czwartek, 31 grudnia 2020

Szczęśliwego Nowego Roku!

 Kochani!

Życzymy, abyście w ten Nowy Rok wchodzili z radością w sercu, 
nadzieją na lepsze jutro i wiarą w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. 
Niech rok 2021, będzie pełen wszechogarniającej miłości i spokoju, 
a każdy jego dzień przynosi coraz więcej sukcesów!
Wszystkiego, co najpiękniejsze i samych dobrych chwil!

Zespół KTM

Źródło <link>

środa, 30 grudnia 2020

Mama czyta "Milczenie nut" Tomasz Petrus

 Drodzy czytelnicy naszego bloga, dziś mam dla Was recenzję książki „ Milczenie nut’, którą miałam okazję przeczytać dzięki wydawnictwu Novae Res.  Pierwszy raz mam w ręce recenzecki egzemplarz, czyli taki, który jest jeszcze przed ostateczną korektą i wydaniem.

Zachęcił mnie krótki opis książki ,który obiecywał opowieść o tajemnicy sprzed lat, którą odkrywają współcześni bohaterowie. Opis był krótki, ale książka okazała się dosyć grubym tomem na ponad 800 stron. O czym można pisać tak obszernie? Toż to nie Potop 😊 Na szczęście miło się rozczarowałam. Autor, którego nazwiska nie znałam wcześniej, bardzo ciekawie opisuje wymyśloną historię z czasów II Wojny Światowej, która rozgrywała się w okolicach Bydgoszczy. Jest to fikcja literacka oparta na fakcie, że pod Bydgoszczą znajdował się obóz, gdzie w zakładach DAG Fabrik Bromberg były zwożone kobiety do niewolniczej pracy jak do każdego obozu w tamtych czasach. Na koniec przed wkroczeniem Sowietów kobiety zostały pognane na mrozie w kierunku innego obozu, której to drogi w dużej mierze nie przeżyły. Na kanwie tej historii zostało usnute „Milczenie nut”.  Recenzja krótka nie będzie gdyż chcę poruszyć kilka kwestii.




Autor książki prawdopodobnie poza pisaniem książek jest wielkim wielbicielem literatury gdyż główny bohater, którego prawdziwego imienia tak naprawdę nie poznajemy, często przytacza albo dosłowne fragmenty z książek (głównie przygodowych), lub które są lekko przerobione tak, że bohaterowie danej sytuacji stają się postaciami np. z „Ostatniego Mohikanina” czy serii „Tomek…” Szklarskiego. Przez to, przynajmniej na początku książki jako czytelnicy brniemy w jakimś delirycznym śnie gdzie jawa miesza się z wyobraźnią. Z tego też powodu na początku trudno jest stwierdzić czy historia Lili jest historią, która powstała w wyobraźni głównego bohatera, czy też jest jakąś wstawką z historii, która wydarzyła się kiedyś.

Książka prawie od samego początku niezauważalnie, ale mocno wciąga. Nie polecam jej osobom, które lubią szybkie, łatwe historie, gdyż tu wszystko dzieje się dosyć wolno i nie ma szybkiego finału, tak naprawdę od dzieciństwa, gdy główny bohater poznaje bitą przez kolegów niepozorną Zuzię i wiedziony tak naprawdę nie wiadomo czym (chęcią pomocy słabszemu, urzeczony jej urodą czy też tajemniczością rozsiewaną przez nią?) towarzyszy jej, a raczej przeżywa z nią resztę swojego dzieciństwa, okres dojrzewania i początek dorosłości.

Główni bohaterowie czyli główny narrator zwany przez Zuzię zawsze „Tomciem” na cześć Tomka z powieści Szklarskiego oraz sama Zuzia mają dziwne jak na dzieci zainteresowania. Czytają na głos i odgrywają między sobą sceny z czytanych przez siebie książek również dosyć „dojrzałych”. Biorąc pod uwagę ich początkowy wiek- 9 lat- jest to dosyć dziwne zajęcie nawet jak na dzieciaki lubiące czytać książki. Akcja rozpoczyna się  w latac 70-tych a kończy już w obecnym wieku, także obejmuje sporo czasu.

„Tomcio” jako najlepszy przyjaciel Zuzi ratuje ją od samego początku z opresji, a to przed starszymi kolegami, którzy wyzywają ją i biją, a to oboje uchodzą ledwo z życiem z sytuacji gdy porwana spod szkoły Zuzia staje się prawie ofiarą gwałtu, a to z innych sytuacji. Zuzia jak dla mnie to z jednej strony intrygująca, a z drugiej irytująca postać. Wieczna ofiara o pociągającym wyglądzie, która czegoś szuka, a sama nie wie dokładnie czego i tak kręci się przez wiele lat jak w jakimś śnie, idąc nie wiadomo gdzie i po co.  Za to główny bohater zdaje się być jak niewolnik własnych uczuć, chorobliwie i maniacko do niej przywiązany, co powoduje u niego w dorosłym już życiu studenta uczucie bezsensu i życia bez celu w częstym stanie upojenia alkoholowego i imprez na mieście. Dochodzi do tego bezradność zagubionych w czymś rodziców Zuzi oraz dziwna prośba Anny-jej matki, aby główny bohater się Zuzią już zawsze opiekował i ją chronił. Duże zobowiązanie jak dla dziecka.

Zuzia trafia w swoim domu na książkę, którą jej rodzice nie wiedzieć czemu przytwierdzili od spodu taśmą do łóżka, potem natrafia na nuty, które ukryte przez wiele lat, nie mogły dać się poznać. Chce rozwiązać tę zagadkę. Zuzia zaczyna uczyć się nut. Nie mówi Tomciowi skąd u niej ta nagła chęć. Pobiera lekcje od młodego nauczyciela, który ma w stosunku do niej mieszane uczucia a sam nie wie dlaczego akurat zamieszkał w Bydgoszczy i co nakazuje mu tutaj poszukiwać sensu swojego życia. Jej rodzice z kolei są bardzo tajemniczy i zamknięci.

Pomiędzy rozdziałami pisanymi przez „Tomcia” w liczbie pierwszej, pojawiają się pojedyncze rozdziały pisane jakby z boku o zagmatwanej historii miłości dwóch mężczyzn, którzy kochali te same dwie kobiety i jednej z tych kobiet, która kochała dwóch mężczyzn. Historia Anki, Witka, Adama staje się zagmatwana przez Lili, którą mężczyźni poznają w obozie.

Wracając do współczesnej opowieści, ojciec Zuzi ciągle wyjeżdża i pozostaje poza domem bardzo długo. Tomcio dowiaduje się od matki Zuzi, że on kogoś od lat poszukuje.

Po paru latach wspólnego czytania książek Tomcio i Zuzia poznają Tadka, który niemal siłą wkracza w ten ich bezpieczny świat, zawłaszczając go i prowadząc po sobie wiadomym torze. Razem z Tomciem i Zuzią czytają różne utwory, a  do tego angażują się w sztukę tworzoną przez Tadka poprzez inscenizacje a to fragmentów literackich opisów a to odtwarzanie namalowanych obrazów, co skwapliwie z namaszczeniem uwiecznia na zdjęciach Tadek. Zuzia jest muzą Tadka i Tomcia, który jest o nią zazdrosny. Tadek w pewnym momencie angażuje w to całe przedsięwzięcia również kilka innych osób ze szkoły. Kilku chłopaków i dziewczyn, które mają też zacięcie do sztuki i literatury. Tadek odkrywa coś w podziemiach muzeum, gdzie pracuje jego piękna mama, co do której robi niestosowne żarty kierowane w kierunku Tomcia. Tomcio też poznaje Elizę, która robi na nim wrażenie. Szukając w podziemiach tego, co znalazł Tadek i co jest motorem napędowym podejmowanych przez niego działań, a co napawa matkę Tadka lękiem, nie znajduje nic. Tadek prowadzi grupę w różne miejsca odgrywając różne sceny w tylko sobie wiadomym celu. Tomcio z Zuzią przeczuwają że ma to coś wspólnego z Zuzią i tajemnicami w jej rodzinie i tym, co znalazł w podziemiach muzeum. Już jako młodzież w przededniu egzaminów maturalnych odgrywają w lesie „odważną” scenę gdzie Zuzia staje się postacią kobiety, która nago tańczy wokół swojej ofiary, odgrywanej przez Tomcia. W tym momencie ziemia się zapada i to, co było tajemnicą nagle odżywa. W zapadlisku odkrywają ...a to już przeczytajcie sami. Kim jest Lili dla Zuzi i reszty? Jak to się wiąże z jej rodziną? Jaką tajemnicę kryje w sobie zapadlisko? Tego Wam nie zdradzę. Kim jest budzący zazdrość Tomcia nauczyciel muzyki i kogo szukał przez lata ojciec Zuzi? To już przeczytajcie sami bo historia jest warta przeczytania choć nieprawdopodobna momentami.

Na koniec, żeby nie było samych peanów kilka moich spostrzeżeń, które nie rzutują na całokształt tej książki, ale na co zwróciłam uwagę…niestety. To, co uważam za drażniące w tej książce, to ciągłe podteksty o podłożu seksualnym. Literatura pisana przez kobiety, wiadomo, często pełna jest wzdychań, uczuciowych odniesień i uniesień, co może powodować słodki odruch wymiotny u niektórych. Tutaj męski autor z kolei wkłada w usta nawet dziewięciolatka skojarzenia, które zdecydowanie dziewięciolatkowi raczej by do głowy nie przyszły , a prędzej dojrzewającemu nastolatkowi. Pisane z perspektywy dojrzałego mężczyzny wydają mi się nietrafione i niestosowne  a także za niesmaczne sytuacje gdy małe dziecko patrzy niemal pożądliwie na matkę swojej koleżanki z dokładnym opisem, który może wzbudzić pewnie niestosowne myśli u czytelnika (pewnie o to chodzi). Jestem mamą chłoców w tym wieku i zachowania czy spostrzeżenia głównego bohatera z początku tej książki są, moim zdaniem nieadekwatne do wieku. Biorąc pod uwagę, że to się dzieje w latach 70-tych i późniejszych, gdzie też nie było dostępu do internetu i tak rozpowszechnionej pornografii, nijak się to ma do takich dzieci.  Przychodzi mi na myśl znany wszystkim slogan, że „mężczyźni myślą tylko o jedym”. Tutaj wygląda na to, że już dzieci. Serio? Te seksualne aluzje, myśli i marzenia senne gdzie matka Zuzi- Anna i matka kolegi Tadka- Eliza, pojawiają się w myślach i snach nie jako matki, a jako kobiety „do wzięcia” ciągnie się gdzieś przez 2/3 książki i powoduje przesyt - bardzo męczący przesyt. Dodajmy do tego urodziwe nęcące nogami, tym co między nogami, dekoltami i dwuznacznymi zachowaniami koleżanki (włącznie z Zuzią), to już robi nam się w tej atmosferze duszno. Gdyby tylko na tym opierała się ta książka, to nie byłoby czego czytać, choć ta chorobliwa wręcz fascynacja głównego bohatera jest wątkiem, który ciągle się pojawia, to jednak przeważa na szczęście tutaj główna fabuła.

Czy polecam tę książke? Polecam. Sądzę, że fani tajemnic i książek przygodowych oraz litereatury szeroko pojętej znajdą w tej lekturze zapomnienie na sporo wieczorów.

 

Pozdrawiam

Katrin.

czwartek, 24 grudnia 2020

Kreatywny Kalendarz Adwentowy #8 CHOINKA

Kochani...dobrnęliśmy do "ostatniego okienka" naszego Kreatywnego Kalendarza Adwentowego...
Mamy nadzieję, że wraz z nami odkrywaliście kolejno okienko po okienku.
Dziś już bardzo nastrojowo, bo CHOINKOWO.

24.12 CHOINKA





I na koniec Kochani... dziękujemy Wam, że TU jesteście z nami nie tylko od święta. 
Życzymy Wam na nadchodzący świąteczny czas wiele pokoju w sercu, ale jednocześnie RADOŚCI tak wielkiej, jak cud, który ma się wydarzyć...Zdrowia i pięknych chwil w gronie najbliższych. Starajcie się jak tylko możecie nade wszystko BYĆ dla siebie...dobrzy, mili i OBECNI :) otwarci na drugiego.

WSZYSTKIEGO DOBREGO.

Pozdrawiamy Was ciepło!

Zespół KTM



środa, 23 grudnia 2020

Mama czyta - "Noli me tangere!" Andreas Hoff

KTO PODNIESIE RĘKĘ NA ZMORĘ,
NIGDY NIE ZAZNA SPOKOJU.

Pewnego dnia Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki pan na włościach i zagorzały krzewiciel wiary katolickiej, spotyka na drodze piękną chłopkę. Sądząc, 
że dziewczyna jest protestantką, postanawia ją pohańbić i w ten sposób zasłużyć się w oczach Boga. Gwałcona dziewka rzuca mu w twarz znamienne słowa: 
Noli me tangere! Wkrótce do Tuczyńskiego dociera wiadomość, że kobieta jest katoliczką, a jej imiona to Maria Magdalena…

Prawie cztery wieki później na tej samej drodze ktoś morduje młodą dziewczynę, wracającą z randki do domu. W toku śledztwa okazuje się, że zwłoki kobiety leżały w pozie przywodzącej na myśl wizerunek świętej Marii Magdaleny 
z pobliskiego kościoła. Wygląda na to, że zmory przeszłości wcale nie odeszły 
w zapomnienie, co więcej – domagają się zadośćuczynienia…

– Panie, medyka, szybko!

Krzysztof porwał się zza stołu i mimo protestów wbiegł do komnaty żony. Stanął jak wryty w progu i nie mógł się ruszyć. W łóżku leżała Marianna, spazmatycznie próbując złapać powietrze. Na jej piersiach siedziała postać w białej szacie. Odwróciła do niego głowę, a wtedy poznał zawzięte i harde spojrzenie Marii Magdaleny, którą rano wydał na śmierć. Twarz miała woskowobiałą, bez kropli krwi, niemal przeźroczystą. A na szyi szerokie cięcie.

Próbował krzyczeć, aby ją zabrano, ale z gardła wydobywało mu się tylko charczenie. Opadł bezwładnie na kolana. Żona przestała się ruszać. Wtedy zjawa przykryła twarz nowo narodzonego synka dłonią i puściła dopiero, gdy zsiniał. Spojrzała mu jeszcze raz w oczy i rozpłynęła się w powietrzu. Krzysztof nie widział biegających akuszerek, nie słyszał krzyków i zawodzenia. Dał się wyprowadzić z komnaty. Przybyły medyk stwierdził śmierć młodej matki 
i dziecka.

Źródło <link>

Dziś, żeby choć na chwilkę oderwać Was od przygotowań do Świąt, chciałam opowiedzieć po krótce o pewnej książce, która dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res wpadła mi ostatnio w ręce. Po pierwsze bardzo spodobał mi się tytuł, który tłumaczy się jako "Nie dotykaj mnie!" tudzież "Nie zatrzymuj mnie!" 
i są to słowa, jakie wypowiedział Jezus do Marii Magdaleny
 zaraz po zmartwychwstaniu. Uznałam, że skoro już mamy wątek religijny, 
to już jest dobrze, bo nie wiem, czy wspominałam, 
ale lubię kryminały czy thrillery,
 które zawierają jakieś wątki o podłożu religijnym. Do tego okazało się, 
że książka jest oparta na faktach (i to jakich!), więc już w ogóle byłam zachwycona, jak zaczynałam ją czytać.

Okazało się, że nie zawiodłam się ani trochę. Książka co prawda jest niedługa, 
ale mnóstwo w niej treści, akcja toczy się bardzo prężnie i szybko. Od samego początku czytelnik odczuwa napięcie, które ani na chwilę nie zanika. Mimo, 
"Noli me tangere!" rozpoczyna się morderstwem młodej dziewczyny, to jednak nie to stanowi sedna całej opowieści, bowiem czytając dalej cofamy się o ponad 400 lat.. Poznajemy inną historię, młodej zgwałconej kobiety i okazuje się, 
że obie sprawy coś łączy i nie chodzi tylko o imiona - Maria Magdalena.

Co ciekawe, autor w książce też wspomina tajemniczą ewangelię Marii Magdaleny, nieuznawaną przez Kościół. Przedstawia historię papirusów, na których została ona spisana, co dodatkowo intryguje czytelnika. 

Książka napisana jest w bardzo fajny i przystępny sposób, a autor nie przestaje nas zaskakiwać. Dlatego wszystkim miłośnikom kryminałów bardzo gorąco polecam, jest ona dostępna tu,
 a Wydawnictwu Novae Res, dziękuję za możliwość jej przeczytania.

Pozdrawiam serdecznie, 

poniedziałek, 21 grudnia 2020

DT Call! Poszukujemy projektantek!

 Witajcie!

Jeszcze do końca roku czekamy na Wasze zgłoszenia do naszego zespołu. Może macie ochotę znaleźć się w naszym zespole? Tworzymy go my - znacie nas z pisania tutaj, z zabaw, wyzwań i prac...jesteśmy zwyczajnymi kobietkami z krwi i kości i staramy się tworzyć to wszystko, co tu na blogu widzicie nie tylko dla inspirowania innych, ale także dla siebie samych i naszych dzieci. 

Bardzo prosimy, osoby zainteresowane wejściem do naszego zespołu (fajnie by było gdybyście posiadali swoje blogi lub galerię prac np.na facebooku) o napisanie maila na adres klubtworczychmam@interia.pl do 31 grudnia 2020.


Zapraszamy każdą osobę pełnoletnią, której nie jest obca praca z dziećmi-niekoniecznie z własnymi- zatem babcie, dziadkowie, tatusiowie, ciocie i dobrzy znajomi to propozycja również dla Was.
W mailu prosimy o zawarcie takich informacji jak:

1. Napisz coś o sobie. 

2. Napisz o swojej historii z rękodziełem. Jakie techniki preferujesz? Od kiedy zajmujesz się rękodziełem etc. Z jakich prac jesteś dumna/y? (mile widziane opis+zdjęcia). Nasz blog jest otwarty na wszystkie techniki rękodzieła. 

3. Czy byłaś/eś już w jakimś DT? Dlaczego chcesz się znaleźć w naszym zespole?

4. W jaki sposób spędzasz czas wolny z dzieckiem? Czy dzieciaki twórczo się z Tobą bawią, jeśli tak to w jaki sposób?

Co oferujemy w zamian?
Przede wszystkim pracę w zakręconym-ale chyba pozytywnie- zespole, w którym liczą się ludzie. Dzielenie się swoim doświadczeniem, wzajemne inspirowanie się i wspieranie oraz motywowanie do działania. Nasz blog nie jest typowym blogiem TYLKO wyzwaniowym, tutaj chodzi nam o zabawę, wzajemne relacje...a sam zespół to grono zaprzyjaźnionych dziewczyn spędzających czas nie tylko na zawodowych i domowych obowiązkach, ale także na realizacji swoich pasji rękodzielniczych oraz tworzących wspólnie z dzieciakami. Może szukasz takiego miejsca? Czujesz, że jest właś
nie dla Ciebie?

Współpracujemy również z interesującymi sponsorami, między innymi z wydawnictwami, które przekazują nam książki do recenzji, z producentami gier dla dzieci, z pismem Świerszczyk oraz różnymi sklepami oferującymi produkty do rękodzieła.
Kolejnym plusem jest promocja Waszych miejsc w sieci, Waszej twórczości na naszym blogu, na stronie facebookowej Klubu Twórczych Mam oraz na stronach sponsorów.

Zależy nam na osobach kreatywnych, rzetelnych i odpowiedzialnych, które potrafią pracować w zespole. Może właśnie Ciebie szukamy?? Same jesteśmy zwykle samoukami w tych dziedzinach rękodzieła, które prezentujemy. Wasze prace też nie muszą być perfekcyjne, bardziej zależy nam na kreatywności i zaangażowaniu :)

Czekamy na Wasze zgłoszenia :)

Przypominamy także o trwających wyzwanaich:

Zrobione z mamą

oraz 

Wyzwanie cykliczne- Wspomnienia.

