet w osadzie jest zupełnie inny. Todd i Viola opiekują się nawzajem sobą i ciągle wpadają w nowe kłopoty. Książka ma różne wzruszające momenty. Na przykład, kiedy to Todd staje przed sytuacją, gdy kogoś bliskiego traci. Opisy mnie osobiście bardzo wzruszyły. Od samego początku bardzo polubiłam głównego bohatera. Nie chcę on zabijać, nawet w samoobronie. Potępia ludzi z osady, w której kiedyś mieszkał. Tworzą oni armię i pod drodze zbijają ludzi z pobliskich osad. Jest widoczna w tej historii przemianę bohatera. Todd powoli z chłopca, który się bardzo niepewny, przestraszony, staję się mężczyzną, który bierze odpowiedzialność za życie swoje i Violi. Dojrzewa do trudnych decyzji. Koniec przygód Todda i Voli to duża niewiadoma. Wszystko okażę, się w kolejnej części tej trylogii. Bardzo polecam Wam tą książkę. Dla mnie jest to jedna z ciekawszych książek z tematyki science fiction. Na pewno, jak tylko będę mieć możliwość, z chęcią przeczytam kolejną część tej trylogii. Zachęcam też Was do obejrzenia ekranizacji tej książki, którą można zobaczyć dla porównania. 

Pozdrawiam - joasia & art

środa, 26 maja 2021

Dzień Mamy

Rola mamy w życiu każdego jest nieprzeceniona – pełna poświęceń, wyrzeczeń, kierowała się zawsze dobrem dziecka. To My- Mamy wstajemy w nocy po kilka razy i reagujemy na każdy płacz, pocieszamy, gdy zdarzy się krzywda lub dopadnie złe samopoczucie. To My- Mamy uczymy chodzić, karmimy, dbamy, aby nie było zimno. To My- Mamy mamy dzisiaj swoje święto.

 Pamiętam jeszcze z przedszkola wiersz, który mówiłam swojej mamie z okazji tej uroczystości:

Mamusiu najmilsza, co masz dobre ręce,
całuję je dzisiaj w serdecznej podzięce.
Przyjmij, z serca płynące życzenia:
dobrego zdrowia, radości i marzeń spełnienia.
Dziękuję Ci mamo za serca pogodę,
A kiedy dorosnę to Cię nie zawiodę.

A gdy sama zostałam mamą dostałam najpiękniejszy i najzabawniejszy prezent od mojego Krzysia. Miał on wtedy 3 lata i wydaje mi się, że to był jego świadomy prezent.

Powiedział: 
"Mamusiu, to dla Ciebie, kupiłem na balkonie" po czym z wielkim uśmiechem wręczył mi zerwane przez siebie goździki, które rosły sobie na naszym balkonie.
 


To jedno z najpiękniejszych wspomnień. 
Jak widzę to zdjęcie to łezka się w oku kręci. 

Życzę Wam drogie Mamy, abyście każdego dnia miały swoje święto, aby nasze dzieci pamiętały o nas nie tylko 26 maja. Abyśmy miały cierpliwość do nich ;) i abyśmy czuły, że jesteśmy kochane i szanowane.  


Wszystkiego najlepszego Mamusie!


ZosiaSadosia




sobota, 22 maja 2021

Mama czyta "Rodzinne selfie z menażerią w tle" - Ewelina Gierasimiuk - Merta

Ostatnio, dzięki uprzejmości wydawnictwa novaeres miałam okazję przeczytać powieść „Rodzinne selfie z menażerią w tle”, której autorką jest Ewelina Gierasimiuk – Merta. Jak się okazuje, jest to kontynuacja pierwszej powieści tej autorki, w której opisała swoją drogę do upragnionego macierzyństwa.W tej książce moją uwagę przykuł najpierw tytuł i owa menażeria. Według Słownika Języka Polskiego słowo menażeria to "dzikie zwierzęta zgromadzone w celu pokazywania ich szerszej publiczności". Po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów wszystko stało się jasne, że sprawcą całego zamieszania jest prawie jedenastoletni Miłosz, syn autorki, który ma niebanalne zainteresowania, w które wciąga rodziców. To za jego sprawą w domu pojawiają się wąż, kolonia mrówek czy dwa szczurki. Poznajemy tu trzyosobową rodzinkę, mieszkającą w górach, nie wyróżniającą się niczym szczególnym od typowych polskich rodzin dwa plus jeden. Matka na etacie w szkole, ojciec wielki pasjonat Wikingów i ich syn, który oprócz pasji zoologicznej ma dodatkowo zdolności pisarskie, co wprawia w dumę jego matkę. Poznajemy ich codzienność, perypetie, problemy i sukcesy, a także niezwykłe relacje, które ich łączą. Autorka pokazuje się przede wszystkim jako matka, która wprowadza syna w życie. Książka napisana z dużą dozą humoru, w formie pamiętnikarskiej nie ujęła mnie za serce i  niczego nowego nie wniosła w moje życie. Jest to pozycja, którą dobrze się czyta, ale czy zapamiętuje na dłużej? Chyba nie. Gratuluję autorce umiejętności przelewania życia codziennego na papier. Jeśli chcecie poznać tę rodzinę to sięgnijcie po tę książkę, ale nie spodziewajcie się po niej nagłych zwrotów akcji. Jest to lekka powieść do poduszki, przy której się łatwo i ....szybko zasypia. 



piątek, 21 maja 2021

Podwieczorek #53 KULEBIAK

Ostatnio brałam udział w bardzo fajnym szkoleniu zawodowym- składało się ono z 3 wykładów zakończonych częścią praktyczną, którą musieliśmy sami wykonać w domu. 
Tak właśnie trafiłam na przepis na Kulebiak i postanowiłam wypróbować ten przepis.

Kulebiak pochodzi z kuchni kresów wschodnich. Jest pierogiem drożdżowym z farszem z kapusty kiszonej lub białej, z dodatkiem grzybów, mięs, ryb. Nawet do farszu wykorzystywali jaja. 

Moja wersja Kulebiaka była z farszem z kapusty kiszonej z dodatkiem kapusty białej z grzybami i białą, surową kiełbasą. Takie połączenie nawet polubił Krzyś, który nie przepada za kapuścianymi farszami. 

Do przygotowania takiego Kulebiaka należy przygotować: 
 
Składniki na ciasto drożdżowe
 2,5 szklanki mąki pszennej - 400 g
1 szklanka mleka -250 ml
30 g świeżych lub 7 gramów suchych drożdży
3 łyżki masła
2 żółtka jajek
po łyżeczce soli i cukru

Z mleka, cukru i drożdży i łyżeczki mąki zrobić zaczyn- zostawić na 15 min do wyrośnięcia. 
Mąkę przesiać, dodać roztopione letnie masło, żółtka, sól i rozczyn.
Wyrobić ciasto i pozostawić do wyrośnięcia (ok. 1-1,5 godz.) 

Podczas gdy ciasto będzie wyrastało zajmujemy się farszem: 

Składniki na farsz z kapusty i grzybów 
500 g  kiszonej kapusty
mała główka kapusty białej (ok 400 g)
50 g suszonych grzybów
1 duża cebula - 200 g
słonina lub boczek- 150 g 
przyprawy: 1 liść laurowy, 2 ziarna ziela angielskiego, 1/4 łyżeczki pieprzu, płaska łyżeczka cukru- w razie potrzeby 
biała surowa kiełbasa- 500 g
 
 Kapustę kiszoną gotujemy do miękkości- nie płukałam jej, bo lubię kwaśną. 
Białą kapustę szatkujemy i również gotujemy do miękkości.
Grzyby, które wcześniej były namoczone również gotujemy do miękkości. 
Boczek lub słoninę kroimy w drobną kostkę i przesmażamy razem z pokrojoną cebulą.
Gdy mamy już kapusty i grzyby ugotowane, przesmażamy je razem z cebula i boczkiem. 
Doprawiamy przyprawami wg uznania- powinien być dosyć intensywnie doprawiony.

 Ciasto rozwałkować na prostokąt - długość taka aby pasowała do "keksówki".

Farsz przestudzony wyłożyć na ciasto, a na to położyłam białą, surową kiełbasę- nie było rozłożone równomiernie.

Następnie zwinąć ciasto w rulon i włożyć do formy, wierzch posmarować żółtkiem z mlekiem i posypać czarnuszką i kminkiem- pozostawić do wyrośnięcia.

