Dziś w naszym cyklu Podróże małe i duże chciałabym Was zabrać na wyprawę do teatru na musical. Jerzy Waldorff mawiał, że muzyka łagodzi obyczaje i myślę, że każdy się zgodzi, że tak jest w istocie. Nic chyba nie wzbudza takich emocji jak muzyka ... no może jeszcze muzyka, która opowiada pewną historię, w połączeniu z obrazem, czyli opera, operetka lub musical.
Jesienne i zimowe wieczory wprost zachęcają do tego, aby umilić sobie ten czas wyjściem z domu.
Naszym wyborem, na początek przygody z teatrem dla dorosłych (dzieci dość często bywały na spektaklach przeznaczonych dla młodszych widzów, np. w Teatrze Miniatura w Gdańsku) był musical Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni czyli znana chyba wszystkim historia dzwonnika z paryskiej katedry.
Spektakl jest dedykowany widzom w wieku 12+ i zastanawiałam się czy jest odpowiedni dla Marcina. Szalę przeważyła wiadomość, że to jeden z ostatnich spektakli zagranych na gdyńskiej scenie i nie wiadomo kiedy będzie można go znowu obejrzeć.
Do Gdyni przyjechała oryginalna paryska scenografia z niezapomnianego musicalu, w którym główną rolę grał Garou i jak sądzę, będzie teraz wykorzystywana w innym teatrze. Nie wiadomo, czy kiedyś jeszcze zawita do Gdyni lub na inną polską scenę.
Muszę przyznać, że moje obawy trochę wzrosły po kilku pierwszych minutach gdy usłyszałam szept Marcina "Maamoo, a oni będą tak cały czas śpiewać?" A przed nami ponad 2 godziny występu! Na szczęście wraz z upływem czasu Marcin był coraz bardziej zafascynowany spektaklem: scenografią, charakteryzacją bohaterów (Quasimodo na medal!), wyczynami akrobatów, tańcem ... W przerwie musiałam mu wytłumaczyć poszczególne wątki, co nie było łatwe, np. czemu szef policji, kapitan Phoebus, zakochał się w dwóch kobietach i dlaczego proboszczem Frollo miotały taki różne uczucia. Prawdopodobnie nie do końca, mój jedenastolatek, zdawał sobie sprawę z powagi tych rozterek i skąd one się biorą, ale ta wspaniała kreacja podziałała i wzbudziła w nim ogromne emocje.
Mimo kilku mankamentów spektakl bardzo nam się podobał i na pewno był to bardzo udany początek przygody z poważnym teatrem.
Niestety, tak jak wspomniałam, 3 listopada odbył się ostatni spektakl Notre Dame de Paris na scenie gdyńskiego teatru, ale przecież jest wiele innych fantastycznych tytułów, granych na różnych scenach w całej Polsce. Moim zdaniem, dobrze na początek wybrać znaną historię, dziecko może wtedy porównać przekaz książkowy czy filmowy z tym, który zobaczy na scenie. Kontakt z żywym aktorem na pewno wzbudzi wiele emocji. Oprócz doznań związanych z samym przedstawieniem możemy przy okazji porozmawiać i zapoznać dziecko z zasadami dobrego wychowania, opowiedzieć o historii teatru, dlaczego zazwyczaj ubieramy się bardziej elegancko niż na co dzień, co oznaczają dzwonki.
Przedstawiłam Wam naszą wycieczkę dla trochę starszych dzieci, ale uważam, że przygodę z teatrem zdecydowanie trzeba zacząć wcześniej. Obecnie jest bogata oferta dla dzieci prawie w każdym wieku na scenach zarówno dużych miast, jak i mniejszych miejscowości ... nawet do naszego przedszkola na wsi przyjeżdżali aktorzy na gościnne występy. Bardzo często można znaleźć spektakle interaktywne, które angażują uwagę dzieci, poprzez nakłanianie ich do wykonywania wspólnie różnych czynności. Kontakt ze sztuką nawet wśród naprawdę małych dzieci poprawia ich zdolność koncentracji, przenosi dziecko w świat fantazji, w którym wszystko może się zdarzyć.
Troszkę z doświadczenia wiem, że gdy uczymy dzieci pewnych zachowań, odwiedzamy z maluchami określone miejsca (muzea, galerie, zamki czy właśnie teatr) to w przyszłości, gdy będą nastolatkami czy dorosłymi ludźmi taka forma spędzania wolnego czasu będzie dla nich wartościowa i na pewno nie powiedzą, że im się nudzi.
Na koniec, jeszcze kilka oficjalnych nagrań, pochodzących z gdyńskich i paryskich desek:
Napiszcie co myślicie o tej formie spędzania wolnego czasu :)
Pozdrawiam Was serdecznie
Sztuka przez duże S , swietne! Swego czasu jak mieszkaliśmy w stolicy to bywaliśmy w Romie, takie przedstawienia to niesamowita uczta :) dzieki !
OdpowiedzUsuń