Dzień dobry...
Jesień to zdecydowanie moja ulubiona pora roku do czytania książek. Kto mieszka na wsi, ten wie, że wtedy stopniowo prace zwalniają, zatem jest więcej czasu na czytanie...do tego ileż to przyjemności po pracy wrócić, choćby zziębniętym, ale ze świadomością, że oto za chwilę weźmie się w ręce książkę, otuli ciepłym kocem, zaświeci kilka świec...przy książce kawa lub rozgrzewająca herbata...może nawet w kominku się będzie paliło...a my możemy się oddać lekturze...
Książka Aleksandry Kosowskiej "W potrzasku wspomnień" trafiła do mnie dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka <klik>
Dostałam ją chyba we wrześniu i choć recenzja powinna być już dawno opublikowana postanowiłam zaczekać do listopada...Bowiem listopad to taki miesiąc wyjątkowy pod względem WSPOMNIEŃ, prawda? Wspominamy tych, których już z nami nie ma...
A czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest, gdy traci się wszystkie swoje wspomnienia, a wraz z nimi tożsamość? Gdy tylko jakieś urywki wspomnień docierają do nas w różnych momentach życia podczas wykonywania zwykłych codziennych czynności?
Często za pewnik bierzemy, że istniejemy, że jutro TU też będziemy...ale skąd ta pewność? Czasami zdarzenia, które nam się przytrafiają przygniatają, inne uskrzydlają...ale ponoć dostajemy od życia tyle, ile jesteśmy w stanie unieść.
Książka "W potrzasku wspomnień" to bardzo rozbudowana opowieść o ludziach, których los ze sobą łączy w niecodziennych okolicznościach...Poznamy między innymi Mateo, Oliwię, Monikę, czy Mikołaja...
Jak dla mnie powieść nieco "przegadana", troszkę się momentami ciągnęła za bardzo, ale poza tym książka niczym układanka...układanka, którą sklejamy wraz z głównymi bohaterami łącząc ze sobą przebłyski wspomnień głównej bohaterki. Po raz kolejny trafiła w moje ręce książka, w której bohaterowie są narratorami. Przez to, po raz wtóry napiszę-dostrzegamy wyraźniej, że nie postrzegamy TEGO, co widzimy etc.tak samo jak osoba stojąca przy nas. To nas powinno nauczyć pokory. Nauczyć nieco bardziej empatycznie traktować drugiego człowieka.
Pomimo wszystko akcja się rozkręca wraz z kolejnymi urywkami wspomnień Oliwii. Autorka stworzyła ciekawy obraz psychologiczny postaci, czasami czujemy się jak poddani psychoterapii. Jest też spora dawka erotyzmu, co dodaje dodatkowego smaczku, bowiem autorka potrafi budować napięcie.
Generalnie początek książki mnie nieco zniechęcił, wydawało mi się, że będzie to kolejna książka, której fabułę odgadnę nim doczytam do końca, tymczasem kilka elementów mnie zaskoczyło, poza tym naprawdę im dalej się czytało...tym trudniej było się od niej oderwać. Poplątane i zawiłe życiorysy bohaterów, których-jak się okazało łączy tak wiele!!! Miałam też wrażenie, że nie czytam polskiej autorki, przedstawia troszkę takie życie niczym na amerykańskich filmach, ze wszystkimi blaskami i cieniami w pakiecie...Ale to również niecodzienne.
Autorka porusza też mnóstwo tematów: uzależnienie, próba samobójcza, sieroctwo, budowanie więzi, kwestia zaufania, budowanie tożsamości. Przekrój postaw postaci jest niczym mozaika...tam każdy choć inny, doskonale został wkomponowany w miejsce oraz rolę jaką miał odegrać...
Polecam Wam tą książkę na długie jesienne wieczory.
A Wydawnictwu Zysk i S-ka dziękuję za możliwość poznania tej książki.
A może ktoś z Was już czytał? Jakie są Wasze wrażenia?
Pozdrawiam i dobrego dnia życzę!
tynka
Pozdrawiam i dobrego dnia życzę!
tynka
Nie czytałam jeszxze ale skoro polecasz Justynko to tytuł zapisuje 😊 No i wiecej czytelniczego czasu zycze, u mnie tez teraz wiecej czytania niż w sezonie ☺️
OdpowiedzUsuń