czwartek, 30 stycznia 2020

Kreatywne czytanie- Weronika Kurosz "Zielony kapelusz i jego czereda"

Witajcie!
Dziś chciałabym przedstawić Wam książkę "Zielony kapelusz i jego czereda".


Książka spodoba się  z pewnością dzieciom interesującym się przyrodą, lasem, zwierzętami. To właśnie zwierzęta z pól, łąk i lasów są jej bohaterami. Autorka przemawia głosami zwierząt, w jej opowieściach mają one swojskie imiona, mówią i czują, jak ludzie. Jednocześnie pokazują dzieciom to, czym się zajmują na codzień, Znajdziemy opowieści o wilku, rysiu, wiewiórce, bocianie, jaskółce, trzmielu... Każde z tych zwierząt jest w przyrodzie potrzebne i pożyteczne również dla ludzi. W książce wszystkie zwierzęta i człowiek żyją w zgodzie, bo wiedzą, że moga na siebie liczyć wzajemnie. To dzięki temu dziecko poznaje przyrodę i uczy się odnosić do niej z szacunkiem. Może podczas kolejnego spaceru w lesie, na łace, czy polu spróbujecie odnaleźć przynajmniej niektóre z tych zwierząt? Dla ciekawskich dzieci na koniec książki umieszczony jest quiz z pytaniami dotyczącymi treści książki. Myślę, że to pozycja dla dzieci wczesnoszkolnych, choć nawet mój 12sto latek przeczytał opowieści z zainteresowaniem.

Dodatkowym atutem książki są przepiękne akwarelowe ilustracje wykonane przez Monikę Urbaniak. Sama nieco maluję akwarelami, więc tym bardziej potrafię docenić ich piękno. A teraz mam dla Was właśnie kilka z ksiązkowych ilustracji. Może zachęcą Was do sięgnięcia po tę pozycję?













Moim chłopcom najbardziej przypadła do gustu opowieść o wilku. Wilk to od dłuższego czasu ulubiona maskotka mojego młodszego syna.



Natomiast starszy narysował wilka.


Ksiązkę otrzymaliśmy od wydawnictwa Zysk i s-ka.



Zapraszam do lektury.

środa, 29 stycznia 2020

Motyw - LAURKA

Witajcie...
Pamiętacie jak za naszych dziecięcych czasów robiło się laurki z okazji różnych świąt i uroczystości?
Obecnie mało kto używa tego sformułowania odnoszącego się do spersonalizowanych kartek okolicznościowych z życzeniami. 
Laurki można wręczyć z okazji np. Dnia Babci i Dziadzia, Dnia Mamy czy Taty, można zrobić laurkę urodzinową, walentynkową, czy taką z wyrazami sympatii...ot tak, bez okazji :)

Poniżej znalazłam dla Was (lub Waszych dzieciaków) kilka niezwykle prostych do wykonania laurek. (źródło KLIK) 
Myślę, że mają w sobie wiele uroku. 
Ciekawe, czy podzielicie moje zdanie?












W naszych archiwalnych postach także znajdziecie także tutoriale na wykonanie kartek nieco trudniejszych: kartka mediowa <klik> i kartka z serwetką<klik>

POZDRAWIAM Was ciepło!
tynka

wtorek, 28 stycznia 2020

Na co mamy wpływ? - Dziecko a social media


Witajcie kochani.
Mam przyjemność zaprosić Was na pierwszy post nowego cyklu, który zagości w Klubie Twórczych Mam- cyklu pt. Rodzicielstwo. Będziemy poruszały w nim tematy dotyczące blasków i cieni, problemów i wyzwań, jakie stawia przed nami właśnie rodzicielstwo. Twórcza mama, to również odpowiedzialna mama.
Dlatego zachęcam Was do lektury tego wpisu. 


Dzisiaj przygotowałam dla Was post, do którego napisania zainspirowały mnie wydarzenia z ostatnich dni. Mam na myśli samobójstwo młodej Brytyjki, której posty w mediach społecznościowych nie cieszyły się odpowiednią ilością polubień. Mam nadzieję, że wzbudzę Waszą czujność, wspólnie pochylimy się nad zagrożeniami w sieci i zastanowimy, czy warto pozwolić dzieciom założyć konto w mediach społecznościowych.






Do najpopularniejszych mediów społecznościowych należy Facebook. Regulamin tego serwisu przewiduje, że konto założyć mogą osoby od 13 roku życia. Niemniej w praktyce okazuje się, że konto w mediach mają osoby dużo młodsze. Na świecie, w Polsce niestety ten trend również zaczyna się pojawiać, konto zakładane mają już niemowlęta. Rodzice najmłodszych dzieci są równocześnie najbardziej aktywnymi użytkownikami social mediów. To właśnie oni najczęściej wrzucają zdjęcia i filmy na swój profil. Czasami robią to niestety w sposób bezmyślny i lekkomyślny, nie chroniąc prywatności własnych pociech i narażając je na liczne niebezpieczeństwa. Umieszczanie zdjęć naszego dziecka z plaży, wanny czy na nocniczku jest skrajnie nieodpowiedzialne, bowiem nie chroni dzieci przed przestępstwami na tle seksualnym. Warto o tym pamiętać. Wrzucając zdjęcia trzeba zachować umiar i rozsądek. Jeśli już musimy wrzucić zdjęcie naszych dzieci, to wstawiajmy zdjęcia, które nie są w żadnej mierze ośmieszające. Rówieśnicy, jak i ich rodzice mogą zobaczyć udostępniane przez nas materiały. A dzieci i młodzież nie znają litości. Żarty, które je śmieszą, wcale nie bawią osoby wyśmiewanej. Niestety często ma to katastrofalne skutki. Dzieci nie są tak odporne psychicznie, jak osoby dorosłe. Szybciej popadają w depresję. Zachęcam do poczytania na ten temat tutaj.


A co w przypadku starszych pociech? Nieuniknione jest, że prędzej czy później takie konto zostanie założone. Social media ułatwiają bowiem komunikowanie się z kolegami. Niestety dzieci, jak i młodzież, przeważnie posiadają minimalną świadomość zagrożeń płynących z korzystania z sieci. My jako rodzice mamy większą świadomość, że dzieci jak nikt inny narażone są na większe niebezpieczeństwa w Internecie. Chcąc uniknąć potencjalnych zagrożeń powinniśmy przede wszystkim  porozmawiać z naszymi pociechami o mądrym korzystaniu z mediów społecznościowych. Często wydaje się nam, że dziecko przed komputerem jest bezpieczne. Nie nabije sobie guza, nikt na nie nie napadnie na ulicy. Nie potrąci je auto, nie złamie nogi czy ręki. A przecież dzieci w Internecie nie korzystają tylko i wyłącznie z materiałów edukacyjnych, choć takie byłyby nasze pobożne życzenia. Mają dostęp do materiałów nieodpowiednich. Musimy uczulić je, że przyjmowanie zaproszeń od osób nam nie znanych może doprowadzić do sytuacji, gdy nasze informacje znajdą się w niepowołanych rękach. Niebezpieczne jest również zawieranie znajomości przez Internet, co przedstawia chociażby powyższy filmik. Publikowanie zdjęć z drogimi sprzętami czy z zagranicznych wycieczek jest z kolei przynętą dla złodziei. Niedopuszczalne są również zdjęcia w strojach kąpielowych czy bieliźnie, gdyż prowadzą do wspomnianych już przestępstw na tle seksualnym. A statystyki są zatrważające. Co 9 polski nastolatek korzystający z mediów społecznościowych wysyła wiadomości o charakterze erotycznym, nierzadko opatrzone w zdjęcie! Sexting- bo takim mianem określane jest to zjawisko, wbrew pozorom bardziej popularny jest wśród dziewcząt niż chłopców- w bardzo interesujący sposób na ten temat wypowiada się Łukasz Wojtasik z Fundacji Dzieci Niczyje, szczerze zachęcam do lektury tutaj. Jak już wspomniałam, coraz więcej nastolatek wrzuca swoje półnagie zdjęcia do sieci szukając w ten sposób potwierdzenia swojej urody czy akceptacji. Skoro wszyscy tak robią, to cóż złego może się stać? Nastolatkowie zapominają, że w Internecie nic nie ginie. Za moment będą wkraczali w dorosłe życie. Studia, praca. Przecież w obecnych czasach wielu pracodawców sprawdza w sieci potencjalnego pracownika. Przecież nie chcemy, by błędy młodości zaważyły kiedyś na życiu naszego dziecka. Więcej o niebezpieczeństwach w sieci i jak im zaradzić dowiecie się tutaj



