wtorek, 14 stycznia 2020

Kreatywne czytanie - COŚ DLA MALUCHA - Eric Carle

W niektórych województwach trwają już ferie.
Niedawno Agnieszka prezentowała wybór lektur dla dzieciaków na ferie <klik>, niedługo kolejna część z propozycjami, tymczasem dziś uwagę kierujemy na najmłodszego czytelnika.
Książka towarzyszy moim dzieciom od początku. Nie od razu w klasycznej formie użytkowania...
Książeczki kartonowe są idealne żeby maluch mógł manipulować paluszkami, gdy bolą dziąsła przy ząbkowaniu książki nierzadko zyskują u malucha nową funkcję, stąd wiele z nich nosi mocne ślady użytkowania. Książeczki ułożone na wysokości, z której dziecko może je bezpiecznie ściągać stają się z kolei atrakcyjnym obiektem, w końcu ściąganie czegoś z półki a potem układanie stosików czy odkładanie na miejsce to fantastyczna i odkrywcza zabawa.
W następnej kolejności dziecko poznaje świat za pomocą słów, którymi określa się różne przedmioty, osoby i zjawiska.
To naturalny rytm rozwoju dziecka, podczas którego rodzi się sympatia małego człowieka do książki.
Wertujcie książeczki ze swoimi dziećmi od małego. Nazywajcie to, co w książkach widzicie, naśladujcie odgłosy zwierząt, maszyn czy zjawisk przyrodniczych...Zaczytujcie się. Zakochajcie razem w słowach zaklętych na papierze...
Chciałam Wam dziś pokazać kilka książeczek Erica Carle, amerykańskiego twórcy, pisarza i ilustratora...
W naszym posiadaniu jest książeczka "Bardzo głodna gąsienica"
Mam dla Was kilka pomysłów jak ją wykorzystać w pracy z dzieckiem. Ponieważ jest to solidna kartonówka maluszek może się nią bawić od małego, przekładać strony. Potem możemy z dzieckiem nazywać poszczególne elementy menu gąsienicy, następnie pokazać te same produkty w naszej kuchni, można się pokusić o nazwanie ich w języku angielskim czy niemieckim. Możemy nazywać kolory produktów, dopasowywać następnie inne kolorowe zabawki z otoczenia dziecka do koloru truskawki (czerwony) czy śliwki (fioletowy). Przychodzi pora na liczenie...bowiem gąsienica każdego kolejnego dnia ma coraz to większy apetyt...i zjada więcej i więcej. Możecie zademonstrować dziecku liczby za pomocą klocków i pudełka po jajkach...fajny i prosty i tani sposób(wykonajcie karteczki z rysunkami kolorowych kwadracików, np na jednej kartce 3 kwadraciki żółte, na innej 5 kwadracików zielonych, na płaską stronę połóżcie karteczkę, podajcie dziecku koszyczek z klockami i pozwólcie dziecku szukać kolorów oraz odpowiedniej liczby klocków, niech dziecko układa je w zagłębieniach, w których wcześniej znajdowało się jajo ;) ) Z pomocą książeczki dziecko nauczy się także nazw dni tygodnia. A także pozna cykl życiowy motyla...
Ponadto książeczka zawiera dziurki pod każdym opisanym produktem jaki zjada gąsienica. Możecie je wykorzystać jako bazę do przeplatanki...przez dziurki dziecko może przeplatać np kreatywny drucik, albo włóczkę...ćwicząc w ten sposób małe paluszki.
Wydawać by się mogło, że taka książeczka niby nic, a jest niezwykle rozwojowa i pobawicie się i użyjecie ją z dzieckiem na wiele różnych sposobów...Jadzia (14 miesięcy) na razie ogląda obrazki, przekłada strony, wkłada paluszki do każdej dziurki, nazywam jej owoce i warzywa i inne produkty, na końcu pokazuję motyla...pokazuje również motyle w innych książkach. Kolory, liczby i układanie według wzoru możecie już spokojnie zaproponować dziecku ok 2 roku  :) śmiało powinno się już zainteresować tego typu zabawą.

W boxie znajdowało się 12 mini książeczek, każda poświęcona jakiemuś tematowi (te dzieciaki dostały od Cioci z Kanady, ale myślę, że czasem możecie je upolować w TK Max np.) Ponad połowę rozdałam innym dzieciakom. Te nam obecnie służą do układanie ich jednej na drugą...oraz nazywania ilustracji.


Z kolei "Konik morski" to gratka nawet dla starszego czytelnika...nazwy żyjątek zamieszkujących morskie głębie są dobrane fantastycznie (to nie jakieś tam makrele i płaszczki, których nazwy zwykle kojarzymy, ale np szkaradnice i fletnice) Ponadto piękna szata graficzna i ciekawe dla małych odkrywców użycie "okienek" (jak na poniższych zdjęciach...przypominające np glony, wodorosty) Dopiero po przełożeniu strony ukazują się nam opisywane stworzenia w pełnej krasie.



I jeszcze dla zobrazowania jak wygląda "Bardzo głodna gąsienica" w środku:


Pokusimy o kolejne pozycje tego autora, ponieważ bardzo lubimy jego styl. Poza tym w tej prostocie kryje się tyle możliwości wykorzystania książeczek, że głowa pęka od pomysłów.


Ciekawa jestem Waszego zdania na temat książeczek Erica Carle. Lubicie? Wy? Wasze dzieciaki? 
Mam nadzieję, że odrobinę Wam przybliżyłam możliwości jakie niesie ze sobą twórczość tego Pana :)
Pozdrawiam Was ciepło! 
tynka

4 komentarze:

  1. ja ostatnio zakupiłam książeczkę w biedronce, na każdej stronie było zwierząrko i materiał przypominający skóre danego zwierzaka. Krokodyl łuski, lew siersc, słoń chropowowatą skóre. Rewelacja, moja córa była przeszczęśliwa i zaintrygowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj z pewnością, takie sensoryczne doznania są dla dziecka wielką radością :)

      Usuń
    2. Martusia, takie książeczki fajnie pobudzają u dziecka ciekawość świata. Moje niestety już z tego typu bajek wyrosły, ale pamiętam, że zainteresowanie z ich strony było ogromne.

      Usuń
  2. Zapisze autora bo nie znam a ciekawie wyglada, nawet z myślą o naszych chrzesniakach :):):)

    OdpowiedzUsuń