sobota, 29 czerwca 2024

Mama czyta: "Kwintesencja wszystkiego" S.Sheehy

Czy książka o fizyce może być ciekawa dla zwykłego Kowalskiego? Czy może być zrozumiała dla laika? Dla kompletnego laika nie, ale jeśli pamiętasz podstawy fizyki chociażby ze szkoły średniej i masz w sobie ciekawość świata to "Kwintesencja wszystkiego" Suzie Sheehy jest dla Ciebie. Suzie to niesamowita kobieta - fizyczka z zawodu, której pasję do nauki, fizyki i eksperymentów można wyczuć już we wstępie do jej książki. Zapraszam do wspólnego zagłębienia się w świat kwarków, cząstek elementarnych, skomplikowanych sprzętów laboratoryjnych i mnóstwa ciekawych i fantastycznych historii ze świata Suzie Sheehy. 

Na początku zastanów się czy będąc w szpitalu zastanawiałeś/aś się kiedyś ile otaczających Cię urządzeń powstało dzięki wynalazkom i doświadczeniom fizyków? Albo, że smartfony to nie tylko elektronika i czipy, ale również mechanika kwantowa? .... Dzięki lekturze "Kwintesencji wszystkiego" dowiesz się w jaki sposób fizyka doprowadziła do powstania tak wielu nowoczesnych technologii, które obecnie uważamy za oczywiste i codzienne.

Opowieść rozpocznie się w Würzburgu w Niemczech w 1895 roku, gdzie w wyjątkowo dostojnym laboratorium zapoznamy się z Wilhelmem Röntgenem. Autorka wciągnie nas w świat fizyka trzeciosobową narracją, dzięki której będziemy w stanie oczyma wyobraźni na bieżąco widzieć i robić dokładnie to co Röntgen. Rozejrzymy się po jego nietypowym laboratorium i odkryjemy z nim lampę katodową. A potem od tej lampy katodowej przejdziemy od wymalezienia promieni rentgenowskich, aż po nowoczesną elektronikę. Chwilami opowieść czyta się jak dobry kryminał, mimo że nadal czytamy o fizyce. Wciągamy się w świat doświadczeń i przeżyć realnych ludzi, którzy odkryli wielkie rzeczy. Jedni z nich udostępnili swoje wynalazki za darmo, by nauka i medycyna mogły z nich korzystać i ratować ludzi, inni eksperymentowali w celach czysto finansowych (i nie twierdzę oczywiście, że jest to coś złego).

Czytając kolejną opowieść o odkryciu promieniotwórczości można zauważyć zaskakujący fakt. Być może wielu z Was wydawało się tak jak mi, że nowe, przełomowe odkrycia były w świecie nauki witane z radością i otwartością. Okazuje się, że wcale tak nie było. To co odkrywali fizycy, mogło być sprzeczne z wiedzą chemików i przez nich publicznie odrzucane. A samo odkrycie promieniotwórczości, które finalnie połączyło ze sobą wspólną pracą badawczą ówczesnych przeciwnikow w teorii materii (chemika Soddy'ego i fizyka Rutherforda) wywołało nie mały zamęt w świecie nauki i wcale nie zostało przyjęte jako przełomowe odkrycie, a raczej coś kontrowersyjnego, co wywraca porządek nauki do góry nogami, zarówno dla chemików, jak i fizyków. 

Najbardziej fascynujący był dla mnie rozdział o synchrotronach i promieniowaniu synchrotronowym. Uświadomił mi, że wiele zjawisk zostało wyjaśnionych zostało nie w małych laboratoriach przez dzielnych naukowców, ale właśnie dzięki ogromnym synchrotronom. I ogrom tych odkryć i dziedzin, które obejmują mnie zadziwił i pozytywnie przytłoczył. Rozdział ten pokazuje też, że wynalazki fizyków potrafią połączyć różne dziedziny nauk i przynieść przełomowe odkrycia w każdej dziedzinie. Synchrotrony są używane w tak wielu naukach, że aż ciężko to objąć rozumem - fizyka, biologia, radioastronomia, wirusologia, archeologia czu szeroko rozumiana medycyna to tylko nieliczne z nich. Że nie wspomnę o zastosowaniach komercyjnych i przemysłowych. 
Książka była dla mnie również inspirującą podróżą jeśli chodzi o inspiracje wielkimi ludźmi oraz motywację. Oglądając filmy często widzimy laboratoria rodem z science - fiction. Ogromne przestrzenie pełne skomplikowanej aparatury. Rzeczywistość często była i zapewne nadal jest zupełnie inna. Małe pomieszczenia wyposażone w podstawowe sprzęty, niedofinansowanie i wielkie osiągnięcia dokonywane tylko dzięki wiedzy, pomysłowości i upartości naukowców. Czasami w samotności, tak jak w przypadku Millikana, który badania prowadził sam (nikt inny nie był nimi zainteresowany) na stworzonej przez siebie i ulepszanej latami aparaturze. Próbując obalić teoria Einsteina, potwierdził ją, a dzięki swojej ciężkiej pracy i uporowi otrzymał Nagrodę Nobla na zawsze zapisując się w kanonach fizyki.

Ciekawym wątkiem książki są również kobiety w nauce. Jak zapewne wiecie kiedyś kobiety nie były częstym widokiem na uczelniach i w środowisku akademickim. Miały inne zadania do wykonania, tj. zakładanie rodziny i dbanie o domowe ognisko. Już na początku książki poznajemy młoda kobietę Harriet Brooks, wywodzącą się z ubogiej, wielodzietnej rodziny. Mimo trudności udało jej się ukończyć studia wyższe, a dzięki inteligencji i cieżkiej pracy pracować z samym Rutherfordem, a potem z samą Marią Skłodowską Curie. Kiedy jej wybitni koledzy otrzymywali Nagrody Nobla za badania nad materią i promieniotwórczością, ona musiała odrzucić zaręczyny, by nadal móc nauczać na uniwersytecie (sprawdź termin "tygiel" małżeński) i mierzyć się z ostracyzmem, kiedy jako 31-latka nadal nie miała męża i rodziny. W końcu zdecydowała się założyć rodzinę, co zakończyło jej obiecującą karierę w dziedzinie fizyki. Zaskakujące i smutne dla mnie było ile kobiet zostało pominiętych w nauce, mimo swojej wiedzy, doświadczenia i wkładu w naukę. Mowa m.in. o Chowdhuri czy Lisie Meitner, które za swoją pracę nie otrzymały Nagród Nobla, a odebrali je za nie... mężczyźni. To w tej książce spotkałam się również po raz pierwszy ze stwierdzeniem "efekt Matyldy". 

Swrdecznie polecam książkę Kwintesencja Wszystkiego każdemu, kto ma w sobie ciekawość do fizyki i otaczającego świata. Ale także każdemu, kto chce podejrzeć środowisko naukowe od środka :) 

Natalia Kiler Inspiruje

wtorek, 25 czerwca 2024

Dietetyczne pulpeciki

Dziś chciałam się z wami podzielić przepisem na dietetyczne, gotowane pulpeciki z indyka. 




Składniki: mięso mielone z indyka, 2 marchewki, pietruszka w korzeniu i natka pietruszki, 3 łyżki kaszy manny, jajko, łyżeczka zmielonego siemienia lnianego, sól, pieprz, curry, zioła prowansalskie


Marchewki i korzeń pietruszki gotujemy a potem trzemy na tarce. Natkę drobno siekamy. Wszystkie składniki umieszczamy w misce i mieszamy. Formujemy w rękach nieduże kuleczki.




Gotujemy około 15 minut w wodzie z dodatkiem liścia laurowego, 2 ziaren ziela angielskiego, kilku ziaren pieprzu i łodyg koperku. 

Podajemy z ziemniaczkami i sałatą. 
Danie jest lekko strawne, odpowiednie dla osób na diecie.
Polecam wszystkim - warto urozmaicić codzienną kuchnię!

Pozdrawiam i życzę smacznego!

Joanna- JB



poniedziałek, 24 czerwca 2024

Wybierz grę dla swojego dziecka : Kids Express

 Miłośnicy planszówek i nie tylko!

Dziś mam dla Was recenzje gry dla najmłodszych (od 5 lat) od firmy Rebel. Nie jest to typowa planszówka, a raczej gra 3D polegająca trochę na zręczności a trochę na szczęściu.

KIDS EXPRESS Pokonaj bandytów i odzyskaj złoto!


Na początku małe wyzwanie: ze stosu tekturek trzeba było poskładać elementy gry:
Nie martwcie się jest instrukcja, które pomoże Wam złożyć wszystko. To tez fajna zabawa dla dzieci.
Oto wszystkie elementy. Powiem Wam, że tektura jest dość gruba i wszystko solidnie się trzyma. Grafiki są bardzo ładne. Wagony dobrane kolorystycznie. Skład naszego pociągu przedstawia się następująco: lokomotywa  + wagon pierwszej klasy (niebieski) +  wagon drugiej klasy (czerwony) + wagon kryjówka (tu jada bandyci).  Mamy 4 figurki dzieci: Noa, Tom, Joy, Lily i dopasowane do nich dwustronne planszetki pomocy. Jest dyliżans, którym jada dzieci i figurka Sama na koniu. Czarne charaktery w tej grze to bandyci: Misty, Tuco, Doc i Silc.


Mamy też trzy proce, którymi strzelamy w bandytów. W zasadzie do gry potrzebna jest jedna, ale producent dał nam tez dodatkowe, bo wiadomo, że takie elementy lubią się gubić.

W grze zbieramy żetony, które są w różnych kształtach i podróżują w wagonach, lokomotywie i dyliżansie. Musimy tez wykonywać zadania ukryte na drugich stronach żetonów.

Dzieci podróżują dyliżansem. Używamy tylu figurek dzieci ilu mamy uczestników gry, a można grać samemu lub do 4 osób.

Jak strzelać do bandytów? Można na dwa sposoby, które zależą od ułożenia planszetki pomocy. Gdy plaszetkę przełożymy wzdłuż dłuższego boku do wagonu to łatwiej nam trafić w bandytę, a gdy ja obrócimy zwiększając odległość to będzie trudniej. Na figurce sama z koniami umieszczamy proce i pstrykamy w nią palcami.


Producent ułatwił nam przechowywanie gry rysując w środku pudełka ułożenie elementów. Mamy też część do przechowywania mniejszych elementów.


Podsumowując:
Gra jest bardzo ładnie wykonana. Jej przestrzenna forma podoba się szczególnie małym graczom. Tematyka bandytów na dzikim zachodzie jest bardziej skierowana dla chłopców choć mamy tu też postacie dziewczyn, wśród dzieci.
Sama gra jest dość prosta: mamy dwa ruchy: albo stawiamy dziecko na jakimś wagonie i zabieramy żeton wykonując zadanie na nim narysowane albo strzelamy do bandyty. Gra się dość szybko (do 20minut). Można też grać samemu. Producent proponuje też utrudnienia , gdy gra wyda się nam zbyt prosta np. strzelanie z zamkniętymi oczami czy też lewą ręką.
Śmiało moja polecić, bo jest to coś zupełnie innego niż zwykłe planszówki.

Zatem zapraszam na Dziki Zachód gdzie nikczemni bandyci ukradli złoto z Górskiej Doliny i teraz uciekają pociągiem do miasta a Ty ruszasz za nimi w pościg dyliżansem :)


Pozdrawiam
Joanna JB




niedziela, 23 czerwca 2024

W Dniu Ojca.

 



Kochani tatusiowie w dniu Waszego Święta życzymy Wam zadowolenia i dużo sił. Niech uśmiech Waszych dzieci będzie dla Was najważniejszy. Jesteście po prostu niezastąpieni.
Zespół KTM. 

sobota, 22 czerwca 2024

Mama czyta - "Pożycie" Piotr Brencz

Po przeczytaniu "Pożycia" Piotra Brencza poczułam, że książka ta to coś więcej niż zwykła literatura – to głęboka analiza ludzkiej samotności i codziennych trudności po rozstaniu. Brencz wnikliwie opisuje życie swojego bohatera, mężczyzny porzuconego przez partnerkę, który musi zmierzyć się z samotnością i zagubieniem. Najbardziej poruszył mnie realistyczny, wręcz brutalny obraz jego emocji i codziennych zmagań.


Od pierwszych stron "Pożycia" uderza samotność bohatera. Jego życie w pustym mieszkaniu, pełnym śladów przeszłości, jest metaforą tego, co dzieje się w jego wnętrzu. Kiedy zostaje sam, uświadamia sobie, jak bardzo był zależny od obecności drugiej osoby. Rozpoczyna się jego wewnętrzna podróż, pełna bólu i zagubienia, która ukazuje głębię ludzkich emocji.