Kończąc swoje rozważania chciałam nadmienić, że wcale nie musimy zabraniać dziecku korzystania z mediów społecznościowych. Warto jednak uświadomić mu, czego nie należy robić na Facebooku czy Instagramie. Nie możemy jednak pozostawiać ich bez jakiejkolwiek kontroli. Jeśli chcemy wiedzieć co wrzuca do sieci na swoim profilu dodajmy go do obserwowanych... Pamiętajmy jednak, że dziecko szuka w cyberprzestrzeni tego, czego nie dostaje w realnej rzeczywistości. Bądźmy świadomymi rodzicami, którzy w mądry sposób potrafią wypełnić dziecku wolny czas, bo "to nie Internet zabija więzi rodzinne. On wypełnia lukę po więziach, których nie ma."

 Zdaję sobie sprawę, że to tylko zarys problemu, 
niemniej mam nadzieję, że mój wpis wywoła niejedną refleksję. 
Dziękuję Wam za każdy pozostawiony komentarz. 

Pozdrawiam serdecznie

Aga S

Źródła:

poniedziałek, 27 stycznia 2020

Lektury nastolatków- "Nienauczalni"- Gordon Korman

Witajcie!

Dzisiaj mam przyjemność zaprosić Was na zapowiedź, a zarazem recenzję
 nowości na rynku wydawniczym. 
"Nienauczalni" Gordona Kormana swoją premierę w księgarniach będą miały 
29 stycznia 2020 roku. 



Jak każdy lubię wiedzieć, czego mam się spodziewać po książce, więc pierwszą rzeczą jest rzut okiem na tylną okładkę:

Co zrobić, kiedy jesteś nastolatką, a życie rzuca cię znienacka ze słonecznej Kalifornii wprost do zaściankowego Greenwich? Wokół zero znajomych twarzy, a jako opieka- Macoszydło, które "i tak ogarnia więcej niż ojciec". Generalnie niewesoło...

Kiana postanawia jednak traktować tę sytuację jako przejściową. Za kilka tygodni mama skończy zdjęcia w Utah i obydwie wrócą do domu. Na razie trzeba po prostu przezimować. A jednak wszystko się sypie już pierwszego dnia... Najpierw Macoszydło odjeżdża z piskiem opon sprzed nowej szkoły, zostawiając dziewczynę samą na pastwę systemu edukacji, a chwilę później na szkolnym parkingu niemal miażdży ją swoim pick-upem niejaki Parker Elias.

I tak zbieg okoliczności sprawia, że Kiana ląduje w niecodziennej, zapomnianej przez szkołę i nauczycieli klasie, odizolowanej od świata i reszty uczniów, w sali 117. Mówią o nich Nienauczalni. Ale czy tak jest naprawdę? Jakie tajemnice skrywają te z pozoru niezdyscyplinowane dzieciaki? I dlaczego pan Zachary Kermit został zesłany jako nauczyciel do tej klasy wyrzutków na rok przed wcześniejszą emeryturą? Czy takie zestawienie nie okaże się przypadkiem mieszanką wybuchową?

Zabawna i zarazem ciepła opowieść o nadzwyczajnych uczniach i niezwykłym nauczycielu. Znajdziecie tu wszystko- zawistnych kolegów, mściwego dyrektora, zgorzkniałego mistrza, który powraca w glorii chwały, i grupę nietuzinkowych dzieciaków, indywidualistów, którzy nie boją się wypowiedzieć wojny skostniałemu systemowi.
 
