wtorek, 18 lipca 2023

Podroże małe i duże - Albania z dzieckiem

Kolorowe zdjęcia z folderów i biur podróży kuszą w sezonie egzotycznymi wakacjami w całkiem nieodległej (tylko 2 godziny lotu z Warszawy) Albanii. Czy jednak warto się tam wybrać na urlop z dzieckiem? Zanim skusisz się kolorowymi zdjęciami, sprawdź argumenty za i przeciw takiemu wypadowi.

Zacznijmy od rzeczy przyjemnych, a do tych zdecydowanie należy szeroka, piaszczysta plaża - idealna do budowania zamków i babek z piasku. Plaża w Albanii ciągnie się przez bagatela 68 km! Woda jest wprost rewelacyjna. W Dürres, w którym byliśmy, było bardzo płytko - jakieś 20-30 metrów od brzegu dorosły mężczyzna miał wody po pas, a sama woda była cudownie ciepła. Można wpuszczać do niej dziecko bez ograniczeń i sprawdzania czy nie sinieją już usta :) Zaznaczam, że byliśmy tam na samym początku lipca, a temperatura w cieniu dochodziła do ponad 30 stopni. 
Kolejna zaletą Albanii z dziećmi jest przyjazność samych Albańczyków. Przez nasz tygodniowy pobyt nie spotkaliśmy ani jednej osoby, która nie mówiła by po angielsku, więc bardzo łatwo było się dogadać. Albańczycy wydają się być wyluzowani i otwarci, a do tego mają przyjazne nastawienie do dzieci. Naszą Anie uwielbiały kelnerki z hotelu (powstał nawet codzienny rytuał wspólnego karmienia kotków), a w autobusie zawsze ustępowano miejsca nie tylko Ani jako dziecku, ale także mi jako jej mamie. Coś praktycznie niespotykanego w Polsce... 
Do zalet należy zaliczyć też jedzenie. Dzieci być może nie koniecznie lubią owoce morza, ale za to z pewnością lubią makarony i pizze, a tego w samym Dürres serwowano bardzo dużo. Zapewne ze względu na niewielka odległość wodną od Włoch ;-) W Albanii spotkamy też ogromną ilość kebabów, podawanych w różny sposób. I w ten smaczny sposób dochodzimy do kolejnej zalety, czyli cen. W Albanii Polak może się poczuć bogato :) Dürres to duży, turystyczny ośrodek, w którym znajduje się ogrom hoteli, plaż z parasolami dla turystów i bardzo długa, zadbana promenada wypełniona restauracjami. Czy wyobrażacie sobie zjeść nad polskim morzem pełnowartościowy, rodzinny obiad (2 dorosłych, 2 dzieci) i zapłacić za niego mniej niż 150 zł? W Albanii to jak najbardziej możliwe! Spaghetti to koszt okolo 13-15 zł, kawa latte w restauracji 8 zł, podobnie jak włoskie piwko Peroni. Bez strachu możemy w restauracji kupić butelkę wody, bo z pewnością nie zapłacimy za nią 8 zł, co zdarza sie w polskich restauracjach. Po kolacji wychodziliśmy z kolei na rodzinny spacer promenadą, by dojść do jednego z kilku dostępnych, małych lunaparków. Samochody gokarty kosztowaly bagatela 8 zł, podobnie jak kręcona, łańcuchowa karuzela. Ceny u nas niedostępne, warto więc dać dzieciom skorzystać. 

A jakie wady ma Albania? Niestety, ale trochę minusów muszę jej przypisać... Pierwszy i największy dotyczy brudnych plaż :( A najsmutniejsze, że turyści sami sobie brudzą pod nogami. Przy pierwszym wejściu do wody rzuciły mi się w oczy pływające przy brzegu śmieci: folie jednorazowe, papierki po 7Days, plastry... Było to wszystko to, co morze zgarnęło z plaży, zanim nocą została posprzątana. Brudy można było znaleźć zarówno w parasolkowej części turystycznej, jak i w częściach plaży w Tiranie na której nie było turystów. 
Wspominałam o piaszczystej plaży, idealnej do budowania zamków. To muszę też niestety wspomnieć o tym, że w tym piasku również są śmieci, a przede wszystkim masa petów, które turyści po prostu wrzucają z popiołem do piasku. Widok dzieci bawiących się w petach jest co najmniej smutny... 
Jeśli planujecie wyjazd do Albanii na plażing tak jak my z biurem podróży to polecam sprawdzenie ofert dodatkowych, płatnych wycieczek. W samym Dürres nie ma za bardzo nic ciekawego do zwiedzania z dziećmi, bo i ogólnie liczba muzeów i zabytków jest dość ograniczona. Z kolei w Tiranie, w której również jeden dzień spędziliśmy, do zwiedzania są w większość zabytki i muzea związane z komunizmem i z tego co czytałam i rozmawiałam z innymi wczasowiczami to wystawy nie należą do interaktywnych. Ciekawym miejscem do zwiedzenia w Tiranie mogą być dwa BunkArt'y, czyli wystawy w byłych bunkrach - jednak one również dotyczą w większości komunizmu. My po rozmowie z napotkanym w pobliżu Polakiem z synkiem darowaliśmy sobie. W Tiranie poszliśmy z kolei do Muzeum Selfie, które było fantastyczną atrakcją dla naszej Ani, a z pewnością spodoba się także starszym dzieciom. Kolorowe wystawy, w których można zrobić sobie czaderskie, rodzinne zdjęcia to świetna zabawa dla wszystkich. 
Naszej Ani szczególnie spodobała się wystawa z misiami oraz basen z kulkami w chmurach :) 

Podsumowując Albania ma swoje wady i zalety. My byliśmy tam tylko przez jeden, upalny tydzień lipca na typowym plażingu z biurem podróży. Jako, że nie jesteśmy jednak typem plażowiczów zrobiliśmy sobie wycieczkę do Tirany, do której z Dürres szybko i tanio dojedzie się autobusem (szczerze to cieszę się, że nie wypożyczyliśmy auta, bo Albańczycy jeżdżą dość specyficznie...). Jednodniowe wycieczki organizowane przez nasz hotel były w granicach 20-50 euro, jednak wiem, że mojej dwulatce chodzenie za grupą by się nie spodobało. Samo Dürres na dłuższy okres czasu jest według mnie po prostu nudne. Jeśli jednak jesteś typem plażowicza/ki, to może to dla Ciebie być strzał w dziesiątkę. Skusisz się? 

1 komentarz:

  1. 😀 do Albanii się nie wybieram ale dzięki za recenzje tego państwa!

    OdpowiedzUsuń