sobota, 27 czerwca 2020

Mama czyta- "Ktoś jest w twoim domu" Stephanie Perkins

Witajcie w kolejnym wpisie z cyklu Mama czyta. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk mam przyjemność zaprezentować Wam nowość na rynku wydawniczym, która zainteresuje zapewne wiele z Was. Najlepszy thriller roku- jak głosiły zapowiedzi- "Ktoś jest w twoim domu" Stephanie Perkins.


Minął prawie rok, odkąd Makani Young zamieszkała w domu babci w samym środku kukurydzianej Nebraski, lecz dziewczyna wciąż jeszcze przyzwyczaja się do nowych śródlądowych warunków. I ciągle prześladuje ją przeszłość z czasów życia na Hawajach… Nagle wokół niej zaczynają ginąć uczniowie z jej liceum, Osborne High – jedno po drugim, w serii okrutnych morderstw, z których każde ma coraz bardziej makabryczny charakter od poprzedniego. Do tego nieuchwytny zabójca wydaje się wiedzieć o ofiarach znacznie więcej, niż reszta mieszkańców. Przerażenie w miasteczku rośnie, a polowanie na mordercę nie odnosi zamierzonego skutku – wręcz przeciwnie, zwiększa jego pewność siebie. Natomiast Makani musi stawić czoło własnym mrocznym sekretom… 
Horror jest bliżej niż sądzisz...

Książka zaczyna się obiecująco i wciąga od pierwszych stron. Bohaterami są młodzi ludzie uczący się w jednej szkole. Z pozoru normalni nastolatkowie. A jednak nie wszyscy...  Jak w typowym slasherze giną kolejne osoby, które w jakiś sposób zawiniły w oczach mordercy... Zdeprawowana amerykańska młodzież ma "wiele za uszami".  Psychopata, który w brutalny sposób zamordował trójkę nastolatków, w końcu musi się zmierzyć z tzw. "final girl"- czyli dziewczyną, która stawi mu czoła. I jak się domyślacie, będzie nią Makani. Jakie tajemnice skrywa dziewczyna i czy uda jej się rozwikłać zagadkę morderstw? 
Przekonajcie się sam :)

O samej książce powiem tylko tyle, że nie jest to wybitny thriller czy horror, jak wskazywały zapowiedzi. W trakcie lektury pojawiało się zaledwie wyczekiwanie, ale nie dreszcz emocji, który powinien towarzyszyć tego typu książkom. Być może wynika to z faktu, że książka adresowana jest do nastolatków. Z pewnością zadowoli młodego czytelnika, dla mnie to zdecydowanie za mało.

Pozdrawiam serdecznie
Aga S

piątek, 26 czerwca 2020

Testujemy z Coricamo #12

Minął kolejny tydzień i przyszedł czas na kolejny post pokazujący postępy naszego haftowania z Coricamo.

Pomalutku zbliżamy się do końca.

U Agnieszki już można podziwiać wiosenną dziewczynę:



U Asi przybywa magnolii:


A Ania postawiła już ostatnie krzyżyki. Teraz przyszedł czas na dokończenie liści:



Dla porównania zajrzyjcie do tego postu - tak było tydzień temu.

Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie życząc dużo słońca na nadchodzący weekend no i ... całe wakacje, wszak to już koniec roku szkolnego!

Wypoczywajcie i bądźcie zdrowi :))

Asia, Aga i Ania

czwartek, 25 czerwca 2020

Współczesne uzależnienia u dzieci i młodzieży

Uzależnienie staje się dla nas zastępczą tożsamością, która uwalnia nas od konieczności poszukiwania naszej tożsamości prawdziwej.- /Wojciech Eichelberger/

Kochani, dzisiejszy wpis postanowiłam poświęcić uzależnieniom wśród dzieci i młodzieży. Serdecznie zapraszam Was do jego lektury, chwili refleksji i przemyśleń...

Człowiek może uzależnić się niemal od wszystkiego. Niegdyś uzależnienie kojarzyło nam się z niedozwolonymi substancjami- narkotykami, dopalaczami. Za uzależnionych uważano palaczy czy alkoholików. Niestety to dość schematyczny i krzywdzący sposób myślenia, gdyż problem jest dużo bardziej złożony. Możemy uzależnić się bowiem od substancji- takich jak właśnie alkohol, papierosy, kofeina czy teina. Uzależnienie może dotyczyć również przedmiotów czy często powtarzanych czynności: nadmierne oglądanie telewizji, korzystanie z komputera czy telefonu, robienie zakupów, żucie gumy, jedzenie słodyczy czy fast foodów, udział w grach hazardowych czy przesadzanie z aktywnością fizyczną. 

Kontroluję to, co robię.
W każdej chwili mogę przestać.

Robię to, bo sprawia mi przyjemność. 

Takie zdania słyszał chyba każdy z nas od osób, które mają problem z uzależnieniem. Niezdolne są one do rezygnacji z zażywania substancji lub wykonywania czynności, które pozwalają im zapomnieć o codziennych trudnościach i problemach.  Uzależnienia zawsze zaczynają się z pozoru niewinnie: jeden kieliszek, jeden papieros, jeszcze godzinka przy komputerze... Pamiętajmy jednak, że problem nie tkwi tylko w przedmiocie uzależniającym, ale w osobie uzależnionej. Często bowiem przedmiot uzależnienia pozwala znieść dotkliwą pustkę wywołaną przez brak miłości, więzi z innymi ludźmi, celu życiowego, zdrowia, samoakceptacji. Pamiętajmy o tej złożoności problemu, zanim kogoś ocenimy zbyt pochopnie.

Uzależnienie od telefonu, czyli fonoholizm to jedno z popularnych uzależnień XXI wieku. Przejawia się ono między innymi bezsensownym korzystaniem ze smartfona oraz korzystaniem z niego w miejscach i sytuacjach nieodpowiednich do tego celu. Więcej szczegółowych informacji o objawach tego uzależnienia znajdziecie tutaj <klik>. Proszę obejrzyjcie ten niezwykle wymowny film <klik>. Jeśli Wasza pociecha zachowuje się podobnie, to macie sporo powodów by zacząć się martwić. Niewiele osób zdaje sobie bowiem sprawę z konsekwencji zdrowotnych wynikających z nadmiernego korzystania z telefonu. Są to: problemy ze wzrokiem, bóle mięśni, a także różnorakie problemy psychiczne i emocjonalne- stany lękowe, nadmierny stres, depresja. Czas zatem zadać sobie pytanie, czy korzystasz z telefonu z rozsądkiem? Czy śledzisz wszystkie powiadomienia z portali społecznościowych? A może sięgasz po telefon bezwiednie, bez konkretnej przyczyny? 


Kolejnym urządzeniem nieodłącznym w naszym życiu i życiu naszych dzieci jest komputer bądź tablet. Nie oszukujmy się. Niezmiernie ułatwiają nam życie. Dostęp do Internetu ułatwia zdobywanie informacji, pomaga w nauce. Często robimy internetowe zakupy, załatwiamy wiele spraw online. Sam komputer nie jest złem samym w sobie, ale jak mówi przysłowie- diabeł tkwi w szczegółach... Problem zaczyna się wówczas, gdy zbyt wiele czasu spędzamy przed monitorem. Bardzo dokładnie i szczegółowo problem opisano w poniższym artykule tutaj <klik>, dlatego nie będę powielała tychże informacji, a odeślę Was do jego lektury. Podobnie, jak w przypadku telefonu, nadmierne korzystanie z komputera niesie za sobą szereg przykrych konsekwencji zdrowotnych: problemy ze wzrokiem oraz zaburzenia emocjonalne. Nie wspominając o zagrożeniach wynikających z nieodpowiedniego korzystania z Internetu, chociażby omawianej niedawno cyberprzemocy <klik>, czy nieodpowiedzialnym korzystaniu z mediów społecznościowych <klik>.

Zanim pozwolimy na korzystanie z dobrodziejstw rozwijającej się technologii pamiętajmy, że urządzenia elektroniczne izolują nas od realnego życia i niszczą relacje z osobami z naszego otoczenia. A przecież to one są najważniejsze. Internetowe znajomości są bowiem nietrwałe i niepewne. Korzystajmy więc z nich z umiarem i rozsądkiem.

Kolejnym poważnym problemem wśród młodzieży są narkotyki i dopalacze. Nie będę rozpisywała się nad tym zagadnieniem, gdyż jest ono dość szeroko omawiane w wielu miejscach. Szczegółowe informacje znajdziecie na stronie Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii tutaj <klik>. Niemniej warto pamiętać, że są to substancje mające bardzo negatywny wpływ na ciało człowieka. Nie ma organu, którego by nie niszczyły. Ich zażywanie skutkuje poważnym zatruciem organizmu, a nawet może prowadzić do zgonu.


Niestety nie tylko niedozwolone substancje stanowią niebezpieczeństwo dla naszych dzieci. Pokuszę się o stwierdzenie, że prawdziwym zagrożeniem naszych czasów jest tzw. fast food, czyli jedzenie śmieciowe dostępne są na wyciągnięcie ręki. Bary szybkiej obsługi, budki czy food trucki pojawiają się na naszych ulicach niczym grzyby po deszczu. Żyjemy szybciej i intensywniej, nie zawsze przykładając wagę do tego, co jemy. Hamburger, kebab, frytki, hot dogi, zapiekanki, pizza czy napoje gazowane... Lista jest długa i niezwykle kusząca, zwłaszcza dla dzieciaków, które prócz posiłku do zestawu dostają zabawkę... Sieci prześcigają się w sztuczkach mających zwabić klientów. A rzadko zdajemy sobie sprawę, że taka żywność uzależnia! Fast foody dostarczają do naszego organizmu ogromne ilości tłuszczu. Olej w takich miejscach użytkowany jest wielokrotnie, co powoduje, że dostarczamy do naszego organizmu substancje rakotwórcze. Ponadto taka żywność nie zawiera substancji odżywczych, które niezbędne są do prawidłowego funkcjonowania naszego ciała- a ciało naszych dzieci dopiero się rozwija i kształtuje, więc takie niedobory są szczególnie niebezpieczne. Bezwartościowe jedzenie prędzej czy później prowadzi do otyłości, choroby wieńcowej, chorób nowotworowych, miażdżycy, chorób wątroby i serca, a także do alergii pokarmowych. Ponadto korzystanie z barów fast food współwystępuje często z ograniczoną aktywnością fizyczną i ze złymi nawykami żywieniowymi, co jeszcze bardziej sprzyja otyłości. Czy tego właśnie chcemy dla siebie i naszych pociech?


W dzisiejszym świecie każdy chce być piękny. Z zachwytem patrzymy na modelki, celebrytów... Porównujemy się z naszymi znajomymi, otoczeniem. Dbałość o wygląd również może stać się naszym uzależnieniem. Przesadna dbałość o zdrowy styl życia i odchudzanie także mają zgubny wpływ na nasz organizm. Pojęcie anoreksji czy bulimii znane są powszechnie. To bardzo poważne zaburzenia odżywiania wynikające z obsesyjnego kontrolowania własnego ciała- jego wyglądu i wagi. Niemniej równie szkodliwe jest nadmierne kontrolowanie tego, co jemy. Przesadna dbałość o skład posiłków nie pozwala wsłuchać się w potrzeby naszego organizmu i również prowadzi do braków substancji odżywczych i witamin w naszym organizmie. Specjaliści zachęcają, by aktywnie spędzać czas. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że ćwiczenia fizyczne mogą stać się nałogiem! Uprawianie sportu kojarzy się nam z wytrwałością, samodyscypliną, mobilizacją. Piękne, wysportowane ciało jest przedmiotem zazdrości, a przecież wcale nie musi być oznaką dobrego zdrowia! Ciągłe dążenie do poprawy naszej masy mięśniowej może stać się obsesją i mieć opłakane skutki zdrowotne. Bigoreksja dotyka nie tylko mężczyzn, ale również kobiety. Warto czasem zastanowić się, czy zachowujemy umiar...


Analizując zagadnienie uzależnień uświadomiłam sobie jedną rzecz. Świat stanowi dla nas i naszego potomstwa jedną wielką pułapkę. Technologia, która ma ułatwiać nam życie, może stać się też naszym przekleństwem. Sami wytwarzamy substancje, które szkodzą naszemu życiu i zdrowiu, ale z drugiej strony światłe umysły tworzą lekarstwa, które nas leczą. Żywność również bywa zdradliwa- zarówno ta śmieciowa, jak i nadmiernie poprawnie skomponowany posiłek. We wszystkim musimy kierować się intuicją i własnym rozumem. Tylko zachowanie równowagi pozwala uniknąć pułapek i nie pozwoli nam wpaść w sidła nałogu.
I tej równowagi Wam życzę.

Pozdrawiam
Aga S


środa, 24 czerwca 2020

Kiedy pada deszcz dzieci się nie nudzą - mokro i kolorowo

Letnie deszcze są czymś zgoła innym niż jesienne etc. Zwykle jest dość ciepło więc nawet spacer w deszczu jest przyjemnym doświadczeniem. Zawsze powtarzam, że z cukru nie jesteśmy i się nie rozpuścimy...ale moje dzieci mają tendencję do przesady...haha, co prawda w lecie pozwalam im na o wiele więcej ale gdy tacy mokrzy cali są jesienią, gdy jest zimno nie jest mi już tak do śmiechu...chociaż... hartują się :) a sama pamiętam, że jako dzieciak lubiłam takie zabawy w deszczu...zresztą zostało mi to po dziś dzień...
Po tak przydługim wstępie do rzeczy...
Podobno nie ma złej pogody na spacer tylko nieodpowiednie ubranie... Jadzia korzysta ze swojego nowego nabytku jakim są kalosze-gumiaki ;) ostatnio to najbardziej pożądana część jej garderoby...
Na spacerze dotyka liści traw, podnoszę ją do drzew żeby mogła pociągnąć za gałązkę z której spadną krople wody...doświadcza, próbuje, eksploruje.


