wtorek, 4 lutego 2020

Nie marnuję - zero waste w kuchni, czyli codzienność naszych Babci

Witajcie.
Pierwszy miesiąc nowego roku za nami.
A ja od jakiegoś czasu przyglądam się wielu akcjom w stylu "zero-waste".
Czym jest NIEMARNOWANIE? Traktuje o tym książka Pani Sylwii Majcher - "Wykorzystuję-nie marnuję" z pewnością o niej napiszę...systematycznie obserwuję nowe wpisy Pani Sylwii na Instagramie...mega inspirujące. Znacie? Jeśli nie, gorąco polecam.
My także małymi krokami staramy się, by nasze życie było w zgodzie z tym hasłem.

Pokolenie naszych Babci, Prababci to były specjalistki od niemarnowania. One to robiły, bo nie miały wyboru. Było często  biednie, ale od czego pomysłowość, gospodarność i zaradność?
Nasze pokolenie to pokolenie przesytu i nadmiaru. Jesteśmy mistrzami jeśli chodzi o ilości wytwarzania śmieci, marnowania pożywienia, nieprzemyślanych zakupów. Gubi nas dostępność wszystkiego na wyciągnięcie ręki, zgubny okazał się dla nas dobrobyt.
Wyszłam z domu, w którym z szacunkiem był traktowany chleb...do ostatniej kromki. Czerstwe kromki smażyliśmy, smarowaliśmy masłem i nacieraliśmy czosnkiem, albo  smażyliśmy maczane w jajku, robiło się zapiekanki, grzanki i suszyło się pieczywo by robić bułkę tartą.
Prababcia nie wyrzucała resztek mydła, zbierała i z kilku takich ostatków  "zlepiała" nowe. Na zakupy zawsze miała swoją siatkę. To były czasy gdy śmietana i mleko sprzedawane były w szklanych butelkach zwrotnych zaklejonych aluminiowymi zamknięciami. Kolorowe plastikowe reklamówki dostawaliśmy od rodziny zza granicy i wtedy to był powód do dumy...a dziś?
Dziś mamy świadomość...I ta świadomość, że już drobny gest, mała zmiana nawyków i przyzwyczajeń może pomóc jest dla mnie motywująca. Oczywiście wszystko w trosce o nasz glob.
Nie musimy się od razu pozbywać plastikowych naczyń, rurek, czy pojemników do przechowywania żywności, ale wykorzystujmy je...i ograniczmy ich kupowanie na przyszłość. Proste zmiany. Mały zmiany. Drobne kroki. Damy radę. Każdy z nas.
W lutym przygotowałyśmy dla Was serię wpisów "zero waste". Dziś prezentuję Wam jedną z części "Zero waste w kuchni"
Po świętach zostały mi kawałki surowych ciast (z królewca i kruche z jabłecznika)...kawałki zamroziłam. Wykorzystałam je zupełnie improwizując. Ciasto podpiekłam. Dodałam starte i odciśnięte jabłka (5 sztuk) i nawet 2 gruszki się znalazły-te pokroiłam w kostkę, posypałam cynamonem. Miałam jeszcze budyń w 3 salaterkach w lodówce. Użyłam go do ciasta. Na wierzch starłam resztę ciasta i włożyłam do piekarnika na około 45 minut. Wyszło bardzo smaczne ciasto!!





Czas na wykorzystanie zalegających w lodówce aniołków, mikołajków etc. ;)
Zrobiłam nasze ulubione BAJADERKI...tudzież ZIEMNIACZKI.


Do ich zrobienia wykorzystałam resztki suchych ciast (typu babka, biszkopt, piernik). Jeśli zostają Wam kawałki tych ciast wysuszcie je i przechowujcie np w puszce do czasu użycia.

Do ich rozdrobnienia użyłam blendera. powstał taki piasek z ciasta...dałam też garść rodzynek, orzechy jakie mi zostały...w bajaderkach jest fajne to, że możecie do nich dać WSZYSTKO prawie.

 Rozpuściłam czekoladowe Mikołaje, z dodatkiem masła i mleka. (możecie też rozpuścić w kąpieli wodnej) wlałam czekoladę do rozdrobnionego ciasta, dodałam 2 łyżki spirytusu...wymieszałam wszystko. Z masy powinny dać się łatwo formować kulki (wielkości orzecha włoskiego)
Gotowe przekładam do puszki i przechowuję w lodówce.

A co z ziemniakami pozostałymi z obiadu...z mięsem z rosołu?
Ostatnio zrobiłam coś na wzór pyz. Pozostałe mięso z ugotowanej kaczki obrałam,warzywa z rosołu też wyłowiłam, wszystko zblendowałam doprawiłam solą, pieprzem i ziołami suszonymi, dodałam podsmażoną cebulkę. Ziemniaki wymieszałam z jajem i mąką ziemniaczaną...kulę ziemniaków spłaszczałam w dłoni, faszerowałam mięsem, starałam się formować kule. Gotowałam kilka minut, podawałam z surówką.

Cebulka zaczyna puszczać już zielone części, dlatego parapet zaczyna się zielenić. Takie cebule wkładam do pojemnika dolewam wody i po krótkim czasie cieszę się świeżą zieloną cebulką :) To  sposób na przedłużenie żywotności danego produktu :)

Nie bójcie się eksperymentowania z resztkami. Jest na nie tysiące sposobów.
A Wy macie swoje sprawdzone sposoby na niemarnowanie żywności?
Jeszcze w temacie babcinych zasad niemarnowania plakat autorstwa p.Sylwii Majcher <źródło>

Zapraszam też do wpisów:
Jak zrobić ekologiczną myjkę do naczyń <klik>

Pozdrawiam Was ciepło!
tynka


8 komentarzy:

  1. Wiedziałam ze to Twoj wpis Justynko :) swietne sposoby na wykorzystanie resztek jedzenia, ja z pozostałych ziemniaków czesto robie zapiekankę, dodaje mielone (pokruszone z kotletów z obiadu) czy kiełbaskę podsmażona, majonez, przyprawy, pomidory czy ketchup, wszystko warstwowo w brytfance i zapiekam, jak zostaje makaron to zamiast ziemniaków moze byc podobna zapiekanka:) dzieci uwielbiają ziemniaki z obiadu czy makaron podsmażone razem z jajkiem na patelni, chleb czerstwy podobnie wykorzystuje jak Wy, lubie tez go pokroić, zarumienić na patelni i wbić jajka, pyszna jajecznica z grzankami :)... Mozna by sporo wymieniać :) dzieki za ten wpis !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko, ja z pozostających ziemniaków zazwyczaj robię kopytka, gdyż moje dzieci je uwielbiają. Makaron podobnie jak ty, wykorzystuję do przygotowania zapiekanki. Tynka ciasto wygląda smakowicie :) Super wpis, biorąc pod uwagi statystyki to jestem wręcz przerażona, jakie ilości żywności są marnowane i wyrzucane...

      Usuń
    2. Zapiekanki, pizze, sałatki (gdzue bazą jest makaron, ryż czy kasze) i pasztety to najlepszy sposób zagospodarowania resztek :) Nie ma opcji by coś nie wyszło...
      Z ziemniaków jest jeszcze jedna wciągająca potrawa. Dawno temu na blogu "pod norweskim niebem" się z nią spotkałam. Ziemniaki utłuczone, czy przeciśnięte (ja zawsze wykorzystuję takie z poprzedniego dnia) mniej więcej taka sama ilość mąki pszennej, jajo lub 2...zależy od ilości poprzednich składników. Mieszamy. Rozwałkowujemy ciasto. Tniemy w wąskie paski i potem w romby. Romby te trzeba smażyć na głębokim oleju. Po wyciągnięciu rombów posolić i dodać przeciśnięty czosnek. Mega kaloryczne ale PRZEPYSZNE.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Też tak robię. A żeby nowych śmieci nie generować wykorzystuję np opakowania (wiaderka etc.)po serach.

      Usuń
  3. ciasto wygląda wspaniale:) U mnie ciasta nigdy nie zostają,znika momentalnie.
    Z ziemniaków z dnia poprzedniego robiłam kiedyś kopytka.Teraz gotuję tak by nie zostawało. Ale jak zostawało mięso z obiadu czy zupy, robiłam krokiety.Ostatnio też nie, zepsuła mi się maszynka :( Więc drobno kroję i dodaję do sałatki warzywnej. Potrawy wielkogabarytowe tzn: bigos,fasolka po bretonsku czy zupa gulaszowa, dzielę na mniejsze porcję i mrożę.Często robię zapiekanki makaronowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to się nazywa gospodarność...mi maszynka pożyczona od Teściowej też padła. Blender daje radę na szczęście :) Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Marnowanie żywności w naszym kraju to normalna sprawa a jeszcze jak sa święta, długie weekendy to już wogóle, w miastach na śmietnikach pełno jedzenia.
    U nas co prawda nawet jeśli coś zostaje są pieski które zjedzą ale często np jeśli zostanie sporo ziemniaków to wkładam do lodówki i z kolejnego dnia dokładam i robię kopytka czy kluski śląskie. Ostatnio z resztówki wędliny, pieczarek zrobiłam naleśniki ((będzie niedługo wpis z zabawy u Was to pokaże) Z rosołu wyciągnięte mięso dodaję do flaków bo u mnie takie gotowane to tylko mąż wyjada. Końcówki kiełbasy dodaję także do fasolki po bretońsku, cebulki smażonej lub zwyczajnie spaghetti kiełbasiane.

    OdpowiedzUsuń