Piec w 180 stopniach przez ok 40 min.- do złotej skórki. 

U nas Kulebiak został skonsumowany zarówno na podwieczorek, gdy był jeszcze ciepły najbardziej smakował Krzysiowi, jak i został na obiad na kolejny dzień i wtedy podałam go z barszczem czerwonym z własnego zakwasu.


A oto foto :) 






Smacznego!!!

Zainspirujcie się! 

ZosiaSadosia

 

czwartek, 20 maja 2021

Światowy Dzień Pszczół

Czy wiecie, że 20 maja obchodzony jest Światowy Dzień Pszczół? Został ustanowiony przez ONZ z inicjatywy Słowenii, która chciała w ten sposób podkreślić znaczenie pszczół  dla pozyskiwania żywności i zwracała uwagę, że stosowanie pestycydów w rolnictwie zabija te owady. Jesteśmy z Lidką świeżo po lekturze niezwykłej książki pt. "Pszczoły", autorstwa Piotra Sochy, która zainspirowała mnie do napisania tego postu, a moją córcię do wzięcia udziału w konkursie.

Albert Einstein mówił: „Jeśli wyginą pszczoły, wówczas rodzajowi ludzkiemu zostaną już tylko cztery lata”. Niby tylko słowa, ale jak mocne i ważne mają znaczenie. Mało kto wie, że pszczoły ceniono już w starożytności, a ich profesjonalną hodowlą zajmowali się m. in. Egipcjanie, Sumerowie czy Babilończycy. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że pszczoły żyły już w czasach dinozaurów! 

Skąd to wiadomo? Odnaleziono bowiem stare bursztyny z wtopionymi w nie pasiastymi owadami. Tę oraz inne ciekawostki, przeplatane pięknymi ilustracjami znajdziecie we wspomnianej książce. Tematykę pszczół zgłębiałyśmy przy okazji corocznego wojewódzkiego konkursu plastycznego, którego hasło w tym roku brzmi „Co zawdzięczamy pszczołom?”. Lidia, zafascynowana książką Piotra Sochy, stworzyła pracę plastyczną inspirując się ilustracjami w niej zawartymi, przy okazji zdobyła jakże cenną wiedzę o tych niezwykłych owadach.

Synek Tynki - Antoś kiedyś również robił pracę na podobny konkurs i postanowił się nią pochwalić:

A wy zdajecie sobie sprawę z tego, jakie znaczenie mają pszczoły dla człowieka? Oczywiście pierwsze nasuwające się nam skojarzenie to miód. I racja, ale poza pysznym, bursztynowym skarbem z pasieki te małe czarno – złote owady robią dla nas wiele innych pożytecznych rzeczy:

1.     Pszczoły są doskonałymi zapylaczami, bez których wiele roślin nie wydawałoby ani owoców, ani nasion. To im zawdzięczamy dorodne jabłka, wiśnie, czereśnie, śliwki czy gruszki w naszym sadzie.

2.     Dzięki zapyleniu mamy wiele warzyw pestkowych, takich jak ogórki, pomidory  czy paprykę.

3.     Ważne są również w produkcji mięsa czy mleka, gdyż zapylają lucernę lub koniczynę, dzięki czemu rośliny te rozsiewają swoje nasiona po pastwiskach, a potem zjadają to z apetytem krowy.

4.     Gdyby nie zapylały kwiatów bawełny, nie tworzyłaby ona puszystych kwiatków, a z tego potem nie powstawałoby włókno na koszulki czy spodnie.

5.     Pszczoły zapylają też rośliny, z których wytwarzane są oleje, nie tylko te jadalne, ale również stosowane w lecznictwie i kosmetyce.

6.     Produkcję 1/3 żywności i 90% wszystkich zapyleń zawdzięczamy pszczołom!

Niestety w wyniku wielu czynników, w tym głównie działań człowieka, pszczoły zaczynają ginąć. Chodzi nie tylko o stosowanie pestycydów na pola uprawne, ale również o świadome działania, mające na celu niszczenie pasiek, o których coraz częściej się słyszy. Dlatego niech Światowy Dzień Pszczół będzie okazją do ważnej refleksji nad tym, jak każdy z nas może im pomóc. Te pożyteczne owady zasługują na to, byśmy odwdzięczyli się im za bogactwa, z których korzystamy na co dzień. Możemy to zrobić na wiele sposobów, które przedstawiam Wam na poniższym plakacie (opracowanym przez Lasy Państwowe).