Brencz pokazuje, jak samotność zmienia spojrzenie na życie. Samotność w "Pożyciu" to nie tylko bycie samym, ale emocjonalny labirynt, z którego trudno się wydostać. Bohater próbuje radzić sobie z nową rzeczywistością, lecz jego próby często kończą się sięganiem po alkohol, co prowadzi go na skraj upadku. Zmaganie się z codziennością zamiast przynieść ulgę, tylko pogłębia jego izolację i wewnętrzny chaos.

Brencz nie przedstawia jednak tylko destrukcji. W "Pożyciu" znajduje się także refleksja nad tym, co oznacza bycie człowiekiem społecznym, jak bardzo potrzebujemy relacji i jak trudno jest żyć bez nich. Bohater przeprowadza się do obskurnego mieszkania, które staje się metaforą jego własnego życia – zaniedbanego, ciasnego i brzydkiego. W nowym, skromnym otoczeniu próbuje na nowo ułożyć swoje życie, choć nie bez trudności.

Najbardziej poruszający jest sposób, w jaki Brencz przedstawia męski punkt widzenia na rozstanie i samotność. Mężczyzna w jego książce jest postacią słabą, ulegającą emocjom, niezdolną do poradzenia sobie z rzeczywistością bez wsparcia. To obraz antybohatera, który mimo wszelkich trudności i nieudolności stara się znaleźć sens i nadzieję w relacjach z innymi ludźmi.


Autor umiejętnie wplata w narrację sentymentalne wspomnienia i próby radzenia sobie z przeszłością. Bohater często wraca myślami do momentów szczęścia, zastanawia się, gdzie byłby teraz, gdyby nie doszło do rozstania. Ta retrospekcja i ciągłe porównywanie teraźniejszości z przeszłością ukazują, jak głęboko zakorzenione są w nim uczucia straty i porażki.

Czytając "Pożycie", ma się wrażenie, że to kronika osobistej katastrofy. Każda próba wyjścia z pętli rutyny i samotności kończy się niepowodzeniem, a bohater coraz bardziej pogrąża się w nałogu. Jego życie staje się "dziwną pauzą", a jedynym towarzystwem, na jakie może liczyć, są dawni, zapici kumple. Brencz w przejmujący sposób ukazuje, jak łatwo można stoczyć się na dno, gdy brakuje wsparcia i motywacji do zmiany.

"Pożycie" to książka, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. Pełna trudnych emocji, zmusza do refleksji nad własnym życiem i relacjami z innymi. Daje do myślenia i pozwala spojrzeć na samotność z zupełnie innej perspektywy. Choć nie jest to lektura łatwa, to na pewno wartościowa i warta przemyślenia. Piotr Brencz swoim piórem maluje obraz, który choć mroczny i przytłaczający, jednocześnie jest pełen autentyzmu i życiowej prawdy.


Kilkukrotnie identyfikowałam się z głównym bohaterem, próbując zrozumieć co czuje. Myślę, że każdy z nas ma podobne rozterki ze swojej przeszłości, które może porównać do historii głównego bohatera. Każdy z nas ma na swoim koncie jakieś rozstanie i przeżywanie samotności i odrzucenia. I choć czasami jest to krótki, a u niektórych już zapomniany epizod to myślę, że czytając to książke wrócicie do tych momentów i lepiej zrozumiecie historię tu opisaną. 


piątek, 21 czerwca 2024

Podsumowanie wymianki Od Mamy dla Mamy

Witajcie Drogie Twórcze Mamy! 

W maju na naszym profilu FB miała miejsce twórcza wymianka rękodzielnicza z okazji Dnia Matki. Dziś chcemy Wam zaprezentować niektóre z paczek, których zdjęcia od Was otrzymaliśmy. Pragniemy serdecznie podziękować wszystkim uczestniczkom za zabawę i zaangażowanie. Mamy nadzieję, że otrzymane paczki Was ucieszyły i zawarłyście ciekawe znajomości. Serdecznie zapraszamy do udziału w kolejnych wymiankach, bo ta z pewnością nie była ostatnia :) 

Poniżej prezentujemy zawartości paczek i cuda które zostały stworzone, wysłane i otrzymane.

Natalia wykonała piękną, kwiatową ramkę na zdjecie:


Paulina otrzymała od Diany paczkę z całkiem sporą dawką przydasi i koszulkę:


Zofia otrzymała od Kasi przepiękny tamborek-łapacz snów, a wysłała eleganckie szydełkowane podstawki pod kubki: