OPOWIEŚĆ PRAWIE
WIGILIJNA
Aleksandra Rak
Lubię w okolicach świąt czytać książki w klimacie bożonarodzeniowym. Ola Rak postawiła jednak nie na lukrowane opowiadania a na Królową Lodu w połączeniu z Ebenezerem Scrooge`m z „Opowieści wigilijnej”. Główna bohaterka Marcjanna jest władcza, wyniosła, perfekcyjna i zaciekle antybożonarodzeniowa. Czytelnicy twierdzą, że ich irytuje przez połowę książki. Mnie denerwowała przez całą. Dobrze poprowadzona fabuła, która ma nas naprowadzić na sekret Marcjanny. Ciekawa byłam jak w obyczajowej książce uda się autorce nawiązać do Dickensa i trzech duchów świąt. I powiem Wam, że wybrnęła z tego nie tworząc tu fantastycznych postaci. Przemiana głównej bohaterki też jest realna, bo nie odmienia się ona w jednej chwili ale cały czas walczy ze sobą. Książka skłania do refleksji, pokazuje tragiczne wydarzenie może wpłynąć na stosunki rodzinne ale jest tu też trochę tych świąt, które poprzez wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa przywołują tą cudowną atmosferę.
Książka ma piękną okładkę rozkładana wewnątrz. I tam tez znajdziecie bardzo ładne kolorowe rysunki ( z tyłu i przodu). Uroku dają jej też barwione brzegi. Natomiast rysunki na końcu rozdziałów mi nie odpowiadają. Jestem czytelnikiem, który sam chce kreować sobie postacie i nie lubię gdy wydawnictwo za pomocą IA mi je narzuca. Nowością miały być przy tych rysunkach kody QR, które powinny ożywić ilustracje ale u mnie to nie działało.
Moje refleksja po przeczytaniu „Opowieści prawie wigilijnej”: nie oceniaj ludzi, bo nie znasz ich historii; daj dzieciom dzieciństwo pełne miłości i wspólnych chwil aby był to ich fundament na przyszłość; nie warto gonić za perfekcją lepiej spędzać czas nieidealnie ale z najbliższymi.
Polecam Wam tą książkę nie tylko na święta.
Aleksandra Rak
Lubię w okolicach świąt czytać książki w klimacie bożonarodzeniowym. Ola Rak postawiła jednak nie na lukrowane opowiadania a na Królową Lodu w połączeniu z Ebenezerem Scrooge`m z „Opowieści wigilijnej”. Główna bohaterka Marcjanna jest władcza, wyniosła, perfekcyjna i zaciekle antybożonarodzeniowa. Czytelnicy twierdzą, że ich irytuje przez połowę książki. Mnie denerwowała przez całą. Dobrze poprowadzona fabuła, która ma nas naprowadzić na sekret Marcjanny. Ciekawa byłam jak w obyczajowej książce uda się autorce nawiązać do Dickensa i trzech duchów świąt. I powiem Wam, że wybrnęła z tego nie tworząc tu fantastycznych postaci. Przemiana głównej bohaterki też jest realna, bo nie odmienia się ona w jednej chwili ale cały czas walczy ze sobą. Książka skłania do refleksji, pokazuje tragiczne wydarzenie może wpłynąć na stosunki rodzinne ale jest tu też trochę tych świąt, które poprzez wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa przywołują tą cudowną atmosferę.
Książka ma piękną okładkę rozkładana wewnątrz. I tam tez znajdziecie bardzo ładne kolorowe rysunki ( z tyłu i przodu). Uroku dają jej też barwione brzegi. Natomiast rysunki na końcu rozdziałów mi nie odpowiadają. Jestem czytelnikiem, który sam chce kreować sobie postacie i nie lubię gdy wydawnictwo za pomocą IA mi je narzuca. Nowością miały być przy tych rysunkach kody QR, które powinny ożywić ilustracje ale u mnie to nie działało.
Moje refleksja po przeczytaniu „Opowieści prawie wigilijnej”: nie oceniaj ludzi, bo nie znasz ich historii; daj dzieciom dzieciństwo pełne miłości i wspólnych chwil aby był to ich fundament na przyszłość; nie warto gonić za perfekcją lepiej spędzać czas nieidealnie ale z najbliższymi.
Polecam Wam tą książkę nie tylko na święta.
Zdjęcia ze spotkania autorskiego:
Pozdrawiam i życzę miłej lektury
Joanna-JB





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz