Witajcie...
Przed Wami recenzja książki, którą sama wybrałam -zachwycona opinią innych recenzentów...
Otrzymałam ją dzięki Wydawnictwu Literackiemu <klik>...serdecznie dziękuję.
Jakoś podświadomie miałam nadzieję, że książka-ponieważ autorką jest skandynawska autorka-mnie porwie, tak jak zwykle było ze skandynawską literaturą, która wpadała w moje ręce.
Jak widać po zdjęciach zaczęłam czytać chyba dzień po tym jak książkę otrzymałam. Było to w czasie gdy kwitły piwonie...dziś nawłocie przekwitają już prawie, a ja książkę dopiero skończyłam...
Dlaczego??
Kiedy czytam lubię się zatopić w lekturze całkowicie.
Poświęcić dzień i noc...i niejedną "cegłę" tak pochłaniałam...a tym razem jakaś wewnętrzna blokada mnie hamowała. Bynajmniej nie przez objętość.
"Niewygodna powieść [...]"Fadrelandsvennen...teraz dociera do mnie na czym owa niewygoda wspomniana w opinii na okładce polega...
Generalnie fabuła jest bardzo do przewidzenia. Bardzo. Już po pierwszych stronach lektury przypuszczałam z czym będę miała do czynienia. Temat, który porusza autorka to nie są bynajmniej sprawy, w których można się zatopić...to niezwykle trudne, wręcz wypierane w "normalnym" świecie sytuacje, które jako takie nie powinny mieć miejsca...
Jednak autorka przeczołgała mnie w sposób wręcz sadystyczny przez kolejne stronnice powieści, wryła się w moje myślenie.
To nie jest lekka literatura...nawet powieści obyczajowe z historią drugiej wojny światowej jako umiejscowienia czasowego nie pozostawiły we mnie takiego niesmaku jak "Spadek"... (poza literaturą faktu dotyczącą rzezi na Wołyniu dawno nie czułam się tak zmiażdżona psychicznie!)
Podczas czytania wracała do mnie myśl o książce, którą czytałam na studiach jako jedną z obowiązkowych lektur "Toksyczni rodzice" Susan Forward. O ile tamta lektura potrafiła pomóc w zrozumieniu zależności i relacji rodzic-dziecko o tyle powieść "Spadek" dotyka niezwykle trudnych i jeszcze bardziej drastycznych aspektów życia bohaterów pozostawiając je ocenie nam-laikom czytelnikom, którzy zapewne "wiedzę" o tym problemie czerpią z mediów jedynie.
Przez wiele stron książka wydawała mi się być nudną...powtórzenia zdań autorki-jak dla mnie irytujące, rozumiem znaczenie ich użycia, przekaz, podkreślenie w ten sposób rzeczy istotnych, wyłuszczenie ich niczym pogrubienie tekstu lub użycie kursywy w mailu w celu szczególnego zwrócenia uwagi czytelnika...Niestety dla mnie to był element zniechęcający, przez który między innymi książkę odłożyłam na tak długi czas i nie mogłam się do niej przemóc.
Czasem tak bywa. Nie zdradzę Wam o czym dokładnie książka traktuje...bo i ja specjalnie nie czytałam żadnych "spoilerów", ponieważ lubię zaskoczenie. Jednak tym razem zaskoczenie mnie przerosło!
Trudno mi wydać jednoznaczną opinię o tej powieści.
Niewątpliwie napisana w ciekawy sposób-wiele wątków i faktów z przeszłości życia bohaterów-ostatecznie łączą się w pełną całość...niczym granny square zszyte ze sobą tworzą dopiero pled...poza irytującą mnie manierą autorki (choć pewnie celową jak pisałam wyżej) do powtarzania na jednej stronie tego samego zdania w różnym odniesieniu, do osób, sytuacji...całość jest mądrze skonstruowana...i chociaż przewidywalna to zaskakuje mimo wszystko. Trochę niedokończona, takie moje wrażenie -jakby autorka dawała sobie szansę na kontynuację w celu wyjaśnienia, tego, co nie zostało wytłumaczone, opowiedziane teraz...
Zwykle sięgam po książki o zdecydowanie lżejszej tematyce.
Zwykle potrafię się przenieść w kreowany przez autora świat-w tej jednej sytuacji nie mogłam i nie chciałam.
Zwykle po przeczytaniu nawet drastycznych fragmentów w książce potrafię przejść do codziennych obowiązków...Jeśli zdecydujecie się na lekturę ostrzegam, że nie jest to takie łatwe.
Relacje międzyludzkie, jakie nakreśliła autorka są trudne do przetrawienia.
Naprawdę ostatnich kilkadziesiąt stron było dla mnie "psychiczną torturą", potrzebowałam "wsparcia", obecności...chyba kot to wyczuł i pomógł mi przytulając się, będąc blisko, by dziś ta recenzja mogła się wreszcie ukazać.
Naprawdę książka mnie wyjątkowo zaskoczyła. Nie umiem jednak powiedzieć czy pozytywnie? Wywarła na mnie wrażenie. Nie potrafię go nazwać dokładniej...moje myśli są splątane, niepoukładane...
Jedno jest pewne...autorka ma dar...dar do przedstawienia trudnego tematu w taki sposób, że po przeczytaniu trudno dojść do siebie...
"Jedynie Vigdis Hjorth potrafi opisać trudny temat w tak mocny i inteligentny sposób..." Dagbladet - z tym stwierdzeniem także się zgadzam w 100%.
Ale to czy po książkę sięgnięcie czy nie zostawiam już Waszej decyzji...
Spokojnej nocy dla Was!
Zaciekawiłaś mnie ... są książki trudne, poruszające bolesne tematy i myślę że nawet niewskazane jest czytanie ich ciągiem. Wymagają czasu na przeanalizowanie i na uspokojenie emocji.
OdpowiedzUsuńTowarzysz cudowny :))
Pomimo "mocnej" recenzji (czuć - mimo że nie napisałaś o czym dokładnie ta pozycja jest - jak wielkie wrażenie na Tobie zrobiła) zaciekawiłaś mnie :) Czasem warto poczytać takie "miażdżące" książki :) Tytuł zapamiętam, przeczytam - tzn spróbuję przeczytać ;) - jak będę miała okazję.
OdpowiedzUsuńWow no ciekawe ...
OdpowiedzUsuńNo! Zaciekawiłas mnie mocno! Fantastyczny opis bez opisu treści!!!
OdpowiedzUsuń