wtorek, 17 marca 2020

Nie marnuję - zero waste w kuchni #3

Witamy Was serdecznie.
Hasło "zero-waste" i "nie marnuję" w obecnej sytuacji nabiera nowego znaczenia. W wielu domach z obawy, że czegoś na półkach sklepowych może zabraknąć (choć miejcie na uwadze, że tak nie będzie) pojawiły się spore zapasy żywności. W domu, jak większość ludzi zapewne, zwykle mam dodatkową mąkę, mleko, jakieś puszki, czy mrożonki- wszystko ze względu na charakter pracy męża i moje czasowe "uziemienie"(np.z powodu choroby dzieciaków). To produkty, które się nie zepsują, a które na pewno zużyję. Jednak zewsząd dochodzą do nas sygnały, że z półek znika wszystko...absolutnie wszystko. Zastanówcie się, czy wszystko to jesteśmy w stanie przerobić i zużyć? 
Czy może za moment zmarnowaną żywnością zapełnią się kosze na śmieci...
 Już od jakiegoś czasu nie popadam w szał "świątecznych" zakupów, teraz jest podobnie... Jestem przekonana, że wystarczy odrobina kreatywności i na pewno coś smacznego wyczarujemy :) Bo nie sztuką jest ugotować coś, gdy się ma wszystkiego pod dostatkiem, tylko zrobić COŚ, gdy czegoś nam brakuje.  W kuchni, podobnie jak w rękodziele, trzeba przejść na tryb kreatywnego myślenia, improwizacji i próby wykorzystania produktów, które aktualnie posiadamy...
Aby tych sporych nadwyżek produktów żywnościowych nie zmarnować i by niepotrzebnie nie znalazły się na śmietniku podsuniemy Wam dziś razem z Agnieszką kilka pomysłów, co zrobić, by przedłużyć żywotność produktów. Nasze propozycje "dań" to żadne tam wysublimowane przepisy, ale często naprawdę wynik tak zwanego "czyszczenia lodówki", czy eksperymentalne wykorzystanie konkretnego produktu. Zatem zanim po raz kolejny wyjdziecie do sklepu, sprawdźcie proszę najpierw zasoby półek w szafkach, lodówkę, zamrażarkę, piwnicę etc. Myślę, że to dobry nawyk, by najpierw wykorzystywać to, co się już ma :) a potem albo zaplanować posiłki i według tego sporządzić listę zakupów, albo kupować sezonowo i z tego kreować menu.
Zapraszamy i zachęcamy także Was do dzielenia się z nami swoimi sposobami na "zero-waste" w kuchni. Zostawcie ślad tutaj, czy na grupie FB - Klub Twórczych Mam <klik>, a my chętnie do Was zajrzymy :)


Agnieszka znalazła sposób na wykorzystanie kaszy gryczanej, która niekiedy zostaje z poprzedniego obiadu.
 Często wykonuje z niej gryczane placuszki na słodko dla dzieci.
Potrzebujemy: szklankę ugotowanej kaszy gryczanej, jajko, 2 łyżki cukru (Aga czasem dodaje łyżeczkę cukru waniliowego, by uzyskać waniliowy aromat- wszystko zależy od Waszych upodobań i preferencji), 2 łyżki mąki, 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, szczypta soli i olej do smażenia.


Jajko należy utrzeć z cukrem na puszystą masę. Następnie dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli, na końcu ugotowaną kaszę. Wszystkie składniki należy dokładnie wymieszać. Na patelni rozgrzejcie niewielką ilość tłuszczu. Gryczaną masę nakładamy niewielkimi porcjami, które "rozpłaszczamy" i smażymy z obu stron, aż się zarumienią.
Tak przygotowane placuszki gryczane są doskonałą przekąską, można serwować je w takiej postaci, bądź z ulubionymi dodatkami- owocami, bitą śmietaną czy oprószone cukrem pudrem. 




Kolejną propozycją Agi są kotlety mielone z jajek, które są fajną propozycją obiadową i pozwalają wykorzystać "resztki".
Składniki: 8 jajek (6 ugotowanych, 2 surowe), 1 duża cebula, 3 łyżki posiekanej pietruszki bądź szczypiorku, 3-4 łyżki tartego żółtego sera, 4 łyżki bułki tartej lub kaszy manny (osobiście decyduję się na kaszę, ponieważ kotleciki nie są wówczas "suche", jak po dodaniu bułki tartej- możecie również użyć obu tych składników pół na pół), sól i pieprz do smaku, bułka tarta do obtoczenia. Do masy na kotleciki możemy dodać następujące produkty, które nazywam opcjonalnymi- mogą być, ale nie muszą. I tutaj właśnie często wykorzystuję "resztki" napoczętych przetworów- kiszone lub konserwowe ogórki pokrojone w drobną kostkę, paprykę marynowaną, chrzan, pieczarki, musztarda. 



Jak przygotować takie kotleciki? Wykonanie jest niezmiernie proste. Jajka kroimy w drobną kostkę- ja ułatwiam sobie to zadanie i ścieram je na tarce jarzynowej o dużych oczkach. Cebulę kroimy w kostkę i smażymy na 1 łyżce oleju. Do jajek dodajemy podsmażoną cebulę, żółty ser, posiekaną natkę pietruszki, bułkę tartą lub kaszę mannę i wbijamy dwa surowe jajka. Dodatkowo możemy dodać produkty, o których wspomniałam, że są "opcjonalne". Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, a następnie bardzo dokładnie wszystko mieszamy. Z tak przygotowanej masy formujemy kotleciki i obtaczamy je w bułce tartej. Smażymy z obu stron na złoty kolor. Kotleciki podaję z surówką i puree ziemniaczanym. 

tynka najpierw przedłuża żywotność np warzywom. Marchew, seler, korzeń pietruszki trze na tarce, dodaje pokrojony por i porcjuje do zamrażarki.


Z suszonej włoszczyzny robi domową vegetę, pamiętacie nasz wpis? <klik>


A potem można przejrzeć półki i zacząć działać.

Powstała między innymi pizza na razowym spodzie z wykorzystaniem "keczupu z cukinii" jako sosu na ciasto, resztkami w lodówki. Do tego sos czosnkowy - łyżka majonezu, 2 łyżki jogurtu naturalnego, 2 łyżki sera typu sałatkowego a'la feta i starte 2 ząbki czosnku.

Ten sam sos czosnkowy towarzyszył nam następnego dnia jako dodatek do brukselki. Brukselkę lekko podgotowałam dzień wcześniej, poobierałam z pierwszych liści i liście te upiekłam na blaszce (dodałam 2 łyżki oliwy, przyprawy-sól i pieprz, czosnek) piekłam z 15 minut w nagrzanym do 180st.C piekarniku. Z kolei resztę brukselki podsmażyłam na łyżeczce masła i łyżeczce oliwy...aż się zrumieniła, na koniec dodałam przeciśnięty czosnek. Obie wersje smakowały świetnie. Fajna alternatywa dla brukselki z masłem i bułką tartą.


Oczywiście wśród propozycji zero-waste w kuchni nie może zabraknąć kopytek. Te pojawiają się u nas zawsze, gdy z jakiegoś obiadu, w którym mieliśmy ziemniaki-te ziemniaki zostały.
Ja uwielbiam je z masłem, czosnkiem i świeżymi liśćmi szałwii, dzieciaki ze śmietaną i cukrem, czasem z cynamonem.

U nas zwykle na obiad ląduje jedno danie. Ale po takie sycącej zupie jak ta nie sposób by nawet było wcisnąć w siebie coś więcej.
To taka zupa a'la danie jak to mawia moja druga mama (teściowa) "WITAJCIE WSZYSCY RAZEM"
Dałam, co miałam:
Mięso mielone podsmażyłam z cebulą i czosnkiem, dodałam kilka pokrojonych w kostkę ziemniaków, zalałam wodą, doprawiłam domową wegetą, sosem sojowym,  pieprzem, dodałam liść laurowy, ziele angielskie, suszony lubczyk. Na sam koniec dodałam puszkę: cieciorki, groszku i kukurydzy oraz słoik domowego przecieru (od Asi-klubowej mojej znajomej) 
Dzieciaki obficie sobie posypały zupę startym serem żółtym. 
Ważna sprawa...wody po cieciorce nie wylewajcie, można z niej zrobić fantastyczny MUS CZEKOLADOWY. Pierwszy raz robiłam z tego przepisu <klik>
Tym razem użyłam wody z cieciorki i ok 3/4 tabliczki gorzkiej czekolady rozpuszczonej w kąpieli wodnej.
Schłodzoną aquafabę (czyli wodę z cieciorki) należy ubić na pianę, dodać przestudzoną, rozpuszczoną czekolade, delikatnie wymieszać, rozłożyć do szklaneczek i schłodzić.
Tym niebiańskim deserem zaskoczycie swoich bliskich.


Z każdego rodzaju warzyw może powstać pasta warzywna do kanapek. U mnie ostatnio powstała z oliwek, papryki, cebuli i czosnku. Wszystko zblendowałam. Doprawiłam. Gotowe.

Z porcji rosołowych i jarzyn z rosołu zwykle robię krokiety do barszczyku. Mięso obieram z porcji, razem z jarzynami i podsmażoną na maśle cebulką blenduję wszystkie składniki i takimi nadziewam krokiety. Ostatnio zamiast krokietów powstały paszteciki. 
I najmniejszy wzrostem -największy smakosz tychże pasztecików...

Pozdrawiamy Was ciepło i zachęcamy do dzielenia się z nami Waszymi propozycjami kulinarnymi. 
Pozdrawiamy
Agnieszka&tynka

16 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem Waszych inspiracji na kuchnię zero waste. Najbardziej zaskoczyła mnie woda po ciecierzycy 😯 Kupiłam puszkę na wypróbowanie do kotletów, a Wy mi podrzucacie pomysł na deser do tego :) Tylko ja przetestuję wariant z czekoladą mleczną, bo po gorzką nie będę biegła do sklepu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :) przynajmniej nic nie zmarnujesz ;)

      Usuń
    2. Koniecznie daj znać czy Wam posmakowało :) jeśli dajesz mleczną czekoladę możesz też dać jej nieco mniej i dodać łyżkę ciemnego kakao, bo z samą mleczną może być bardzo słodkie ;)

      Usuń
  2. Wow! Ile wspaniałych przepisów :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały post! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę Wam że tak potraficie zrobić coś pysznego z niczego. Mi słabo to wychodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga to nic trudnego ;) odrobina fantazji i zawsze coś wyjdzie😉

      Usuń
    2. A tam Agnieszka...trochę odejść od sztywnych ram przepisów i można wszystko :) pozdrawiamy

      Usuń
  5. Wow zapisałam sobie sporo, bede probowac :) ciecierzycy nie stosuje a widac ze warto, dzieki Dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zupie ją lubię, w smaku też ok, ale dla mnie np za sucha jest pieczona (w oliwie i papryce np jako przekąska) dlatego czasem owszem piekę ją, ale używam jako dodatek do sałat :) z dressingiem jakimś :)

      Usuń