Jak zapewne zdążyliście się zorientować, książka przeznaczona jest dla nieco starszych dzieci i młodzieży, więc początkowo zastanawiałam się, co mnie podkusiło by decydować się na recenzowanie.
 Przecież te naście lat mam już dawno za sobą...
Jakie jednak było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że książka pochłonęła mnie bez reszty. Aczkolwiek nie jest to taka typowa "młodzieżówka". I szczerze mówiąc, to nie jestem do końca przekonana, by współczesna młodzież odnalazłaby w przedstawionych nastolatkach siebie. Niemniej zachęcam do lektury, bo wiele cech na przestrzeni wieków pozostaje niezmiennych...

Od pierwszych stron książki polubiłam Kianę i jej przyjaciół z NSK-8, czyli Niezależnej Specjalnej Klasy Ósmej, zwanej "Eskadrą Nielotów" i "Nienauczalnymi". Ta pozornie przypadkowa grupa dzieciaków jest wręcz wyjątkowa. Może i sprawiają problemy wychowawcze i edukacyjne, ale posiadają swoje wyjątkowe zdolności i talenty. Mateo to chodzące kompedium wiedzy o literaturze fantastycznej, Rahim- posiada zdolności plastyczne. Barnstorm trafił tutaj po kontuzji, która wykluczyła go z drużyny sportowej, a jego problemy wynikają z wieloletnich zaniedbań kardy nauczycielskiej. Aldo nie potrafi kontrolować swoich emocji, natomiast Elli znalazła się tu w wyniku plotki o rzekomych agresywnych zachowaniach z jej strony. Tylko Kiana trafiła tutaj całkiem przypadkowo.
Jak mówi młodzież- niezły mix, prawda? A jeśli nauczycielem w takiej klasie zostaje człowiek znudzony, wypalony zawodowo to nic dobrego nie może z tego wyniknąć. Czy aby napewno? 

 Przekonajcie się sami. Szczerze polecam i gwarantuję, że nie 
oderwiecie się od książki.

Za książkę pragnę podziękować Wydawnictwu Literackiemu

Więcej zapowiedzi znajdziecie tutaj.

Ale to jeszcze nie koniec. Mam dla Was niespodziankę.
 Powyższa książka trafi w Wasze ręce! 
Co trzeba zrobić?
Bohaterami książki są młodzi ludzie, każdy z nich jest niepowtarzalny, ma swoje pasje i talenty.
Napisz w komentarzu o pasjach swojego dziecka. Czym one dla niego są? Jak je rozwija?
Osoba, której komentarz będzie najbardziej kreatywny otrzyma od nas książkę. Na Wasze zgłoszenia czekamy do 15.02.2020 roku.

Pozdrawiam i zachęcam do lektury.
Agnieszka S

niedziela, 26 stycznia 2020

Świerszczykowy Klub Książkowy #54

Witajcie.
Nowy rok, nowy numer Świerszczyka. A w nim? Nasze ulubione rubryki...

Tym razem pierwszy Świerszczyka przejrzał Antoś. Przeczytaliśmy historię pana Anzelma...wzruszająca i prosta zarazem. I mądre wnioski można z niej wyciągnąć...warto rozejrzeć się wokół, być może ktoś czuje się samotny, a wystarczy rozmowa, gest i obecność drugiego człowieka, by zmienić ten stan rzeczy...

Do tekstu fantastyczna ilustracja w postaci kolażu...oczywiście już dzieciaki zapowiedziały, że coś w tym stylu muszą stworzyć:

Wierszykowo, bardzo na czasie. Szkoda, że tak niechlubnie, bo o smogu. W sumie to przykre, że nasze dzieci nie tylko już znają definicje słów: smog, katastrofa ekologiczna, globalne ocieplenie etc...ale te definicje są częścią ich codzienności.

Kotek Mamrotek rozprawia tym razem o zmianach. Fajna wyjściowa do rozmowy o każdej sytuacji niosącej ze sobą jakąś zmianę:

Jeszcze garść wyszukanych łamigłówek i wszyscy zadowoleni.