Kałuże...przednia zabawa. Można skakać w kałużach, można do kałuży wrzucać kamyki, gałązki i liście. Pamiętam swego czasu jak Zosia i Antek zrobili sobie z patyka i źdźbła długiej trawy wędkę, następnie nawrzucali do dużej kałuży listki i bawili się, że łowią ryby w stawie...
W kałuży można patykiem mieszać wodę, w zależności jakie mamy podłoże, może nawet uda się błoto zamieszać?

Po powrocie do domu wciąż można kontynuować mokrą zabawę. Wystarczą pojemniczki do przelewania i woda. Taki maluch jak Jadzia (1,5 roku) uczy się w ten sposób dokładności, staranności ruchów. No i co tu dużo pisać...zabawa na mokro to ZAWSZE DOBRA ZABAWA.



Tutaj ta sama zabawa w parny, poburzowy dzień na tarasie...przelewanie, rozlewanie, to jest TO!
Dzieciaki mają tez swoje miejsce w sadzie na takie zabawy...z naczyniami do zabawy, łyżkami, łopatkami, ostatnio rzuciła mi się nazwa owego "miejsca zabaw" otóż to "BŁOTNA KUCHNIA"

Jak wiadomo czasem po burzy możemy zauważyć na niebie tęczę. Tą Antoś (7 lat) wykonał jako pracę w ramach zdalnego nauczania. Wykorzystaliśmy znane koraliki Pyssla, ale w sposób niestandardowy, mianowicie Antoś przyklejał je do plasteliny...
Przy okazji Pani z zerówki zaproponowała fajną zabawę, która polega na wymyśleniu śmiesznego zdania (pierwsze litery kolejnych wyrazów są kolejnymi literami nazw kolorów tęczy) np.: CZemu Patrzysz Żabko Zielona Na Głupiutkiego Faraona (CZerwony, Pomarańczowy, Żółty, Zielony, Niebieski, Granatowy, Fioletowy)...a może i Wy wymyślicie jakieś swoje zdania? Podrzućcie pomysły w komentarzu.


Oczywiście Jadzia bardzo chciała towarzyszyć bratu więc i dla niej koraliki i plastelina pod moim nadzorem...w ten sposób oczywiście ćwiczy motorykę małą, chwyt pęsetowy, doświadcza w dotyku różnych struktur...powstał upominek od Jadzi na Dzień Taty:




Teraz coś dla rodziców o mocnych nerwach haha...tak zwykle wyglądają zabawy z woda moich starszych dzieci...cali mokrzy, brudni i równie szczęśliwi...


Na koniec równie kolorowa zabawa. Wyciągnęłam tablicę magnetyczną, kolorowe literki-magnesy. Młodsza jedynie "układa" sobie literki na tablicy, wkłada do pudełka, starszakom możemy zaproponować szereg zabaw dzięki którym nawet się nie obejrzą a wiele się nauczą...np pokazujemy dzieciom flagi a ich zadaniem jest ułożenie z liter nazwy państwa...lub podajemy karteczkę z kolorową kropką a dziecko odgaduje i "zapisuje" za pomocą magnetycznych literek nazwę koloru np.w języku angielskim. Dzieciaki mogą układać nowe wyrazy np. z wyrazu MAKULATURA (kultura, tur, mur, kula, mak, makutra etc.). 

A Wy lubicie zabawy mokre i kolorowe? 
Pozdrawiam Was ciepło!
tynka

wtorek, 23 czerwca 2020

Dzień Ojca!

Kochani Tatusiowie,
w tym wyjątkowym dniu przyjmijcie od nas najserdeczniejsze życzenia,
tradycyjnie szczęścia, zdrowia, pomyślności, 
ale także niesłabnącej cierpliwości i pasji w odkrywaniu zagadek tego świata przed Waszymi wspaniałymi dziećmi, 
energii w rozwiązywaniu zadań specjalnych :))



To w Waszych ramionach ukojenie znajdują dzieci i My, Mamy Waszych dzieci :))



Dziękujemy, że jesteście.

Dobrego dnia Kochani!

Zespół KTM

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Rozmowy w Klubie Twórczych Mam #3

Witajcie!

Dziś zapraszam Was na rozmowę z Agatą Baran, która prowadzi bloga "robótki ręczne na wesoło" <klik>

Zaparzcie sobie kawkę lub herbatę, rozsiądźcie się wygodnie i miłego czytania...

Witaj Agata, bardzo mi miło, że zechciałaś przyjąć zaproszenie do naszego cyklu "Rozmowy w Klubie Twórczych Mam".


Witam bardzo serdecznie i dziękuję Wam Dziewczyny, Tobie Tynko przede wszystkim, za zaproszenie i za możliwość pojawienia się w Waszym nowym cyklu, jest mi niezmiernie miło i uśmiecham się na myśl o naszej "rozmowie" :)


Agata, wiem, że masz dużą rodzinę, powiedz, czy to zawsze było
Twoim marzeniem?


Tak, marzyłam o dużej rodzinie. Sama mam trzech braci (jednego w niebie), chociaż mama często powtarzała, że żałuje, że nie ma nas więcej. Tata ma czworo rodzeństwa, mama miała troje więc jakby wielodzietność w naszej rodzinie była i jest. Może ja pobiłam wszystkich hehe ale naprawdę mam duże pokłady miłości i z tą miłością przyjmuję kolejne życie. A do tego podobnie jest z moim M więc od początku ta kwestia w naszej rodzinie była jasna, że jesteśmy otwarci na życie i za to dziękujemy Bogu każdego dnia.


Jak to jest być mamą wspaniałej szóstki?

Siódemki...szóstki żyjącej i jednej Basi w niebie... Każda mama wie, że bycie nią to wspaniała sprawa. Mimo, że macierzyństwo wymaga od nas wiele pracy, poświęcenia, czasem rezygnacji z siebie, cierpliwości, oddania... itd. to to, co dostajemy w zamian od naszych pociech (uśmiech, piękne słowa, niezwykłe miny, czułe gesty itd...) przewyższa nasz wkład. Chcę zaznaczyć, że bycie mamą, mimo wielu wyrzeczeń to niesamowita przygoda! Nie da się tego opisać słowami, macierzyństwo jest niezwykle przejmujące, wiele drobiazgów dostrzeganych każdego dnia daje mnóstwo energii, radości, wzrusza i doprowadza do zachwytu serca, to niesamowite jak Pan Bóg uczynił tą relację, docenił nas jako kobiety tym, że tylko my możemy pod naszym sercem nosić kolejne życie, tylko my nawiązujemy szczególną więź z niemowlęciem je karmiąc.....zawsze mnie to zadziwia jak dziecko po zapachu wyczuwa swoją mamę.... to NIESAMOWITE !!! Relacja z tatą jest zupełnie inna, równie piękna ale inna :) A jeśli chodzi o Basię, naszego Aniołka, myślę, że to, co miała zdziałać na ziemi to już zrobiła, bez niej, nasza rodzina byłaby inna. Nie było nam lekko, mnie pewnie trudniej niż mojemu M ale właśnie po to jest mąż, żeby wspierał. Bez mojego M byłoby mi ciężko o tym mówić, dzięki niemu godnie pożegnaliśmy Basię i mimo blizny w sercu wiem, że tak miało być. Dzieciom, dzięki tej sytuacji, jest łatwiej mówić o śmierci, jest to dla nich takie naturalne, że mamy Aniołka, siostrę, tak jak ja zawsze wiedziałam, że mam Aniołka brata. Dzieci są mądre i dużo rozumieją, więcej niż nam się wydaje.


Tak naprawdę masz do spełnienia wiele ról: kobieta, żona, matka, córka, siostra, przyjaciółka i wiele innych...jak to łączysz?

Jak to łączę ?! Nigdy się nie zastanawiałam nad tym, myślę, że po prostu jestem sobą, a że mam ugodowy charakter to jest mi łatwiej te wszystkie role godzić. Od zawsze ważną rolę w moim życiu stanowiły relacje z innymi ludźmi, zawsze o nie starałam się dbać, nie po to żeby być lubianą, ale po to żeby innym było w tej relacji dobrze. Aby się uśmiechali, byli szczęśliwi... mnie to daje dużo radości i sprawia, że działam dalej. Oczywiście, to nie tak, że każda pierwsza lepsza znajomość jest do końca życia.... po prostu jak już kogoś bardziej poznaję, to staram się utrzymywać kontakt, tworzyć swoje rękodzieło, sprawiać niespodzianki urodzinowe ... takie drobne gesty, myślę, że to właśnie w nich tkwi szkopuł, one sprawiają, że ta relacja się pogłębia a jak nie ma przysłowiowej "mięty" to i chęci brak. Ale przyznaję się, że to nieliczne przypadki :)





Agatko, pytanie jakie się nasuwa na pewno nie tylko mi, ale i wszystkim, którzy Cie znają to prośba byś zdradziła sekret w jaki sposób rozciągasz dobę? Masz gromadkę dzieci, prowadzisz edukację domową, pracujesz, rozwijasz pasję w postaci różnego rodzaju rękodzieła, współprowadzisz gospodarstwo z Rodzicami...Podziel się sekretem...

Tak, zawsze jak czytam Wasze komentarze o rozciąganiu doby to się uśmiecham. Sprowadzam Was więc na ziemię, moja doba niestety też ma 24h :) Cóż... Jestem mamą 24h/dobę, poza tym mam zawód ogrodnika, w którym nigdy nie pracowałam, ponieważ na piątym roku już urodziłam najstarszego syna i tak dalej poleciało. Oprócz wykształcenia wyższego ukończyłam rok przed maturą studium organistowskie i to tym zajmuję się w czasie "wychodnego" z domu :) Nie jest to praca zarobkowa, dostaję jakąś ofiarę, ale to nie dla niej gram podczas mszy i nabożeństw. Przede wszystkim chcę innym pomagać się modlić. Ale jeśli chodzi o organizację czasu, to u mnie przede wszystkim pomaga to, że nie jestem perfekcjonistką.
Całe życie stosuję się do zasady, że najpierw obowiązki a potem przyjemności, w tym, że dla mnie obowiązkiem jest np. postawienie kilku krzyżyków a przyjemnością zrobienie obiadu :) Taka mała przewrotność. Oczywiście, nie myślcie, że siedzę przy haftach a dzieci głodują... chciałam Wam tylko pokazać jak podchodzę do życia codziennego... Staram się znaleźć we wszystkim równowagę, żeby nie zgubić tego co dla mnie ważne.... dlatego mimo, np. nie ogarniętej chałupki siadam wygodnie i stawiam kilka krzyżyków, tak dla równowagi psychicznej, jak stan rzeczy wymaga zmiany, wracam z powrotem do życia rodzinnego. Przy maluchach, nie da się siedzieć z drutami, czy wycinać czegoś nożem.... ale np. mały hafcik machnąć, lub coś szydełkiem wysupłać, owszem. Dzieci się bawią a ja jestem z nimi, ale i też ze swoim światem rękodzieła....., siedzę na podłodze, przy nich, rozmawiając i się śmiejąc, ale i działając przy hafcie czy z szydełkiem....niektóre elementy da się połączyć. Oczywiście gdy działam z kartkami to siadam do nich gdy mam opiekę do dzieci, lub wieczorem gdy śpią, no ale chyba każda z nas nie raz zarwała nockę :) Ja uwielbiam ten czas, gdy słychać ich naprzemienne oddechy, kocham ich BARDZO ale właśnie czasem w nocy lubię mieć czas "dla siebie" :) Nasze dzieci (póki co najstarsza dwójka a od tego roku dołączy trzeci do zerówki) są w Edukacji Domowej. Karol skończył drugą klasę, Jan pierwszą. To początki naszej przygody z tą formą nauki, więc póki co klasy 1-3 to bułka z masłem. Nie wiem jak będzie później... Na pewno plusem ED jest to, że nigdzie nie muszę być na czas, nie muszę się spieszyć, zrywać młodsze dzieci skoro świt, żeby te starsze odstawić do placówek, w ciągu dnia te młodsze nie są same tylko razem ze starszymi spędzają czas, młodsze dzieci uczą się od starszych, razem siedzą z nami przy stole i wspólnie coś działamy..... materiał przerabiam w swoim tempie, na swój sposób dopasowując do dziecka, nikt mnie nie nie rozlicza każdego dnia, z tego, co zrobiliśmy. Podsumowaniem jest egzamin w szkole (w tym roku zdalnie z domu przez kamerkę)... Minus, a może i plus - własna mobilizacja, siebie, dzieci i całej rodziny. Właśnie myślę, że ED ma nauczyć dziecko samodzielnej pracy i zrozumienia, że uczy się dla siebie ale jak to zrobi, kiedy i przy pomocy czego to nie ma znaczenia. Podam przykład: nasz drugi syn Jan, jest zapalonym "żołnierzem," uwielbia wszelką z tym związaną literaturę, stroje itd. Więc aby zachęcić go do ćwiczenia czytania czyta książki związane z powstaniem warszawskim czy II wojną światową a nie czytanki ze szkolnego podręcznika. Tu ma znaczenie ćwiczenie czytania a tematyka nie jest tu istotna... w szkole Pani przy 30 osobowej klasie nie jest w stanie choćby nie wiadomo jak bardzo chciała podejść indywidualnie do każdego ucznia. Zdaję sobie sprawę, że takie rozwiązanie nie jest dla wszystkich rodzin i nie mam tu na celu zachęcania Was do tego czy negowania placówek oświatowych... Wszystko ma swoje plusy i minusy a czas pokaże jak będzie u nas dalej :)

Kiedy narodziła się Twoja miłość do rękodzieła? Od czego zaczynałaś?
Jakie były kolejne techniki, w których się odnajdywałaś?
 



Zaczynałam w szkole podstawowej.... ale dokładnie nie wiem kiedy. Najpierw pamiętam mama nauczyła mnie szyć na maszynie i robić na drutach, potem szkoliłam się w tej dziedzinie pod okiem babci, dziergałam głównie szaliki i tak zostało do dzisiaj, forma prosta jest dla mnie najprostsza ;) A maszynę poznaję do teraz. Taki samouk jestem w tej dziedzinie i marzę o kursie, na którym bym mogła się nauczyć więcej. Następne było szydełko, szkoliłam się w tej dziedzinie sama, uwielbiam prace, które można dzięki jego pomocy stworzyć, wciąż mnie zaskakuje :) Kolejny był haft krzyżykowy i to jest moja największa miłość !!! Po drodze było też malowanie na szkle, na płótnie, papierze... ostatnie lata to decoupage i papierowa wiklina a od zawsze tworzę kartki na przeróżne okoliczności.... Zaczęło się od urodzinowych karteczek dla bliskich, a teraz wiadomo wszelakie okazje. Do szydełka, czy drutów chętnie wracam, ale jak wspominałam wcześniej, druty są niebezpieczne przy małych dzieciach więc rzadko po nie sięgam. Próbowałam też swoich sił w filcowaniu... zupełny niewypał :) A no i ostatnio odnawianie mebli, które daje mi mnóstwo radości i satysfakcji. Misz masz ale pozytywnie zakręcony, bo duuużo z tego co robię daję innym aby chociaż odrobinę ich rozweselić, żeby poczuli ciepło na swoich sercach i wiedzieli, że jest ktoś kto o nich pamięta.






Inne prace decoupage, czy karteczki oraz szydełkowe znajdziecie na stronie Agaty.
Poza tym kojarzycie Agatkę na pewno dzięki jej charakterystycznym metryczkom i sercom-które są praktycznie jej wizytówką, poniżej przedstawiam Wam tylko kilka przykładowych:







Miałam to szczęście poznać Cię osobiście, pełna ciepła, otwarta i o cierpliwości anioła...skąd czerpiesz siły? 


Modlę się o nie, więc tylko dzięki Bożej łasce je mam :) Miło mi, że tak mnie odbierasz Tynko :)



Czy osoba tak zapracowana zna pojęcie CZASU WOLNEGO? Masz taki? Tylko dla siebie? 


Dla siebie mam rękodzieło, jeżdżę też czasem na rowerze i na rolkach. Spotykam się z koleżankami... może nie jest tego dużo ale dla równowagi wystarcza. Mój czas wolny jest w ruchu, mogę nawet przywieźć drzewo w czasie wolnym, mnie to nie przeszkadza :) Dla mnie, po prostu oderwanie się od dzieci jest czasem wolnym, szanuję go i doceniam i z uśmiechem wracam do pociech. Teraz jest miesiąc czerwiec, więc nabożeństwa czerwcowe, nawet "wyrwanie się" na takie 15-minutowe nabożeństwo jest dla mnie czasem wolnym, czyli innym od tego w ciągu całego dnia i staram się z niego czerpać ile się da.

Wiem, że Twoja najbliższa rodzina zaangażowana jest w różne działania lokalne propagujące kulturę, pochwalisz się w jaki sposób to robicie?

Cała nasza rodzina (my z dziećmi, rodzice moi i bracia) jest zaangażowana w działalność Towarzystwa Miłośników Polesia i Białkowa. Pomagamy społecznie w przygotowywaniu różnych imprez naukowo-kulturalnych (co roku organizujemy żniwa, jak to z chlebem było, gdzie pokazujemy jak od ziarenka powstaje chleb, z pokazem koszenia sierpem, kosą, żniwiarką i innymi maszynami, po przez młócenie cepem, młocarnią i wypiek chleba), jeździmy na inne festyny z promocją jadła poleskiego oraz ze śpiewem zespołu Kryniczeńka, który został przez Towarzystwo powołany, po prostu szerzymy i propagujemy kulturę poleską tu i tam. Mamy swoje poleskie stroje, które w większości zostały wyhaftowane przeze mnie, na wzór starych, 100- letnich koszul przywiezionych zza Buga przez naszych dziadków i pradziadków. Koszule są lniane, spódnice tkane, kolorowe.... Ostatnio w 2018 roku mieliśmy możliwość wystąpienia jako statyści w filmie KRESY, których kadry były nakręcane w naszej stodole i w naszym kościele parafialnym. Premiera filmu odbyła się w kinie Cinema City w Zielonej Górze, na którą udaliśmy się w strojach poleskich, a ostatnio nawet film został emitowany w telewizji polskiej. To było ciekawe doświadczenie, na pewno jedyne w swoim rodzaju, także pod względem ciężkiej pracy aktorów. W zdjęciach wzięli udział nasi synkowie oraz Zosia, no i właśnie Zosia była najwytrwalsza :) A działalność lokalna to także nasz mini skansen, kiedyś poleska stodoła z eksponatami, która niestety została podpalona i spłonęła doszczętnie, teraz staramy się o chatkę z chlewikiem, chcemy ją ściągnąć z Białorusi, czy się uda, czas pokaże.....

link do filmu https://vimeo.com/297062518









Zapewne wiele osób zastanawia się w jaki sposób ogarniasz pamięć o każdym z okazji urodzin, imienin czy Świąt...Twoje karteczki zawsze hand made i wysyłasz je mnóstwa osób, prawda? Jak to ogarniasz?

Uwielbiam niespodzianki sama. ale także lubię je robić innym. Dlatego stworzyłam sobie taki kalendarz, niezależny od roku i dni tygodnia i tam mam wpisane osoby o których chcę pamiętać, głównie dzieci naszych przyjaciół :) Oczywiście przeglądam go co jakiś czas szukając okrągłych jubileuszy, no i staram się na bieżąco uzupełniać o nowe rocznice ;) Radość i uśmiech małych adresatów jest dla mnie bezcenna i będę kontynuować moją działalność :):):) hihi:) a jeśli chodzi o święta, to mam swój notesik, w nim mnóstwo adresów i piszę dwa razy w roku około 80 kartek i puszczam w świat :) sms czy e-mail nie mają dla mnie takiego znaczenia, staram się też dokładać do kartek nasze rodzinne świąteczne zdjęcie, niestety nie zawsze wyrobimy się na czas :) taki mały wyraz pamięci o innych i kawałek naszej rodzinki :)



W ten sposób posyłasz wiele dobra w świat, wiesz o tym, prawda? Każdy list, karteczka, znak pamięci o drugiej osobie naprawdę wiele znaczy.

To prawda Justynko i dla mnie też to dużo znaczy, bo mnie to ogromnie cieszy i daje mnóstwo energii do dalszego działania i kontynuacji tego co robię. Uśmiecham się, kiedy to piszę, więc to raczej prawda ;)

Bardzo Ci dziękuję Agatko za poświęcony czas :)

A Wam, drodzy Czytelnicy za uwagę :)

POZDRAWIAM CIEPŁO!
tynka

sobota, 20 czerwca 2020

Kiedy pada deszcz, dzieci się nie nudzą #kamyczki

Niedawno będąc na spacerze z mężem znaleźliśmy mały kolorowy kamyczek. Niestety nieświadomi fajnie zapowiadającej się zabawy kamyczek został tam, gdzie leżał. Tydzień później trafiłam na grupę #kamyczki na facebooku i zachwyciłam się ideą tej kamyczkowej zabawy. Zabawa podobna trochę do szukania pokemonów na smarfonie, ale znacznie bardziej intrygująca, kreatywna i co najważniejsze można w nią zaangażować całą RODZINĘ!

Zabawa przyszła do nas z Czech. Ostatnio było o niej głośno nawet w telewizji.

My nasze pierwsze kamienie znaleźliśmy na Tężni w Radlinie. Dziewczynki były bardzo zadowolone ze znalezionych skarbów.





 Następnego dnia pojechałyśmy do sklepu i zaopatrzyłyśmy się w akrylowe farby z action (bogata gama kolorów tubki po 75 ml za 4 zł i lakier bezbarwny ). Do malowania kamyków wykorzystałyśmy kamienie przywiezione w zeszłym roku znad morza .


 ZNALEŹLIŚCIE KAMIEŃ? Dołączcie do grupy i dodajcie zdjęcie kamienia z obu stron. Wpiszcie miejsce, gdzie kamień był znaleziony, wraz z kodem pocztowym. Jego autor, jak i my inni, możemy sprawdzić gdzie aktualnie kamień się znajduje. Na podstawie kodu pocztowego dowiecie się skąd kamień do was przybył. Kamień możecie sobie zostawić, ale jeszcze lepiej będzie, jeśli przesuniecie go dalej i pozwolicie mu "wędrować".



CHCECIE STWORZYĆ KAMIEŃ? Zainteresowało Cię to i chcesz także tworzyć? Jest to świetna zabawa zarówno dla starszych i młodszych. Kamień można pomalować w dowolny sposób. Niektóre z nich to prawdziwe majstersztyki.  Nie zapomnij opisać swojego dzieła-na odwrocie umieść logo Facebooka "F" oraz kod pocztowy miejsca, gdzie kamień powstał. Kamień sfotografuj, udostępnij w grupie wraz z informacją o mieście i kodem pocztowym, z miejsca z którego kamień "wyruszy", później może się już pójść w podróż.

 GDZIE GO POŁOŻYĆ? Kamień ułóż w widocznym miejscu. Najlepiej w takim, gdzie istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś go zauważy (parki, ławki, place zabaw, rynek).



Ja z córeczkami ciągle maluję ;-) Nasze kamyki zawędrowały już do Rodzinnego Parku Rozrywki w mieście, gdzie mieszkamy i do parku. Kolejne pojadą do Radzionkowa, ponieważ podrzucimy je tam przy okazji na rynek jadąc na urodzinki kuzyna dziewczynek. Planujemy też zabrać nasze na wakacje do Dąbek i na pewno będziemy je podrzucać wszędzie tam, gdzie będziemy się wybierać na krótkie jednodniowe wakacyjne wycieczki ;-) Także śmiało szukajcie i dołączajcie do zabawy ;-)

Pozdrawiam serdecznie,
Monika