Pamiętajcie, że dbając o pszczoły, dbacie również o swoją przyszłość! My co roku zostawiamy w ogródku dziki zakątek, na którym wysiewamy łąkę kwiatową. Przygotowujemy też poidełka dla pszczół oraz sadzimy rośliny miododajne, a potem z dumą obserwujemy przylatujące do nich pszczółki.

Zachęcam do lektury książek o pszczołach oraz do włączenia się w pomoc pszczołom nie tylko w dniu ich święta, a one się na pewno odwdzięczą czymś słodkim!

środa, 19 maja 2021

Mama czyta - Mike Okon "Śmierć jest tylko początkiem"

Kiedy śmierć jednego człowieka staje się początkiem międzynarodowej afery

Stanisław Groszkowski, dyrektor finansowy firmy Wadex, niespodziewanie umiera na zawał. Komisarz Rafał Kłopocki, który po powrocie z urlopu przejmuje śledztwo, odkrywa, że ktoś pomógł finansiście odejść z tego świata. Wkrótce nieznani sprawcy włamują się do mieszkania Groszkowskiego i jego córki, 
a z wynajmowanego magazynu znika kilka komputerów. Kolejne zabójstwa znaczą ścieżkę, po której stąpa córka ofiary, mimowolnie starając się wypełnić wolę ojca zapisaną w jego testamencie. Ale nawet ona nie zdaje sobie sprawy z tego, 
jak cenny, a zarazem niebezpieczny majątek odziedziczyła,
 i kim są ci, którzy ją otaczają.

Dziewczyna wstała i weszła do środka, bacznie się rozglądając. Nagle zamarła.
 Na podłodze tuż za drzwiami leżało ciało mężczyzny. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niej, że to pracownik firmy. Wiedziała, że nie żyje. Stanisław Groszkowski był przeraźliwie biały. Tylko ktoś, kto nie żyje, 
może mieć taki kolor skóry.

Źródło <link>

Po raz kolejny dzięki współpracy Klubu Twórczych Mam i Wydawnictwa Novae Res wpadła mi w ręce bardzo ciekaw pozycja - kolejny fajny debiut literacki. 
"Śmierć jest tylko początkiem" objętością niestety zupełnie mnie nie zachęcała - w końcu to ponad 500 stron. Jednak w miarę przewracania stron, 
czytało się ją coraz szybciej i szybciej.

Opowieść zaczyna się dość zwyczajnie - dyrektor finansowy jednej z firm pewnego dnia umiera na zawał. Niby śmierć jak śmierć - nic zaskakującego, 
a jednak okazuje się podczas śledztwa, że doszło do morderstwa. 
A co najgorsze wszelkie poszlaki prowadzą do córki denata, 
która tak naprawdę nie jest świadoma tego, jak potężny 
i niebezpieczny kapitał odziedziczyła po ojcu.

Jak pisałam, książka jest dość pokaźnych rozmiarów i momentami topornie idzie czytanie, ale warto przez nie przebrnąć. Co mi się podoba, nie ma przydługawych opisów, których nie znoszę w książkach - z całym szacunkiem, dla tych co lubią, ale ja naprawdę wiem jak wygląda dajmy na to róża, nie muszę czytać jej opisu przez trzy strony:) Sama fabuła została bardzo fajnie i ciekawie skonstruowana, jest wiele ciekawych wątków i interesujących bohaterów. Tak naprawdę w książce ciągle się coś dzieje. Jest tego sporo, ale chyba przez to książka jest ciekawsza
 i trzeba się troszkę skupić na czytaniu. To też jest plus, w końcu to nie gazeta plotkarska:) No i jeszcze zakończenie - zupełnie zaskakujące, 
wydaje mi się, że nie ma szans go przewidzieć.

Podsumowując, książka mimo swoich rozmiarów (oczywiście dla mnie, bo zawsze mnie takie przerażały), jest warta przeczytania. Fabuła jest fajna,
 spójna i intrygująca, a brak opisów sprawia, że nie przynudza. Wydaje mi się,
 że autor stanął na wysokości zadania i jestem bardzo ciekawa, czym zaskoczy nas jeszcze. Z tego co wiem, to był jego debiut, dla mnie bardzo udany
 i z przyjemnością, jeśli coś napisze, sięgnę po kolejną jego książkę.

Póki co do przeczytania tej gorąco Was zachęcam, książka dostępna jest 
na stronie Wydawnictwa Novae Res, któremu po raz kolejny bardzo dziękuję 
za dostarczenie tak ciekawej lektury.

Pozdrawiam,

niedziela, 16 maja 2021

Mama czyta - Katarzyna Kowalewska "Podmiejski na koniec świata", Jared Diamond "Kryzysy. Punkty zwrotne dla krajów w okresie przemian"

 Witajcie.

Chciałam dziś podzielić się z Wami wrażeniami na temat dwóch książek, które otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa
ZYSK I S-KA <klik>

Pierwsza z nich to powieść obyczajowa pani Katarzyny Kowalewskiej "Podmiejski na koniec świata".
To lektura idealna na popołudnie na werandzie, w towarzystwie dobrej herbaty...
Niestety nie porwała mnie fabuła. Taka...zwyczajna, życiowa bardzo, ot jedna z wielu historii, która może się przydarzyć każdej z nas. Główną bohaterką jest uzdolniona, ale nie do końca wierząca w siebie Alicja, której życie jak dotąd jest próbą odpowiedzi na czyjeś wyobrażenia o niej. Któregoś dnia, oczywiście za sprawą splotu kilku wydarzeń, Alicja wychodzi ze swojej strefy dotychczasowego komfortu i kroczy w nieznane... od tego momentu akcja jest bardziej rozbudowana, zaczyna się zwyczajnie coś dziać... Jak to zwykle w życiu, kiedy podejmujemy ryzyko.
Grejfruta do zdjęcia umieściłam celowo... według mnie idealnie pasuje, by opisać za pomocą jego słodko-gorzkiego smaku książkę.
Słodka kobieta, która zapętliła się w gorzkie życie. Gorzkie pierwsze decyzje, które przeradzają się w słodki smak przygody. Cierpki styl pisania, który mnie nie poruszył (może przez porównania do świata mediów, a ja z nim na bakier jestem i wzruszył mnie totalnie?), za to słodko, soczyście opisane miejsce, do którego trafia bohaterka (oczywiście z początku to opis nędzy i rozpaczy, ale wrodzona choć uśpiona zaradność Alicji pozwoli rozprawić się z każdym "problemem" ...a jeśli już doczytacie do tego miejsca, to nawet wiaderko znalezione w kredensie przez Alicję Was wzruszy i rozśmieszy zarazem).
Każdy z nas ma inny smak, podobnie sprawa się ma gdy chodzi o gust czytelniczy...dla jednych grejfrut czasem jest nazbyt cierpki, ten był dla mnie nie dość smaczny by smakować go z rozkoszą jak to zwykle czynię...



Druga książka, która do mnie trafiła to  "Kryzysy. Punkty zwrotne dla krajów w okresie przemian" Jareda Diamonda.


Całkiem niedawno recenzowałam dla Was inną książkę tego autora <klik>.
Obecna lektura "Kryzysy", dla mnie laika (żeby nie napisać, że ignoranta wręcz) jeśli chodzi o sprawy polityczne i zagłębianie się w historię była nie lada odkrywczą pozycją i nade wszystko bardzo interesującą. Oczywiście jak to z tego typu literaturą u mnie-wymagała czasu i podejścia na raty.
Autor w wyjątkowo trafny sposób wyciąga wnioski, które pomagają zrozumieć wszelakie mechanizmy tego, z czym dookoła na świecie mamy do czynienia.
Kiedy weźmiecie tą książkę do ręki przez moment możecie mieć wrażenie, że Jared Diamond jest jasnowidzem ze zdolnością do przepowiadania przyszłości...jednak zapewniam Was, i on sam we wstępie o tym zapewnia także - NIE JEST nim. To znajomość historii, głęboka analiza przyczynowo-skutkowa dziejów, a także umiejętność formułowania wniosków na tej podstawie sprawia, że Jared Diamond jawi się jako znawca przyszłości. 
Ukazuje on mechanizmy kryzysu oraz sposoby radzenia z nim, bądź nie w kilku wybranych krajach. Jak narody, społeczeństwa radzą sobie ze zmianami wywołanymi przez kryzysy? Jakie nauki i mądrości powinniśmy z tego wyciągnąć dla siebie? Pomocne wskazówki do uzyskania odpowiedzi znajdziecie w tej lekturze. Serdecznie Wam polecam. Bardzo wartościowa pozycja! 

Ciekawe w czym Wy zaczytujecie się przez weekend?

Serdecznie Was pozdrawiam.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu ZYSK I S-KA za przesłanie mi tych książek.

tynka

sobota, 15 maja 2021

Mama czyta "Coś więcej niż dotyk" Agnieszka Cyrus


 Książka pt. "Coś więcej niż dotyk"
Debiutancka powieść Agnieszki Cyrus
Wydawca: Novea Res 


   Książka na samym początku była dla mnie trudna w odbiorze. Głowna bohaterką jest piętnastoletnia Monika, która jest przedstawiona na początku jako ofiara molestowania. Każdy opis jest bardzo obrazowo przedstawiony. Co z jednej strony wprowadza czytelnika w dogłębne przeżycia bohaterki, a drugiej strony jakby zniechęca do czytania. Nie jestem jednak fanką trudnych i traumatycznych historii. Jednak od początku miałam nadzieję, że bohaterce uda się wyjść z pułapki. Poza tym, że miała odczucia molestowania przez dziadka, były też opisane różne rodzinne tajemnice, z którymi przyszło się mierzyć dziewczynie. Monika czuła się bardzo opuszczona i odczuwała, że nikt nie przejmuję się jej losem i nikt też jej nie wspiera. Szuka pomocy u siostry oraz rodziców. Przez swoje dziwne zachowanie traci swoich przyjaciół oraz chłopaka. Zbiegiem jak się akcja historii bohaterki coraz bardziej rozwijała, zaczęła być dla mnie widoczna przemian zachowania dziewczyny. Stała się egoistyczna i jej zachowanie uległo całkowitej przemianie niestety na gorsze. Nie była już bezradna i zalękniona jak na początku. Otwarcie mówiła o swojej krzywdzie. Starała się udowodnić rodzicom, że dziadek rzeczywiście jej robił krzywdę, gdyż rodzice jej nie wierzyli. Cały czas grała rolę pokrzywdzonej ofiary. Stała się kłótliwa i bardzo roszczeniowa. Była na tyle zdesperowana, że próbowała zdobyć dowody w postaci nagrania. Monika w końcu całkiem przestaje mieć kontrolę nad swoim życiem. Chcę za wszelką cenę dopiąć swego celu. Widać wyraźnie, że wszystkich najbliższych podejrzewa o zdradę. Nikomu już nie ufa. Dopiero na samym końcu dowiadujemy się, co tak naprawdę dzieję się z główną bohaterką. Aby więc nie zepsuć Wam finału, nie zdradzę jej zakończenia.

   Podsumowując, książka jest napisana ciekawym językiem. Historia bohaterki jest bardzo poruszająca i wciągająca. Nie chcę tu zdradzać fabuły książki, jednak wyjaśnię, że w moim odczuciu, tak książka tak naprawdę nie jest o molestowaniu. Mimo, iż to jest trudna książka, to oceniam ją pozytywnie. Możemy dogłębnie wczuć się w przeżycia nastolatki i zobaczyć jak sytuację odbiera główna bohaterka. Jakie odczucia ma dorastająca dziewczyna w wieku 15 lat. Na pewno książka daje do myślenia. Zastanawiałam się jak ja jako rodzić mogłabym pomóc w trudnych przeżyciach dziecka. Czy tak do końca rozumiemy nasze dzieci i ich problemy w tym wieku? Polecam Wam przeczytać tą książkę, nawet jeśli nie lubicie tak jak ta trudnych historii. Być może w jakiś sposób, po przeczytaniu tej historii, będzie Wam łatwiej wczuć się w sytuację naszego dorastającego dziecka i skłoni to Was do pewnych przemyśleń. Debiut autorki uważam za udany. Zachęcam Was do przeczytania tej książki i zapewniam, że finał opowieści na pewno Was zaskoczy.

piątek, 14 maja 2021

Domowy Zielnik - Szpinak

 Szpinak - jedni go uwielbiają, inni patrzeć na niego nie mogą. Trudno zaliczyć go do ziół ... jednak z uwagi na jego wspaniałe właściwości postanowiłyśmy, że napiszemy o nim właśnie w tym cyklu. 



Liście szpinaku są wspaniałym źródłem witaminy C, żelazo, potas, magnez, kwas foliowy. Z uwagi na dużą zawartość magnezu polecany jest osobom narażonym na stres, cierpiącym na bóle głowy (także migrenowe). Przeciwutleniacze zawarte w szpinaku wzmacniają naszą odporność m.in. na choroby nowotworowe i miażdżycę. 

Szpinak jedzony przez Mamy spodziewające się dziecka wspiera rozwój układu nerwowego maleństwa. Pomaga również w utrzymaniu wagi - wzmacnia uczucie sytości. 

Świetnie smakuje na surowo jako dodatek do kanapek i sałatek jak i na ciepło, przy czym podawany na gorąco zachowuje sporo swoich cennych właściwości. 

Przyznaję, że jestem tą, która się nawróciła i stanęła po stronie szpinakolubnych i to w dość zaawansowanym wieku ;)  Mi kojarzył się z zabawną bajką i raczej mdłym smakiem - ale od czego są przyprawy podkręcające smak? Odkąd zaczęłam go sama przyrządzać staram się zawsze mieć w zamrażarce choć jedno opakowanie, ale ... najlepszy jest młody szpinak, teraz nadchodzi jego czas. 

W naszym ostatnim poście Katrin inspirowała ciastem, które bardzo kusi:


Także ZosiaSadosia proponowała szpinakową tartę z serem feta:


karto_flana za to proponuje nam wspaniale wyglądające i tak samo smakujące muffinki:



Oto przepis:

100 g bialej czekolady 300 g cukru 200 g lisci szpinaku- wzielam mrozony 350 ml oleju slonecznikowego 3 jajka 1 opakowanie cukru waniliowego 300 g maki 1 opakowanie proszku do pieczenia (przeznaczonego na 500 g maki) Czekoladę polłmac i stopić w kąpieli wodnej. Szpinak przebrać, umyć ,a mrożony rozmrozić. Zmiksować blenderem z olejem na gładką masę. Jajka, cukier i cukier waniliowy ubić mikserem na puszystą masę. Dodawać na przemian masę szpinakową i mąkę wymieszana z proszkiem do pieczenia ciągle mieszając. Pod koniec dodać rozpuszczoną, przestygniętą czekoladę i wymieszać. Ciasto rozłożyć do foremki mufinkowej wyłożonej papilotami papierowymi. Piec w uprzednio nagrzanym piekarniku w temperaturze 175°C (z termoobiegiem- 150°C) ok. 20-25 minut.


U mnie (Ani z Zapiecka) zazwyczaj szpinak gości w postaci farszu: do ciasta francuskiego, do naleśników, pierogów. Można też na tej bazie zrobić sos do makaronów - z dodatkiem śmietany. 

Młode liście podsmażyć na patelni, dodać czosnek (nie ograniczam się za bardzo i na pół kg szpinaku dodaję 2-3 ząbki, albo więcej). Jak szpinak zmniejszy swoją objętość posolić, popieprzyć, można dodać ulubionych ziół, np. bazylii. Dodać rozmącone jajko (jeśli to będzie np. dodatek do makaronu to można też dodać kwaśną śmietanę 2-3 łyżki), starty ser. 
Tak przygotowana baza świetnie komponuje się z serem mozarella, z suszonymi pomidorami, podsmażoną piersią z kurczaka - tak naprawdę można do niej dodać to co nam podpowiadają nasze kubki smakowe. 

Tutaj ciasto francuskie z farszem szpinakowym, pyszne na ciepło i na zimno:


A Wy do której grupy należycie? Lubicie szpinak, czy wprost przeciwnie?
Podzielcie się swoimi ulubionymi formami jego podania :)

W imieniu KTM pozdrawiam cieplutko