Zespół KTM

niedziela, 20 grudnia 2020

Mama czyta- "Fanatastyczne opowieści wigilijne" wybór Piotr Gociek

 


Jak co roku w świątecznym okresie staram się sięgnąć po ksiązke o tej tematyce. Tym razem wpadła mi w ręce świetna antologia opowiadań fantastycznych. Mamy tu zagranicznych autorów takich jak Orson Scott Card, Joe Haldemann, Connie Willis a także polskich: Mirosława Sędzikowska, Marek Oramus, Krzysztof Kochański. Opowiadania są naprawdę dobre, choć lekturę dozowałam sobie, bo każde opowiadanie jest inne, utrzymane w innym klimacie. Mozemy znaleźć się w Warszawie, Ameryce, Palestynie z czasów narodzin Jezusa, czy też na zupełnie innej planecie. I wszędzie jest ciekawie i zajmująco.

Najbardziej przypadło mi do gustu pierwsze opowiadanie i ostatnie, a takę opowiadanie „Dziecko z Marsa”. W pierwszym opowiadaniu jesteśmy świadkami nagłej inwazji obcych w świątecznym czasie. Wszyscy nagle stają się dla siebie uprzejmi i mili, czy rzeczywiście jest to wpływ świąt, a może zostali zaatakowani przez jakieś pozaziemskie pasożyty? „Dziecko z Marsa” to historia samotnego mężczyzny, który postanawia adoptować chłopca. Co zrobić jednak z faktem, że chłopiec twierdzi, iż jest marsjaninem? Ostatnie opowiadanie dzieje się na obcej planecie rządząnej przez apodyktycznego cesarza. Marianna, ziemianka przypadkowo opowiada jej mieszkańcom o Świetach i o prawach człowieka. Czy uda jej się zaszczepić w mieszkańcach tej planety ziarno buntu?

Pozostale opowiadania także zostają w pamięci. No i oczywiście jest w nich ta niesamowita atmosfera Świąt. Tak, że polecam Wam wszystkim ten zbiór opowiadań.

Ksiązkę otrzymałam od wydawnictwa Zysk i s-ka.


sobota, 19 grudnia 2020

Kreatywny Kalendarz Adwentowy #7 nasze KARTKI, POPĘKANE CIASTECZKA CZEKOLADOWE, ZIMOWY SPACER, ZIMOWE KRAJOBRAZY i FILMY

 Witajcie Kochani...

Jak Wam idą przygotowania do Świąt?
Mamy nadzieję, że spokojnie i bez nerwów.

Na kolejne dni nieco przyjemności...

19.12 KARTKI nasze...

W ostatnim poście trochę Was straszyłyśmy, ale serio...jeśli chcecie by karteczki do odbiorców doszły przed Świętami to już czas...tymczasem  może skusicie na któryś tutorial sprzed lat...karteczki efektowne a zarazem proste do wykonania:

Kursik na taką karteczkę znajdziecie TU<klik>



A kursik na taką karteczkę, z użyciem serwetki znajdziecie TU<klik>

20.12 CZEKOLADOWE CIASTECZKA POPĘKANE



Tydzień temu wrzuciłam Wam na fp Klubu Twórczych Mam zdjęcia ciasteczek, które wtedy robiłam, spodobał się i ogromnym zainteresowaniem cieszyły się te właśnie ciasteczka. Przepis na nie z niezawodnej strony "Kwestia Smaku" i właśnie stamtąd cytuję przepis(ja zmniejszam ilość cukru do 1/2 szklanki i dodaje 2 łyżki ciemnego kakao, są mega intensywne w smaku) :

SKŁADNIKI

  • 200 g deserowej lub gorzkiej czekolady
  • 100 g masła
  • 2/3 szklanki cukru
  • 3 duże jajka
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub 1 łyżka cukru wanilinowego
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1 i 2/3 szklanki mąki
  • 1/2 szklanki cukru pudru do obtoczenia

21.12 ZIMOWY SPACER

Co prawda aktualnie aura nie wygląda na zimową, ale jeszcze 3 tygodnie np. u mnie w małopolskim było pięknie, nastrojowo i zimowo... Koniecznie dajcie sobie nieco wytchnienia w ten czas...może rodzinny spacer? A może potrzebujecie samotnego spaceru? Jakkolwiek...ale dajcie sobie chwilę oddechu...dosłownie i w przenośni!

22. 12 ZIMOWE KRAJOBRAZY...

Skoro już przy zimowym spacerze jesteśmy to warto uwieczniać na zdjęciach cuda, które czaruje dla nas matka natura:









23.12 FILMY

Jest całe mnóstwo filmów i animacji, które w jakiś sposób nawiązują do atmosfery świątecznej.

My ostatnio razem z dzieciakami obejrzeliśmy między innymi:

"KLAUS" <klik>

"Ekspres polarny" <klik>

"Strażnicy marzeń" <klik>...fabuła ostatniego filmu osadzona jest tuż przed Wielkanocą, ale niech Was to nie zmyli...to film, który możecie obejrzeć ZAWSZE, bowiem występują w nim same ważne dla DZIECI osobistości...jakie? Koniecznie obejrzyjcie!! Wzruszający, magiczny... 

Jeśli macie swoje ulubione produkcje, napiszcie :) Może coś dla siebie wybierzemy jeszcze :)

Pozdrawiamy Was ciepło!

Zespół KTM



poniedziałek, 14 grudnia 2020

Krok po kroku - czyli haftowana biżuteria.

Witajcie! Dziś będzie o hafcie biżuteryjnym, a dokładniej spróbuję Wam pokazać, jak się za niego zabrać. A będzie on wyglądał tak:

 Na początek, oto co jest potrzebne:


... czyli kilka kolorów mulin ( w zależności od upodobań ), kawałek kanwy 
jak najdrobniejszej bądź lnu w wybranym kolorze (ja wybrałam kolor vintage), drobne koraliki, baza ( u mnie akurat nie jest to baza biżuteryjna, 
ale myślę, że się nada), klej (ja użyłam Magica) no i oczywiście igła i nożyczki:) 
A w późniejszym etapie mała tekturka i płatki kosmetyczne lub waciki. 
Skoro już wszystko mamy, możemy zaczynać..


Krok 1

Na początku dla ułatwienia rysujemy obszar, w którym powinien zmieścić się nasz haft, tak, żeby można go było później bez problemu umiejscowić w bazie. Zaczynamy wyszywać w wybranym miejscu pierwszy kwiat, tzw. ściegiem zadziergiwanym uzupełnionym dwoma ściegami prostymi, które odchodzą 
jak promienie od środka koła. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale samo wykonanie 
nie jest trudne i łatwiej będzie pojąć to patrząc na zdjęcia (mam nadzieję, 
że coś na nich widać:))






Pamiętajcie, że te "promienie" odchodzą od środka na zewnątrz, a nie na odwrót. Mnie powstało takie coś, co możemy nazwać bazą naszego haftu:


Krok 2

Z racji, że naszą "bazę" zakończyliśmy wbijając igłę i przeciągając ją na lewą stronę, teraz musimy wrócić na prawą stronę bardzo blisko środka naszej bazy, pajączka, rozgwiazdy, czy co Wam to jeszcze przypomina:) I tak zaczynając 
od środka przeplatamy nić pod i nad - naprzemiennie - kolejnymi ramionami naszego tworu, aż do całkowitego jego zakrycia. Pamiętajcie tylko, żeby zbytnio nie naciągać muliny, bo nasz kwiatuszek musi być pulchniutki:) 




Tym samym sposobem robimy jeszcze dwa (albo więcej) dodatkowych:


Krok 3

Do kwiatów przydałyby się też listeczki, więc zrobimy dwa rodzaje. Na początek użyjemy tzw. haftu supełkowego - zrobimy supełek podłużny. Zaczynamy przeciągając nitkę na prawą stronę i wbijając igłę kawałek dalej 
(z prawej strony), a następnie wkłuwając się w pierwszą dziurkę,
w której zaczynaliśmy robić nasz supełek. Jednak nie przeciągamy igły do końca, co widać na kolejnym zdjęciu, tylko owijamy nić na igle, pamiętając, by długość naszych "nawinięć" była przynajmniej taka, jak odległość pomiędzy wkłuciami. 
A najlepiej, jak będzie trochę dłuższa, to listki będą wypukłe. 
Następnie przytrzymujemy nasze "zwiniątka" palcem i przeciągamy przez nie igłę w taki sposób, aby ich nie uszkodzić. Na koniec wbijamy igłę w dziurkę po prawej stronie, z której zaczynaliśmy wkłucia i pokazuje się nam mały listeczek wyglądem przypominający trochę dżdżownicę:)




Dodajemy jeszcze kilka listeczków, żeby nasze miejsce na hafcik trochę zapełnić.


Napisałam o drugim sposobie na listki, ale trochę słabo go widać na zdjęciu. Spróbuję jednak wytłumaczyć. Generalnie użyłabym haftu płaskiego, ale w tym przypadku po prostu postanowiłam przeciągać nitkę w taki sposób, jakbym chciała utworzyć jodełkę - raz w lewo, raz w prawo, cały czas kierując się ku górze. Chciałam zwyczajnie ciut zagęścić mój haft, a nie miałam na tyle miejsca,
 żeby kombinować z haftem płaskim.



Krok 4

Dodajemy koraliki, żeby dopełnić nasz hafcik. Robimy to oczywiście używając pojedynczej nici, bo większa jej ilość byłaby zbyt widoczna. 


Jak widzicie najtrudniejszy etap mamy za sobą:)

Krok 5 
 
Na początek wycinamy nasz hafcik, trochę z zapasem - u mnie jak widzicie zbyt równo nie wyszło, ale nie myślę się tym zamartwiać:) Tekturkę wycinamy tak, 
aby wielkością pasowała do naszej bazy i pozostaje tylko okleić naszym haftem tekturkę, ale żeby całość była trochę uwypuklona, pomiędzy dajemy odrobinę waty tudzież wacika.


Z przodu mniej więcej wygląda to tak:

 
Natomiast z tyłu, coś takiego (choć wierzę, że Wam wyjdzie ładniej:)


Krok 6

Całość przyklejamy do naszej bazy:



Wiem, że mój hafcik mógł być bardziej kolorowy, mógł przedstawiać wielobarwną łąkę lub ogród, ale że uwielbiam jesienne kolorki, to właśnie takie wybrałam:)

Mam nadzieję, że kursik był choć odrobinę dla Was zrozumiały i z niego spróbujecie skorzystać, a jeśli tak, to liczę, że podzielicie się z nami swoimi efektami. 

Pozdrawiam Was serdecznie w imieniu Zespołu KTM,

Kreatywny kalendarz adwentowy #6 KARTKI DZIECI, DOMEK z PIERNIKA, PAPIEROWY ŁAŃCUCH i BIŻUTERIA Z HAFCIKIEM

Witajcie...
 Kolejne dni adwentu przed nami, to już najwyższy czas, by wysłać karteczki, czy listy do rodziny, przyjaciół, czy osób samotnych...Poniżej przedstawiamy Wam twórczość naszych dzieci...

15.12 KARTKI naszych Dzieci

Zosia i Antoś, dzieciaki tynki zrobili kilka pierwszych karteczek dla weteranów wojennych...

Asia i Zosia szaleją w tym roku i przygotowały przepiękne upominki i kartki dla Podopiecznych z Niegowa (Akcja ROBÓTKA 2020)

16.12 DOMEK z PIERNIKA

To moja największa świąteczna rękodzielnicza miłość.
Moja droga do wymarzonych domków jeszcze daleka, ale sporą trasę w pracy nad nimi tez przeszłam na przestrzeni lat, wszystkim co do tej pory zdążyłam zauważyć w sprawie robienia piernikowych chatek zapisałam dla Was TU Krok po kroku, jak zrobić domek z piernika? <klik>



17.12 PAPIEROWY ŁAŃCUCH

Robicie może papierowe łańcuchy na choinkę? U nas odkąd są dzieciaki przywróciliśmy tą tradycję. Zasiadamy przy stole wszyscy i działamy...
Nasz pierwszy w tym roku nie taki strasznie długi, bo tylko z 6 metrów pojechał do Dziadków Zosi, Antosia i Jadzi. Zaangażowanie najmłodszych jest przy tym nieocenione... Zobaczcie:






18.12 BIŻUTERIA z HAFCIKIEM


Specjalnie dla Was już jutro tutorial na biżutki z haftem, który przygotowała dla Was Asia...serdecznie zapraszamy :)

Mam nadzieję, że stopniowo będziecie dołączać swoje dzieła pod żabkami w postach we wpisach kalendarza adwentowego. 

Pozdrawiamy Was ciepło!!

Zespół KTM