Antoś pochwalił się niedawno Świerszczykiem naszemu znajomemu (mężczyzna ok.50 lat)...ten wziął w ręce magazyn i z marzycielskim wręcz wzrokiem odbył chyba sentymentalną podróż w czasie...przejrzał z Antosiem strona po stronie i opowiadał o tym, co w Świerszczyku lubił najbardziej.
Myślę, że to jeden z lepszych prezentów "urodzinowych" Świerszczyka, że kilka pokoleń wspomina go miło i z sympatią.
A Wy? Za co lubicie Świerszczyka najbardziej?
Pozdrawiam 
tynka




Chwila dla mamy - relaks w SPA

SPA - brzmi luksusowo i drogo, a wcale takie nie musi być. Inspiracją do napisania dzisiejszego postu był prezent, jaki otrzymaliśmy z mężem na urodziny od znajomych an kilkugodzinne wejście do małego SPA. Przyznam się, że już dawno nie czułam się tak zrelaksowana.

Rozbijając na poszczególne zabiegi SPA, można skorzystać z nich oczywiście osobno, a jeśli mamy czas, to warto poszukać w okolicy takiego małego np. przyhotelowego SPA, które niekoniecznie musi się tak nazywać, a zaoferuje nam za przyzwoitą cenę saunę, mały basen, łaźnię czy masaż, a może jeszcze jakieś jacuzzi czy inne atrakcje. 

\
(sauna sucha tzw. fińska)

Na początek zrelaksowana po tym odprężającym wypadzie napiszę o saunie. Niektórzy z was z pewnością korzystają z sauny, inni być może jej unikają, a szkoda, bo działanie sauny czy łaźni parowej na organizm człowieka jest bardzo korzystne.
Co mamy do dyspozycji? Saunę suchą tzw. fińską, saunę mokrą oraz łaźnię parową. Działanie ich jest podobne. Ludzie korzystali z dobrodziejstw np. z łaźni już od starożytności, a nawet w prehistorii polewając rozgrzane kamienie wodą.

Kilkunastominutowy seans w saunie czy łaźni ma za zadanie rozgrzać nasz organizm, aby zaczął się pocić. Zalety kontrolowanego pocenia są na prawdę wielkie. Poprzez podgrzanie o 1-3 stopnie organizmu wywołujemy w nim jakby symptomy gorączki nie czując się przy tym źle. Każdy organizm gdy ma poniesioną temperaturę zaczyna produkować przeciwciała, co wzmacnia organizm, naczynia się poszerzają i zaczyna lepiej płynąć krew. Seanse w saunie czy łaźni powodują, że nasz organizm wydala nagromadzone w nim toksyny i wolne rodniki, polepsza odporność i wygrzewa, więc warto przy drobnych infekcjach iść do sauny co pomoże w jej pokonaniu. Ma też ponoć właściwości odchudzające ale nie liczmy na to, że wypocimy z siebie tłuszcz bez diety i ćwiczeń fizycznych. Łaźnia parowa dobrze wpływa na drogi oddechowe dlatego można z niej korzystać przy problemach w infekcji dróg oddechowych (pod warunkiem, że nie mamy akurat ostrej infekcji) .
W tym momencie mała uwaga dla tych, którzy mają problemy z naczynkami. Gdy idziemy do łaźni parowej, temperatura nie może być za wysoka, żeby gorąca wilgoć nie spowodowała np. powiększania się pajączków na nogach. Przy saunie suchej jest w takim wypadku bezpieczniej ale zawsze lepiej poradzić się obsługi czy swojego lekarza indywidualnie.
Czasem przy okazji saunowania dodawane są do takiej przyjemności naturalne olejki, dzięki czemu taka przyjemność wiąże się dodatkowo z aromaterapią. Nie zapomnijmy, że po sesji trzeba się obmyć ciepłą, a następnie zimną wodą, zaczynając od części najdalej oddalonych. Zaczynamy od nóg a kończymy na głowie. Robi się to po to, aby nasz organizm nie wchłonął z powrotem części wypoconych toksyn, aby się schłodził w odpowiedni sposób i nie zaczął ponownie pocić. Zimna woda  dodatkowo hartuje organizm, co wiadomo również wpływa pozytywnie na zdrowie. Seans w saunie odpręża i relaksuje. Po takim seansie należy odpocząć.


Basen. O jego zaletach chyba pisać nie muszę. Poza oczywiście funkcją rekreacyjną, jest najlepszym sposobem na ćwiczenie ciała bez wielkiego wysiłku. Ciało człowieka pokonując opór wody wykonuje wielką pracę i, choć tego nie odczuwamy, intensywnie się...poci. Basen wysmukla ciało, ćwiczy każdy mięsień i relaksuje dając poczucie lekkości. Dodatkowo jest niezastąpionym elementem do ćwiczeń i rehabilitacji dla osób, które nie mogą obciążać zanadto kręgosłupa. 


Masaż. Tutaj można by mnożyć przykłady. Podstawowy masaż to masaż pleców i karku robiony ciepłymi olejami. Praca przy komputerze, siedzący tryb życia stres czy ciągłe patrzenie w telefon sprzyjają zwłaszcza spięciu mięśni w górnej części ramion przy karku. Idąc na masaż boleśnie możemy odczuć to spięcie gdy wyćwiczone ręce masażysty będą powoli rozluźniały mięśnie. OD czasu do czasu warto nawet w domu poprosić kogoś bliskiego( nawet dzieci), żeby pomasowały nam ramiona zawsze to lekko rozluźnia. Jeśli mamy takie możliwości to oczywiście możemy skorzystać z masażu całego ciała, masażu ciepłymi kamieniami, czekoladą, a wszystko połączone może być z wcześniejszymi zabiegami kosmetycznymi, peelingami i innymi cuda-wiankami. Podstawa jednak to relaksujący masaż pleców.
Różne SPA oferują szeroki wachlarz zabiegów i możliwości relaksu. Warto jednak raz na jakiś czas skorzystać na raz z takiego pakietu mini: masaż, sauna, basen czy jaccuzi.

Teraz drogie panie i panowie...relaks!

Pozdrawiam,
Katrin

sobota, 25 stycznia 2020

Mama czyta- "Wigilia pełna duchów"

Witajcie kochani!
Święta Bożego Narodzenia już dawno za nami, 
a ja czytelniczo dalej trwam w świątecznym klimacie. 
Zapraszam Was dziś na recenzję "Wigilii pełnej duchów"- 
zbioru opowiadań pełnych grozy.


Recenzowana przeze mnie pozycja literacka 
to wybór najciekawszych opowieści o duchach, 
które szczególnie w epoce wiktoriańskiej 
cieszyły się niezwykłą popularnością.
Znajdziemy tu wybitnych autorów, 
zarówno tych dobrze nam znanych, 
jak i całkowicie zapomnianych.
Fanów gatunku ucieszą takie nazwiska, jak:
Elizabeth Gaskell, F. Marion Crawford czy Edith Warton.



Muszę przyznać, że tytuł książki jest nieco mylący.
Akcja opowiadań wcale nie rozgrywa się w Wigilię,
 a raczej w okresie zimowym. 
Może to nieco rozczarować czytelnika,
 który spodziewał się bożonarodzeniowego klimatu. 
Książka w niczym nie przypomina "Opowieści wigilijnej" 
Karola Dickensa, a zapewne wielu z nas 
takiego właśnie podobieństwa będzie szukać.
Nie jest to jednak mankamet utworu. Wręcz przeciwnie.
Każde opowiadanie jest inne.
 To swoista mieszanka stylów i motywów.
Każdy z autorów ma inne podejście do tematu duchów i zjawisk nadprzyrodzonych. Nie jestem w stanie wskazać utworów, które najbardziej przypadły mi do gustu, bo w pewnym sensie, każdy z nich zaskoczył bądź zainteresował mnie czymś innym.

Niniejszy zbiór opowiadań z przełomu XIX i XX wieku, budzących dreszczyk grozy - i niestety tylko dreszczyk,
 to prawdziwa gratka dla fanów gatunku "ghost stories". 
Opowiadania nie przerażają,
 ale stanowią dobrą alternatywę na długie zimowe wieczory.
Zachęcam do lektury.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.


Pozdrawiam serdecznie
Aga S