Królowa nocy… Poetycki tytuł zachęca do sięgnięcia po tę pozycję. Czy rzeczywiście warto? Mam na ten temat nieco mieszane uczucia.
Na początku książki poznajemy Oliwię- studentkę trzeciego roku farmakologii. Znajduje się ona na rozdrożu, bowiem okazuje się, ze pieniądze z kredytu studenckiego jednak nie wystarczą do końca studiów. Oliwia musi poszukać dodatkowej pracy, która w miarę szybko pozwoli na zdobycie potrzebnych funduszy. Oliwia natrafia zatem na ofertę klubu, w którym jak się okazuje nie będzie pracować jako zwykła kelnerka. Oliwia nie ma zamiaru przyjąć tej propozycji, nie potrafi jednak zapomnieć o właścicielu klubu, który wywarł na niej błyskawicznie niesamowite wrażenie. Okazuje się, ze Oliwia nie jest do końca taką zwykłą studentką, jak to sie wydawało na początku książki. Jak potoczą się jej losy i losy jej romansu z Leonem?
Z mojego punktu widzenia książka jest mało wiarygodna. Oliwia ni z tego niż owego okazuje się mistrzynią polski w tańcu na rurze, która ma ponad 200 tys. flowerów na Facebooku. Mając takie kwalifikacje mogła podjąć pracę w dowolnym klubie nie siląc się na większe szukanie.
Akcja książki jest mało zajmująca, niewiele sie w niej dzieje. Trudno też uwierzyć w większe uczcie między parą głównych bohaterów, ich rozmowy się nie kleją, łączy ich oprócz seksu i zamiłowania do jedzenia makaronu niewiele. Potwierdza to także zakończenie książki. Opisy seksownych tańców są zwyczajnie nudne, bazują na szczegółowym opisaniu ruchów kończyn i ciała bohaterki. Powiem szczerze, ze spodziewałam się po tej książce dużo więcej i nawet watek kryminalny nie był w stanie jej uratować.
Można przeczytać, ale nie spodziewajcie sie zbyt wiele.
Za książkę przedpremierową dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Dzieki za szczerosc !
OdpowiedzUsuńI sporo ostatnio Dziewczyny czytacie, super !