Wyczekiwać, jak pierwszego śniegu-z nosem przy
szybie, niecierpliwie.
Wyglądać, jak długo wypatrywanego pociągu co przywieźć ma
Miłość w ludzkiej postaci.
Bliżej podejść-z bliska lepiej widać.
Dotknąć...niespiesznie i w dotyku tym wytrwać, dłoni nie cofnąć.
Wsłuchać się, z uwagą, by do uszu dotarło to co szeptane
cichutko.
Spokój znaleźć i pewność, że to ta droga...w dobrą stronę
idziesz, Człowieku!
Nie zawahać się, na zakręcie nie cofnąć; trwać i wytrwać.
.....................................
Znów wyruszymy o poranku.
Pójdziemy-bo i po co siedzieć?
Gdzie?
Drogą do Betlejem.
Pierwszy płomień świecy oświetli nam drogę...
Wydawać by się mogło, że Listopad snuje się niespiesznie
porannymi mgłami, że jakoś tak wolniej się zrobiło, tymczasem on pędzi ! Pędzi
jak szalony!
Za chwil parę Adwent i cudowny czas wyczekiwania.
Dlatego już dziś przychodzę do Was z inspiracją
na...kalendarz adwentowy i „drogę do Betlejem”, które my robimy już od kilku
lat i dzięki nim nasze adwentowe wędrowanie jest wyjątkowe.
Nasz kalendarz adwentowy służy nam już kilka lat. To 24
pudełeczka , ozdobione subtelnymi grafikami,
które swego czasu dostałam w prezencie od przyjaciół . Na każdym pudełeczku nakleiłam
filcową postać świąteczną i co roku tworzę dla tego kalendarza nową aranżację:
to pudełka powiesiłam na gałęzi, to na drabinie , to na specjalnie
skonstruowanej przez męża na tą okazję drewnianej choince.
W każdej paczuszce czeka na Ole zadanie na poszczególne dni Adwentu i drobny upominek Spójrzcie sami jak to wyglądało :
Kalendarz adwentowy zawsze łączymy z „drogą do Betlejem”.
Robimy ją wspólnie z Olą – formujemy ją z masy solnej lub gliny
samoutwardzalnej , robimy wgłębienia – tyle ile dni ma Adwent, zostawiamy
miejsce na 4 adwentowe świece, na końcu drogi ustawiamy pusty żłóbek, ozdabiamy
i ... ruszamy w drogę. Każdy dzień zaznaczamy drewnianą figurką, szklaną kulka...
różnie to bywało na przestrzeni lat. Zawsze jednak towarzyszą nam w tej drodze
te same uczucia. Jest dużo bliskości, przytulania się, rozmów na tematy ważne i
całkiem błahe. Te adwentowe wieczory są wyjątkowe, magiczne.
A w tym wszystkim towarzyszy nam zawsze książka, która
również sama w sobie jest kalendarzem adwentowym - ma 24 rozdziały, do czytania
po jednym na każdy dzień oczekiwania.
Takich książek jest na rynku dostępnych wiele ale ja
chciałabym dziś podzielić się z Wami konkretnym tytułem.
Pod świąteczną, absolutnie zachwycającą okładką czeka na Was
opowieść – utkana z najprawdziwszych emocji i wspaniale zilustrowana przez LISE
AISATO.
To historia o stracie i żałobie .
O rezygnacji i nadziei.
O sile rodziny i istocie świąt.
O samotności i więzi...
Pomiędzy uczucia wpleciona jest tajemnica, wszystko ubrane jest
przy tym w baśniowość...
To historia opowiedziana przez 10 letniego Juliana, którego
rodzina boryka się ze stratą – córki i siostry. Tak! Siostra Juliana zmarła, a
święta które właśnie się zbliżają, oraz wypadające w Wigilię jego urodziny będą
pierwszymi bez niej.
Smutną rzeczywistość w której przyszło Julianowi żyć koloruje
na moment dziewczyna o imieniu Hedvig którą przypadkowo poznaje. Co przyniesie ta znajomość ? Ach ! Chciałabym
Wam powiedzieć więcej , ale w tą podróż musicie wyruszyć sami .
Drogą do Betlejem.
Pójdziecie ?
Zachęcam Was bardzo do wspólnego wędrowania razem z dziećmi . Odpowiednia oprawa jest ważna by uatrakcyjnić im ten czas, a między tymi wszystkimi paczuszkami adwentowymi i świeczkami poupychać to co tak naprawdę w tej podróży najistotniejsze :myśl , że oto przecież
MIŁOŚĆ RODZI SIE NA NOWO!
Zachęcamy Was do wędrowania – z książką, drogą do Betlejem .
Aga i Ola ❤️
MAJA LUNDE,
LISA AISATO
„ŚNIEŻNA SIOSTRA „
WYD. LITERACKIE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz