Mówi się, że co kraj to obyczaj. Odnośnie świąt, zazwyczaj mówi się o obyczajach i tradycjach bożonarodzeniowych. Wielkanoc to raczej mniej huczne, pełne zadumy święta, zwieńczone pogodnym akcentem lanego poniedziałku. Przynajmniej tak mi się kojarzyły z Polski i szkoły, w której nie opowiada się o wielkanocnych tradycjach w innych krajach (w przeciwieństwie do tradycji bożonarodzeniowych). Jakież było moje zdziwienie, gdy lecąc kilka lat temu do Hiszpanii trafiłam akurat na okres świąt Wielkiej Nocy i zobaczyłam ich huczne obchody.
Pierwsze na co musimy się przygotować lecąc do Hiszpanii na przełomie marca i kwietnia to uwaga: upalne temperatury! Swoją podróż zaczęliśmy w Sevilli w której było bagatela 36 stopni Celcjusza w ciągu dnia. Spotka się tam spacerujących ludzi w strojach od letnich ubrań, przez wiosenne kurtki po mężczyzn w garniturach (od samego patrzenia robiło mi się słabo, bo gorąco to już mi było). Tak więc lecąc do Hiszpanii w porze wiosennej trzeba zaopatrzyć się w stroje i obuwie letnie, a także zestawy plażowy: bikini i kąpielówki.
Hiszpanie nie malują pisanek i nie noszą święconek do Kościoła. Mimo to z całą pewnością mogę powiedzieć, że obchodzą Wielkanoc huczniej niż Polska i nie jeden kraj europejski. Obchody zaczynają się już w Niedzielę Palmową i trwają cały tydzień. Okres Wielkiej Nocy nazywa się Santa Sementa, czyli Święty Tydzień. Główną atrakcją obchodów Santa Sementa są przechodzące przez każde miasto i miasteczko w Hiszpanii ogromne pochody. Na czele każdego z nich znajduje się jedna lub więcej ogromnych platform z pokaźnych rozmiarów figurami Matki Boskiej, Chrystusa i scen pasyjnych. Wiele z tych platform ma kilkadziesiąt lat i potrafią ważyć kilka ton. Nie było by to szokujące, gdyby nie to, że platformy te są niesione przez ludzi. Osoby niosące platformy są członkami specjalnych bractw i przygotowują się do pochodów już kilka miesięcy przed obchodami. Robią próby, trenują rytmiczny krok, zakręcanie czy podmianę osób niosących w trakcie pochodu. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ osoby niosące platformę (kilkanaście osób) są pod nią ukryte i de facto nie widzą gdzie idą! Patrząc, że platforma waży kilka ton, a na około jest mnóstwo ludzi i turystów, brak przygotowania i logistyki mógłby grozić katastrofą. Na logistykę składają się nie tylko osoby niosące platformę, ale także orkiestra, która wygrywa rytm kroków oraz osoba odpowiedzialna, za sterownie podnoszeniem i opuszczaniem platform czy wybijaniem rytmu na zakrętach. Naprawdę niesamowita synchronizacja i współpraca ludzka.
W trakcie pochodu oprócz platform i orkiestry w oczy rzucają się ludzi ubrani jak Ku Klux Klan... Są to również członkowie bractw odpowiadających za organizację procesji, którzy na głowach noszą często spiczaste kaptury zasłaniające całą twarz (z wycięciami na oczy), na pierwszy rzut oka podobne do tych, które nosili członkowie Ku Klux Klanu. Dla osoby nie znającej tej tradycji wielkanocnej jest to przedziwny widok. Oczywiście członkowie bractwa idący w posesji i członkowie Ku Klux Klanu nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego ;)
Atmosfera podczas obchodów jest wspaniała. Oprócz powagi i zadumy jest również dużo relaksu i uśmiechu, a osoby idące w procesjach często zatrzymują się w mijanych kawiarniach i barach na kawę, a nawet wino.
Będąc w Hiszpanii podczas Santa Sementa warto wziąć pod uwagę, że przechodzące przez kilka dni przez miasta i miasteczka procesje na dłuższą metę mogą być męczące. My z mężem byliśmy na wspólnej wycieczce objazdowej i codziennie byliśmy w innym mieście. Próby przedarcia się wieczorem przez ulice, po której idą ogromne tłumy ludzi bywa naprawdę męczące. Do tej pory pamiętam jak próbując dojść do hotelu chcieliśmy ominąć kolejną procesję bocznymi uliczkami i wszędzie natrafialiśmy na jej odnogi lub "konkurencyjny" pochód... Do tego warto wiedzieć, że już od Wielkiego Czwartku w Hiszpanii zamknięte są wszystkie, dosłownie wszystkie sklepy. Nie wiedząc o tym, nie zrobiliśmy sobie żadnych zapasów, więc aby kupić wodę i cokolwiek do jedzenia obeszliśmy pół miasta, aż natrafiliśmy na mały sklep chiński, w którym kupiliśmy chleb, jakieś ala parówki i wodę.
Obchody Santa Sementa co roku przyciągają do Hiszpanii rzesze turystów. Cieszę się, że mogłam być jedną z nich i poczuć na żywo atmosferę zadumy i jednocześnie relaksu panującą wśród mieszkańców. Polecam taki sposób spędzania świąt, tym bardziej, że bilety lotnicze można kupić w naprawdę dobrej cenie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz