wtorek, 30 kwietnia 2024

Podróże małe i duże: Energylandia i Western Camp

Dziś zapraszam Was do krainy snów osób małych i dużych, czyli Energylandii w Zatorze. Miejsce zdecydowanie nie przereklamowane! Świetna zabawa zarówno dla 3-latki, jak również jej bojaźliwej mamy i odważnego taty. A po zabawie w parku rozrywki, kolejna zabawa lub totalny relaks w wiosce rodem z westernu. Weekend pełen wrażeń i emocji, ale także odpoczynku, wart każdych pieniędzy :)
Zaczniemy od Energylandii. Z początku nie byłam przekonana do pomysłu męża, ponieważ uważałam, że 3-latka nie będzie miała tam nic do roboty. Jak bardzo się myliłam! Energylandia oferuje całą, gigantyczną strefę dla dzieci - "Bajkolandię", a także Strefę Familijną i nowo otwartą Sweet Valley, która podobała mi się chyba najbardziej. W strefach dla maluszków i dzieci znajdziecie różnego rodzaju wagoniki i pociągi, huśtawki, samochodziki i karuzele. Ja spełniłam swoje marzenie i jeździłam z córką na pięknej karuzeli z konikami, jakie wszyscy znamy z filmów. 
W Sweet Valley znajdziecie coś co trafi w serca wszystkich dzieci. Trafiło też w moje. Pastelowy świat, pełen cukierków i słodkości w gigantycznych rozmiarach. Kilkanaście różnorodnych karuzel dla dzieci, w tym czaderskie obracające się filiżanki. Po prostu magia!
Całość parku jest dopracowana w najmniejszych szczegółach. W Sweet Valley nawet łazienki są różowe, drewniane i po prostu wow. Szczególnie spodobała mi się ta z malutkim wejściem i kibelkiem dla dzieci :) Do tego wszystko czyste i zadbane. Jeżeli chodzi o czystość to można tylko pochwalić. W strefie jedzenia wszystko co spadało na ziemię (a dzieciom spada dużo), było prawie natychmiast sprzątane przez Panią sprzątającą. Do tego jest dużo śmietników, więc w parku jest naprawdę czysto.
Kolejną fajną rzeczą, którą zauważyłam w Energylandii są pokoje matki z dzieckiem. Na terenie parku są co najmniej trzy takie. Duże, wyłożone dywanem pomieszczenia w których znajdują się zabawki (tam gdzie ja byłam, były to ogromne klocki), stół z krzesłami, poduchy, łazienka i coś ekstra, czyli komoda na której znajdziemy przydatne AGD tj. mikrofalówka, czajnik i podgrzewacz do butelek. Tu również wspomnę, że wszystko jest czyste i zadbane.
Dla poszukiwaczy mocnych wrażeń jest strefa Extreme, czyli wszystkie duże i szybkie rollercoastery. Mój mąż był wniebowzięty, ja omijałam ;) Hyperion podobno zapięta dech w piersiach i to dosłownie ;) 
Jeżeli chodzi o jedzenie, to tutaj pochwalić niestety nie mogę. Burgery, frytki, kebaby, hot - dogi, czyli same fast foody... A chcąc tam zjeść lub zrobić zakupy (czapki, plastry, pamiątki itp.) trzeba przygotować się na solidny wydatek. Dla wyobrażenia poziomu cen, powiedzmy że jest drożej niż na lotnisku... Mała woda 8 zł, chustka dla dziecka na szyję 39 zł, czapka z daszkiem 39 zł, kapelusz materiałowy 50 zł, kawa 20 zł, piwo 0,5l 20 zł, mały krem od słońca Nivea bagatela 95 zł! Na ceny zabawek wolałam nie patrzeć... Wydając w sklepie z pamiątkami 100 zł dostaje się książeczkę do zbierania pieczątek w innych sklepach rozsianych po całym parku. Zebranie wszystkich 6 pieczątek upoważnia do odebrania darmowego upominku w sklepie przy wyjściu. 

Teraz przejdźmy do miejsca w którym spaliśmy. To jest kolejny strzał w dziesiątkę. Western Camp to prawdziwa wioska rodem z westernu. My spaliśmy w wozach (na zdjęciu poniżej po lewo), a można też spać w namiocie tipi (na zdjęciu poniżej po prawo w głębi), w niedawno oddanych do użytku domkach na wodzie czy domku szeryfa. Wszystko klimatyzowane i w super standardzie wykończenia.

Mieszkając w wozach i namiotach tipi nie ma się własnej łazienki i trzeba korzystać z wspólnych sanitariatów. Jest ich sporo, są komfortowe i czyste. W prysznicach mamy dla siebie nie tylko kabinę prysznicowa, ale także mały przedsionek z wieszakami, więc można się komfortowo rozłożyć ze wszystkimi kąpielowymi rzeczami. 

Na terenie ośrodka znajdziemy także miejsce do grillowania, kilka różnych placów zabaw, odkryty basen z leżakami i ratownikiem, kino plenerowe, strefę relaksu z hamakami i wiele innych atrakcji. W Western Camp można komfortowo spędzić cały dzień bez nudy.


A wieczorem można iść do znajdującej się na terenie restauracji Bonanza, gdzie codziennie organizowane są animacje dla dzieci :) Jako mama ruchliwej 3-latki bardzo cenie sobie miejsca, gdzie mogę spokojnie zjeść, a moja córka jest szczęśliwa i zaopiekowana. To wszystko oczywiście w cenie noclegu.
Rezerwując nocleg możecie nabyć od razu bilety do Energylandii z niewielka zniżką. A do parku rozrywki zawiezie Was prywatny pociąg kowbojski :) 
Podsumowując, jeżeli chcecie spędzić wspaniały, rodzinny weekend serdecznie polecam Energylandię, jako docelowe miejsce. Każdy członek rodziny znajdzie tam atrakcje dla siebie. Jak dla mnie miejsce magiczne :) A jeśli chcecie spać w ciekawym miejscu stworzonym dla rodzin z dziećmi, koniecznie wybierzcie Western Camp. Nie jest to najtańsza opcja noclegowa, aczkolwiek cena jest adekwatna do oferowanych udogodnień :) 

Natalia Kiler Inspiruje 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz