czwartek, 27 grudnia 2018

100 lat od wybuchu Powstania Wielkopolskiego

Wielu z nas pozostaje jeszcze w klimacie świąt Bożego Narodzenia ... 
... nie inaczej było 100 lat temu gdy wczesnym popołudniem mieszkańcy Poznania spontanicznie podjęli walkę o przyłączenie Wielkopolski do tworzącego się państwa polskiego.





Dla ówczesnych Wielkopolan wielkim wyzwaniem było przeciwstawienie się władzy niemieckiej - w 1914 r. w Poznaniu stacjonowało od 12 do 15 tysięcy żołnierzy. W 1918 roku siły te były znacznie uszczuplone z powodu I Wojny Swiatowej, jednak wciąż, wraz z policją, stanowiły duże zagrożenie. Dzisiaj z perspektywy czasu wiemy, że formacje te były nieprzygotowane do walki, często słabo przeszkolone, ale dla ludzi żyjących wiele lat pod zaborem, gdzie najmniejsza niesubordynacja była srogo karana podjęcie walki o swoją przyszłość musiało być aktem wielkiej odwagi.

Pierwszą iskierką była wizyta Ignacego Paderewskiego, kompozytora i działacza niepodległościowego, a przede wszystkim wielkiego patrioty, który w czasie podróży do Warszawy zatrzymał się w poznańskim hotelu Bazar i "w drugie święto" jak zwykli mawiać Poznaniacy, wygłosił przemówienie do rodaków tłumnie zgromadzonych przed hotelem. Następnego dnia władze niemieckie zorganizowały paradę, w czasie której zrywano flagi polskie i ententy i manifestowano, że ziemie te są rzekomo rdzennie niemieckie. W mieście zawrzało i to był początek wielkiej spontanicznej akcji, która stała się pierwszym dużym wygranym powstaniem. 
Do walk przystępowali mieszkańcy mniejszych miast i wsi. W wielu wielkopolskich miasteczkach i wioskach spotkać można pomniki upamiętniające Powstanie Wielkopolskie, podobnie jak ulicę 27 lub 28 grudnia - bo to nie tylko walka mieszkańców Poznania ale właśnie walka tych wszystkich, czasami bezimiennych, lokalnych bohaterów.
Powstanie przez lata zostało praktycznie zapomniane, przez wiele lat jego ranga była pomniejszana, jednak gdyby nie ono być może dzisiaj Wielkopolska, kolebka państwa polskiego, byłaby w granicach państwa niemieckiego. 
Dzisiaj mija 100 lat od jego początków i chyba nie ma większej miejscowości w Wielkopolsce gdzie nie obchodzono by jego wybuchu, poprzez włączenie syren, złożenie kwiatów, uroczystości pod pomnikami. W wielu domach zawieszone zostały biało-czerwone flagi (lub tak jak u mnie wiszą od 11 listopada). 

Wspominając Powstanie Wielkopolskie nie sposób zapomnieć o Stanisławie Taczaku, pierwszym oficjalnym przywódcy, którego zadaniem było zjednoczenie walczących w jedną armię i skoordynowanie ich walk. 
Dzisiaj został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego, a w  Mieszkowie, w miejscowości, w której się urodził odbyły się uroczyste obchody (klik).

Mieszkam w Wielkopolsce od kilkunastu lat i jestem pod wielkim wrażeniem z jakim szacunkiem mieszkańcy podchodzą do tych wydarzeń. Dla Wielkopolan to było naprawdę wielkie wydarzenie i wmawianie im, że są Niemcami (chociaż może ich korzenie, tak jak mojego męża sięgają niemieckich przesiedleńców spod Bamberg) było wielkim nieporozumieniem, gdyż od wielu pokoleń czuli się Polakami. 
Obaj dziadkowie mojego męża byli Powstańcami i z tej okazji niedawno odwiedziliśmy ich groby:

 


Dziadek Wejmann został odznaczony Krzyżem Odrodzenia Polski, drugim po Orderze Orła Białego odznaczeniem cywilnym:


Pamiątki rodzinne mojego męża:





Do momentu przeprowadzki niewiele wiedziałam o tym powstaniu, a naprawdę jego historia jest bardzo ciekawa, tym bardziej, że jak wspominałam powyżej była to oddolna inicjatywa, odpowiedź na wydarzenia w Poznaniu ale także manifestacja przynależności do narodu polskiego. 

Sporo informacji, a także ciekawych linków znajdziecie tutaj:





Przy tej okazji chciałabym Wam szczególnie polecić książkę, którą otrzymałam od wydawnictwa Zysk i S-ka: Włodzimierz Lewandowski "Udział Wielkopolski w odbudowie Rzeczpospolitej w latach 1918 i 1919".  


Książka została wydana po raz pierwszy w dwudziestą rocznicę wybuchu Powstania, czyli w 1938 r., tak naprawdę u progu II Wojny Swiatowej. Napisana przez historyka ale jednocześnie powstańca stanowi żywe świadectwo tamtych dni i emocji, które towarzyszyły walczącym. Napisana pięknym, przedwojennym językiem dla mnie była miłą odskocznią w przedświątecznym pędzie. Włodzimierz Lewandowski jako jeden z pierwszych historyków starał się usystematyzować to co wydarzyło się w tamtych czasach i zachęcić do badań nad przyczynami, przebiegiem oraz skutkami Powstania Wielkopolskiego. Myślę, że nikt zainteresowany tą tematyką, sięgając po tę pozycję, nie będzie czuł się zawiedziony. Moja Teściowa, córka powstańca, również przeczytała ją z wielką przyjemnością. 

Mam nadzieję, że tym postem, chociaż odrobinę przyczynię się do upamiętnienia wydarzeń sprzed 100 lat, które zadecydowały o przynależności państwowej tysięcy Polaków i które moim zdaniem stanowią o tym, że dzisiaj w Poznaniu mówimy po polsku ... no ewentualnie gwarą poznańską, której staram się uczyć :)) 






3 komentarze:

  1. Chociaż wielu z nas zapomina o tym, bądź nie wie, ale to właśnie Powstanie Wielkopilskie było najważniejsze. I szkoda, że ciągle tak mało się o nim mówi :(. Dlatego Aniu wspaniały post, kawał pięknej historii z wątkiem rodzinnym w tle. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ciekawa historia.... Mój dziadek był rodowitym poznaniakiem ale urodził sie rok po powstaniu .... A historii pradziadków nie znam, dziadek nigdy nie chciał opowiadać wnukom przeszłości ... Fajnie ze Wy ja znacie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania masz niezwykłe szczęście być posiadaczką takich skarbów, nie jeden historyk (jak ja) szuka takich pięknych egzemplarzy. Przyznam się szczerze że mało wiem o Powstaniu Wielkopolskim, urodziłam się na Śląsku i tam na do głowy tłukli powstania Śląskie, od 6 lat mieszkam w Poznaniu i wstyd się przyznać nigdy nie było czasu na to powstanie, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie nadrobię wiedzę.

    OdpowiedzUsuń