sobota, 22 marca 2025

Mama czyta: Brzydcy ludzie Żaneta Pawlik

 

BRZYDCY LUDZIE Żaneta Pawlik
Powiem Wam jedno: książka ta prawdziwa, życiowa, że wzrusza i daje do myślenia. Pierwszy raz czytałam książkę, której główny bohater był osiemdziesięcioletnim dziadkiem ukazanym na tle rodziny i otoczenia. Jego życie jako samotnego wdowca jest przepełnione wspomnieniami i walką ze swoimi słabościami: zarówno ciała jak i umysłu. Nadopiekuńcza córka stara się mu pomóc zaniedbując siebie i własną rodzinę. Ale Henryk nie jest zadowolony z jej starań. Dlaczego? Musicie sami zobaczyć codzienność oczami Henryka. Może dzięki tej lekturze inaczej spojrzycie na seniorów w swojej rodzinie. Oni chcą być traktowani normalnie a nie jak małe dzieci.
Brzydcy ludzie dlaczego? Że pomarszczeni? Niedołężni? Zapominający się? A może to nie o nich chodzi? Może brzydcy ludzie to Ci, którzy ich dyskryminują, wykorzystują. Ta książka rodzi wiele pytań.
Mimo poważnego tematu cięty język Henryka zapewni Wam też odpowiednią dawkę humoru, są też śmieszne sytuacje, więc czyta się bardzo dobrze. Żaneta Pawlik napisała bardzo dobrą książkę, w której głos oddała ludziom, o których się nie pisze, a którzy też mają swoje pragnienia i chcą żyć a nie być traktowani jak niesamodzielni. Oprócz tych wszystkich dla których ludzie starsi są przeszkodą, mamy też młode osoby, które traktują ich „normalnie” oraz wolontariuszy, zawsze gotowych pomagać. Nie dla domów starców ale tak dla klubów seniorów, do których mogą chodzić kiedy chcą. Ludzie samotni, odrzuceni są dla siebie w pewien sposób bliscy i widzą swoje potrzeby. Można powiedzieć, że wiedzą o sobie więcej niż tzw. najbliższa rodzina.
Książka jest przepełniona cytatami wartymi wynotowania:
„Na starość liczą się minuty, nie lata czy miesiące, Okruszki dnia.”
„Wszyscy wiedzieli, co jest dla niego lepsze. Odbierali mu decyzyjność, prawo do stanowienia o sobie, dokonywania własnych wyborów. Bo co, bo się garbił bardziej niż inni, ostrożniej stawiał kroki? To świadczy o uważności, której brakuje młodym. Pędzą z jednej pracy do drugiej, żeby zarobić na nowoczesne gadżety, wakacje w najodleglejszych zakątkach świata, licytować się ze znajomymi o poziom szczęścia wytyczony kolejnymi zdobyczami cywilizacji. Gdzie są granice tego wszystkiego? Dokąd prowadzi wyścig z samym sobą? Śmierci i tak się nie oszuka. Dopadnie cię, choćbyś miał miliardy, jak ci, którzy popłynęli obejrzeć wrak Tytanica. Wystarczy  mikroskopijna nieszczelność, żeby utracić wszystko. Przed czasem. Z pychy.”
„Zanim ludzie się przebudzą mijają lata. Wcześniej pragną się dorobić, udowodnić światu swoją wartość, wspinają się po szczeblach kariery, zaniedbują rodziny, planują, osiągają wytyczone cele i kreują następne, a pewnego dnia wszystko okazuje się kłamstwem. Uświadamiają sobie, że przegrali. Iluzja karmiona popędami, głodnym ego, pragnieniami ciała; jak złamana obietnica, zdrada, błaganie o wybaczenie, którego nikt nie słucha, Skupienie na najdrobniejszych skrawkach życia jest jak nieodrywanie wzroku od wskazówki. Świadomość istnienia, bez strachu, smutku, licytowania się o kolejny miesiąc, Pogodzenie i wewnętrzny spokój wynikające z pełnej akceptacji przemijania.”
„Człowiek przecież umiera od chwili narodzin. Każde pójście spać jest jak mikroskopijna śmierć odłożona w czasie. Ta śmierć karmi się snem, rozrasta do potężnych rozmiarów, aż wreszcie pochłania ostatnią żywą komórkę.”
Polecam!
Wydawnictwo Zysk i Spółka
Joanna-JB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz